1. Przeznaczenie
#Nina#
Po ucieczce z sierocińca udałam się na zachód. Nie wiedziałam dokładnie gdzie powinnam się udać. Miałam jednak nadzieję, że coś przyjdzie mi do głowy. Cóż... żyć nie umierać co nie? Szłam tak z 3 godziny. Kiedy zaczęło się ściemniać zaczęłam rozglądać się za jakimś noclegiem. Mimo tego, że całe życie mieszkałam w domu dziecka nie znaczy, że nie mam pieniędzy. Dużo pracowałam z myślą, że kiedyś ktoś mnie wreszcie wyrwie z tej dziury. Zarobiłam dość sporo. Po godzinie szukania jakiegokolwiek hotelu, motelu czy czegoś podobnego postanowiłam udać się do lasu i przespać się na jego obrzeżach. Na szczęście wzięłam koc ze swojego pokoju zanim uciekłam. Niewiele myśląc rozłożyłam go szybko na ziemi. Położyłam się i od razu zasnęłam.
#Rex#
Ufff... udało się. Miałem szczęście, że akurat budowali tu ten płot, bo inaczej gliny, by mnie dorwały. Właśnie miałem iść do domu się przespać przed kolejną akcją gdy przede mną przeszła dziewczyna. niby nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że miała ona RÓŻOWE oczy. Piękne platynowe włosy sięgały jej za pośladki (swoją drogą niezłe), a cudowna sylwetka niepewnie obracała się na boki. Już chciałem do niej podejść, gdy ta zaczęła powoli się odwracać w moją stronę. Zobaczywszy jej twarzyczkę tek delikatną, przestałem myśleć o świecie. Widziałem tylko ją. Widząc jak się jej przypatruję zarumieniła się uroczo.
- Hej - powiedziałem niepewnie. Nie chciałem jej przestraszyć.
- Hej... - odpowiedziała cichutko, a ja napawałem się jej głosem. Był taki piękny.
- Jak masz na imię? ja jestem Rex. - przedstawiłem się.
- Nina. Wiesz może gdzie mogę tutaj znaleźć jakiś sklep spożywczy? - Nina. Jak pięknie... i pasuje do niej.
- Masz piękne imię i tak. Choć zaprowadzę cię. - zaproponowałem
- Ale nie musisz, wystarczy, że mi pokażesz gdzie to. Dotrę sama. - mówiła
- Nie mogę pozwolić na to aby zaatakowali cię jacyś złoczyńcy. To niebezpieczna okolica. - idioto! Ty jesteś jednym z nich!
- No dobrze... - znów się zarumieniła. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą w stroną najbliższego sklepu.
#Nina#
Jak się obudziłam poszłam do miasta po coś do jedzenia. Niestety nie umiałam nic znaleźć. Żadnego sklepu. Już miałam iść w stronę następnej uliczki, kiedy przede mną wyrósł chłopak. Mógł być co najwyżej 2 lata starszy ode mnie. Miał ciut przydługie ciemne włosy i duże granatowe oczy. Był wysportowany i umięśniony co było widać na pierwszy rzut oka. Mimo woli zauważyłam, że mi się przygląda.
- Hej - powiedział, a mi zmiękły kolana na dźwięk jego głosu. Miał tak głęboki i piękny głos.
- Hej - odpowiedziałam cicho, bo z powodu tego, iż czułam się przy nim dość dziwnie nie umiałam wydobyć z siebie głośniejszego dźwięku.
- Jak masz na imię? Ja jestem Rex. - zapytał, a ja przyjrzałam mu się jeszcze bardziej, bo to dziwne imię jakoś za bardzo do niego nie pasowało. Może kłamał? Jednak po chwili porzuciłam tę myśl. Po co miałby kłamać?
- Nina. - powiedziałam już nieco pewniej i głośniej. - Wiesz może gdzie mogę tutaj znaleźć jakiś sklep spożywczy? - zapytałam. Może mi pomoże?
- Masz piękne imię - zarumieniłam się prawie niezauważalnie. - i tak. Chodź zaprowadzę cię. - zaproponował, ale ja nie byłam pewna co do słuszności tego pomysłu, więc grzecznie próbowałam mu go wybić z głowy. Nie podziałało. I tym właśnie sposobem idę właśnie do sklepu z uroczym i bardzo przystojnym ledwo co poznanym facetem. Hmmm... ciekawi mnie czy Rex to pełne imię czy skrót. jeśli skrót to od czego? Postanowiłam się go o to zapytać.
- Ym... Rex?
- Tak?
- Rex to twoje pełne imię? - Zwolnił trochę, więc zaczęłam się szybko tłumaczyć. - Bo wiesz... to znaczy... to trochę dziwne imię. Jeszcze takiego nie spotkałam i po prostu byłam ciekawa. Ummm... Przepraszam, że zapytałam, nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. - jąkałam się.
- Spokojnie. Nic się nie stało. - uśmiechnął się. - Po prostu trochę się zdziwiłem. Ludzi zazwyczaj nie interesuje moje imię, ani moja osoba tym bardziej. - w jego oczach czaił się smutek, ale też iskierka rozbawienia i szczęścia. Także się lekko uśmiechnęłam.
- Więc... - zaczęłam. - odpowiesz mi na pytanie? - spojrzałam w jego duże oczy koloru nieba nocą. On tylko stał i patrzył mi się w oczy. - Halo? - zmarszczyłam brwi. - Rex? - powiedziałam i pstryknęłam mu palcami przed nosem. To zadziałało i już po chwili chłopak potrząsnął głową jakby właśnie obudził się ze snu. - Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, nie. wszystko w porządku... po prostu masz piękne oczy wiesz? Nigdy takich nie widziałem. Są niesamowite i ty cała także jesteś piękna... - mówił cicho, bardzo cicho. Nie kryłam swojego zdziwienia. Ludzie owszem mówili, że mam piękne, niespotykane oczy, ale nikt mi jeszcze nie powiedział, że JA jestem piękna.
- Dziękuję... - znów się zarumieniłam. - Aaa... odpowiedziałbyś mi na to pytanie? Bardzo mnie ciekawi twoje imię. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Tak jasne. - również się uśmiechnął. - Moje pełne imię to Rexiliusz. W skrócie Rex. Po prostu nie podoba mi się moje pełne imię. Jest takie dziwne... - podrapał się po karku w zakłopotaniu.
- Jej... - westchnęłam z zachwytem. - Nigdy jeszcze nie spotkałam się z tak tajemniczym i cudownym imieniem. - powiedziałam prawdę. Naprawdę miał niesamowite imię.
- Dziękuję. Nikt mi nigdy nie powiedział czegoś tak pozytywnego o moim imieniu. A ty? Nina to twoje pełne imię?
Tak naprawdę nazywam się Ninalia. Nikt o tym nie wie. - faktycznie. Nikomu jeszcze nie mówiłam o moim pełnym imieniu.
- Naprawdę? Czuję się zaszczycony - szeroko się uśmiechnął. - I masz piękne imię. Ninalia. Takie delikatne... całkowicie do ciebie pasuje. - nie wiem już nawet, który raz zarumieniłam się na jego słowa.
- Ym... A możemy iść do tego sklepu? Bo wiesz ja nie jadłam nic od wczoraj i tak jakby jestem trochę głodna. Trochę bardzo. - powiedziałam.
- Co?! - krzyknął. - Od wczoraj?! Kobieto czemu nie mówisz tego wcześniej?! Jeny! Chodź! Musisz koniecznie coś zjeść! Nie chcę być światkiem twojej śmierci!!! - krzyczał przejętym głosem, a ja słysząc jego monolog wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać! - Nina? A z tobą wszystko w porządku? - nie dziwię się, że zapytał. Ja się wręcz turlałam po chodniku ze śmiechu. Dawno się tak nie śmiałam.
- Ta..aaa... taaak!!! - mówiłam między napadami śmiechu. Po chwili uspokoiłam się i wstałam z ziemi. - Tak, już wszystko dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko - możemy iść. Naprawdę zaraz umrę z głodu. - zaśmiałam się znów. Tym razem dołączył do mnie także Rex. To spotkanie było nam chyba przeznaczone.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top