Rozdział 2
*3 lata później, lato 2022 roku*
Jess udaje się w kierunku domu, który należy do człowieka, który zalega z opłatami za czynsz za skrytkę. Puka do drzwi. Otwiera jej młody mężczyzna w stroju pielęgniarza.
- Nie jesteś z tajskiej knajpy - mówi.
- Nie. Nie z knajpy - mówi Jess - szukam Pana Petera Sadusky'ego.
- Pan Sadusky nie miewa gości - mówi pielęgniarz.
- Mam coś co do niego należy - mówi Jess.
*Chwilę później*
- Muszę Cię ostrzec. Pan Sadusky cierpi na demencję. Może mieć paranoję albo przewidzenia. Każdego bierze za szpiega - mówi pielęgniarz i puka do drzwi gabinetu - ma Pan gościa.
- Liam? - pyta głos zza drzwi.
- Nie - odpowiada pielęgniarz.
- To niech idzie - mówi głos.
Rozlega się dzwonek do drzwi.
- To moje tajskie żarcie - mówi pielęgniarz - powodzenia.
Jess ze zdziwieniem patrzy jak odchodzi. W końcu wchodzi do gabinetu.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam - mówi.
- To tego nie rób - mówi głos zza biurka.
- Pracuję w przechowalni Almighty Storage. Mój szef wyrzuci Pańskie rzeczy jak nie opłaci Pan schowka - mówi Jess i kładzie flagę na biurku.
Mężczyzna przygląda się materiałowi.
- Dobrze, to ja Pana zostawię. Proszę się zgłosić po resztę rzeczy - mówi Jess.
- Poczekaj - mówi staruszek - znalazłaś mnie.
- Tak. Jak zobaczyłam "Jestem duchem" nie mogłam się oprzeć - mówi Jess.
- Całkiem nieźle - przyznaje Sadusky.
- Chciałabym kiedyś pracować w FBI, ale najpierw muszę mieć obywatelstwo - mówi Jess.
- Pierwszą zasadą pracy w FBI jest przywilej miejsca urodzenia. To mnie zawsze uwierało - mówi Sadusky.
- A Teksas był kiedyś Meksykiem. To zawsze uwierało mnie - mówi Jess.
- Znasz historię Ameryki - mówi Sadusky.
- Chcę kiedyś zdać test na obywatelstwo - mówi Jess.
- Wiesz, że nie zadadzą Ci takiego pytania? - pyta były agent.
- Tak, wiem. Ale jak już coś zacznę, nie umiem odpuścić - mówi Jess.
- Tak, znam kogoś takiego. Okropny wrzód na tyłku - mówi Sadusky.
Nagle zauważa naszyjnik Jess.
- Skąd masz ten naszyjnik? - pyta.
- Mama mi go kiedyś podarowała. Mówiła, że dzięki niemu jeszcze bardziej zakochała się w moim tacie. A, że oboje nie żyją, to jedyne co mi po nich pozostało - mówi Jess.
- A czym zajmował się Twój tata? - pyta Sadusky.
- Nie wiem. W ogóle go nie pamiętam - mówi Jess - tylko tyle co mi mama kiedyś opowiadała. Że był nic nie wartym złodziejem.
- A jeśli Ci powiem, że wszystko co wiesz o ojcu to kłamstwo? - pyta Sadusky.
- Jestem pewna, że go Pan nie znał - mówi Jess.
- Nie, ale znałem takich jak on. Ludzi, którzy w imię słusznej sprawy robili coś co uważano za złe - mówi Sadusky.
- Tacy ludzie to przestępcy - mówi Jess.
- Ten kraj założyli przestępcy - mówi Sadusky - usiądź sobie.
Jess siada na fotelu.
- Co właściwie wiesz o skarbie? - pyta Sadusky.
- Nie wiem o czym Pan mówi - przyznaje Jess.
- Z jego powodu nosisz naszyjnik - mówi były agent.
- Naprawdę nie wiem o czym Pan mówi - mówi Jess.
- Posłuchaj, ten naszyjnik symbolizuje pradawną przysięgę odtworzenia zapomnianej historii całej cywilizacji - mówi Sadusky - kiedyś Meksyk liczył sobie więcej mieszkańców niż cała Anglia. Przed przybyciem Cortesa i Pizarro były tam wielkie miasta, genialni astronomowie i inżynierowie. Inkowie wynaleźli cyfrę "0", Majowie dali nam ziemniaki, a pizza włoska by nie zaistniała, gdyby nie azteckie pomidory.
- To zaiste...interesujące - mówi Jess.
- Musisz coś zrozumieć. Jeśli nosisz ten naszyjnik, Twoi rodzice byli obrońcami skarbu - mówi Sadusky - poczekaj tu.
Wspina się po drabinie. Stosuje kombinację i otwiera skrytkę. Wyjmuje z niej list.
- Masz. Weź to. To Cię do niego zaprowadzi - mówi.
- To list do Liama. A ja mam na imię Jess - mówi Latynoska.
- Posłuchaj, nie zostało mi wiele czasu. Jeśli umrę, tajemnica pójdzie ze mną do grobu - mówi Sadusky.
Do gabinetu wchodzi pielęgniarz.
- Pora na leki - mówi.
- To ja się już będę zbierać - mówi Jess - przepraszam.
- Nikomu nie ufaj - ostrzega ją staruszek.
*Chwilę później*
Pielęgniarz odprowadza Jess do drzwi.
- Nie słyszałem krzyków. Chyba Cię polubił - mówi.
- Chyba pomylił mnie ze swoim wnukiem, Liamem. Próbowałeś dzwonić? - pyta Jess.
- Tak, ale Liam nie chce o nim słyszeć - mówi pielęgniarz.
- Dlaczego? - pyta Jess.
- Rodzina jest skomplikowana - mówi pielęgniarz.
*Tymczasem, strefa powietrzna*
Pewna blondwłosa kobieta przygląda się nagraniu z pobliża domu Petera Sadusky'ego.
- Kim jesteś, dziewczyno? - zastanawia się.
Najpierw cofa nagranie, a potem przewija do przodu.
- I co robiłaś tam przez prawie 10 minut? - zastanawia się.
*Kilka godzin później, wieczór, mieszkanie Jess i Tashy*
- Czyli Wielki Mistrz Loży Masońskiej chciał Ci przekazać wskazówkę dotyczącą zaginionego skarbu, a Ty go olałaś. Odbiło Ci - mówi Oren.
- On ma demencję. Sam nie wie co mówi - mówi Jess.
- No dobrze, nawet jeśli. Skąd by wiedział o naszyjniku i jakichś "obrońcach skarbu"? - zastanawia się Ethan, najlepszy przyjaciel Jess.
- To Mason. Wierzy w teorie spiskowe. Ten skarb to pewnie jakaś bujda - mówi Jess.
- O! Zatrzymam program "Hamiltona" - mówi Oren.
- Przecież nie chciałeś na to iść - przypomina mu Tasha.
- To ja zdobyłem autografy obsady. Jest wart kupę siana - mówi Oren.
Jess wyciąga laptopa z plecaka. Wtedy coś z niego wylatuje.
- O matko - mówi - to ten list. Wsunął mi go do plecaka.
- O ja Cię. Otwórz - mówi Oren.
- Nie jest do niej - przypomina Ethan.
- Zróbmy coś innego. Otwórzmy go na moim kanale - mówi Tasha.
- Nie i nie. Nie otworzę go, nie jest do mnie - mówi Jess i klika coś w telefonie - no proszę. Znalazłam Liama. Gra u Squeaky Pete'a. Pójdę i mu to oddam.
Pakuje list do plecaka i wychodzi. Idzie chodnikami miasta. Gdy jest blisko baru, w którym pracuje Liam, oślepia ją białe światło i czuje mocne uderzenie.
*Jakiś czas później, port lotniczy Baton Rouge*
- Nie wierzę, że to zrobiłeś. Tak się nie robi. Nate, do cholery - mówi rudowłosa kobieta, współpracownica Nate'a.
- Kacey, nie marudź. Mamy list? Mamy. A dziewczynie nic nie będzie - mówi Nate.
- Spoko, jak Cię pieprznie samochód, też Cię okradnę. Nawet z ubrań - mówi Kacey.
- Takie fantazje zostaw dla siebie i Andreia - mówi Nate.
- Pierdol się - mówi Kacey mocno uderzając go w ramię.
- Hej, hej! - woła ich blondwłosa pracodawczyni - Kacey, co to za słownictwo? Co się dzieje?
- Okradł nieprzytomną ofiarę wypadku - mówi Kacey.
- Mam nadzieję, że chociaż wezwaliście do niej pogotowie - mówi brat blondynki.
- Tak, tak. Pogotowie ją zabrało. Zrobią badania i wszystko będzie dobrze - mówi Nate - nie rozumiem o co Kacey się tak piekli.
- Bo okradłeś tą dziewczynę co była u Sadusky'ego - mówi Kacey.
- Ktoś trzasnął tą dziewczynę autem, a Ty ją tak po prostu okradłeś? - pyta blondynka.
- Stary, jak ona się zorientuje, że nie ma listu, to zacznie węszyć - mówi brunet, współpracownik Kacey i Nate'a.
- Wy naprawdę nie rozumiecie co oznacza "humanitarnie". Albo "cywilizowanie" - mówi ich ciemnowłosa koleżanka - a myślałam, że Chloe przesadza.
- Ale Billie, list jest? Jest - mówi Nate - zrobiliśmy to o co nas z Sebastianem prosiłaś.
- Dobra, ale żeby mi to było ostatni raz, taki numer. Jasne? - upewnia się Billie.
- Jasne - mówi Nate.
- Nie martw się, Kacey. Nic jej nie będzie - mówi Billie do swojej pracownicy.
- Pierdolcie się wszyscy! - mówi Kacey i popycha Nate'a na stolik, i odchodzi.
- Kacey! - woła za nią Billie - Kacey, chodź tu!
Słychać trzaskanie drzwiami.
- No i, wkurzyłeś ją. I po co Ci to było? Mówiłem, że do Kacey trzeba z wyczuciem - mówi Sebastian, brat Billie.
- Zajrzę do niej - mówi do niego Billie i oddaje mu list.
- Nie, daj spokój. Ja pójdę - mówi młodszy brunet.
*Chwilę później*
Brunet zagląda do pokoju Kacey. Ta leży na łóżku, przodem do ściany, a z jej gardła wydobywa się szloch. Chłopak kładzie się koło niej.
- Kto Ci się pozwolił tutaj kłaść? - pyta go rudowłosa.
- Sam sobie pozwoliłem. Poza tym, potrzebujesz przytulanki. A ja ponoć jestem najlepszy w te klocki - mówi brunet.
Kacey obraca się przodem do niego i się w niego wtula.
- Dalej się o to obwiniasz? - pyta ją brunet.
- Przecież to była moja wina. Jestem ochroniarzem, powinnam była zrobić coś więcej. Andrei, ona miała tylko roczek - mówi Kacey i pociąga nosem.
- Nie mogłaś nic zrobić. Nikt z nas nie mógł - mówi Andrei i całuje ją w głowę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top