Gdy Kazekage brak...
Rola Kage jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się niektórym wydawać. Myślicie, że to jedynie kierowanie wioską czy bycie najsilniejszym shinobi? To też jest ważne przy wyborze przywódcy wioski. Jednak jego rola nie ogranicza się jedynie do tego. Musi on między innymi ochraniać wioskę, dbać o zachowanie pokojowych kontaktów z innymi wioskami, przydzielać misje podległym mu shinobi czy też zajmować się szkoleniem nowych pokoleń ninja. To na jego barkach leży również załatwianie lokalnych problemów, a co za tym idzie, masa papierkowej roboty.
Jednak co się dzieje, gdy kogoś takiego zabraknie chociaż na kilka dni? Z tym właśnie problemem mierzyła się Wioska Piasku.
Jednak słynnego piątego Kazekage nie zmogła jedna z trudnych walk czy misji. Tym razem było to... zwyczajne przeziębienie. Brzmi zabawnie? Uwierzcie jednak, że Gaarze nie było ani trochę do śmiechu.
Co jakiś czas przypominał sobie o kolejnej z wielu spraw, którą musiał zrobić. Jednak rzecz jasna jego starsze rodzeństwo miało całkowicie odmienne zdanie na ten temat. Jako ci "odpowiedzialni", starannie przypilnowali, aby chory nigdzie się nie ruszał. I nawet liczne protesty Gaary na nic się nie zdały, gdyż trudno siłować się z dwójką starszego rodzeństwa, zwłaszcza kiedy samemu jest się pożądnie osłabionym. W ten oto sposób, w końcu musiał im ulec i zostać przez te kilka dni w łóżku.
Jednak już drugiego dnia doszło do kolejnej konfrontacji między rodzeństwem.
Z samego rana czerwonowłosy wstał i nieco chwiejnym krokiem zbliżył się do drzwi własnej sypialni. W zasadzie to nigdy nie widział większego sensu w rezerwowaniu tego pokoju, gdyż sam przecież wcale nie sypiał. No, ale Temari uparła się, że chłopak nie może całego życia spędzić w biórze Kazekage. Choć na brak pracy nigdy nie mógł narzekać. Jednak to ani trochę go nie zniechęcało. A teraz te wszystkie zaległości będzie musiał nadrobić. W tym wypadku dziękował losowi, że nie potrzebuje snu.
Zaś z drugiej, okazało się to jego przekleństwem, gdyż nie był przyzwyczajony, aby przez dłuższy czas siedzieć bezczynnie w jednym miejscu. Zwłaszcza przez kilkanaście godzin, tak jak to miało miejsce poprzedniego dnia.
Jednak dziś uznał, że czas odpoczynku się skończył i czas wracać do pracy. W końcu wioska sama się nie obroni, a dokumenty nie wypełnią.
Ale jak się okazało, jak zwykle to bywa los miał co do niego inne plany. Tym razem był to los w postaci starszej siostry. Temari stała tuż przed drzwiami zielonookiego i natknął się na nią zaraz, gdy tylko cicho otworzył drzwi. Był lekko zaskoczony jej obecnością tutaj, choć nie dał po sobie poznać jakiejkolwiek reakcji.
- Wybierałeś się gdzieś może?- spytała z lekkim uśmiechem blondynka, zaś Gaara od razu zrozumiał co chciała mu przez to przekazać. Nici z jego wyjścia.
Czerwonowłosy westchnął cicho i jednak spróbował podjąć próbę jakichkolwiek negocjacji.
- Temari, nic mi nie jest.- spróbował przybrać pewną siebie pozę, jednak przy jego aktualnym stanie nie było to proste. Już dawno nie czuł się tak fatalnie... w zasadzie to nigdy jeszcze nawet nie był chory. Ale jak to mówią, zawsze musi być ten pierwszy raz.
Dziewczyna wpatrywała się w niego uważnie jakby czekając tylko na jakąkolwiek oznakę, aby zagonić go z powrotem do łóżka. I nie musiała na nią długo czekać.
Już po chwili po całym pokoju rozniosło się donośne kichnięcie, z którego wielmożny Kazekage dumny nie był, a nawet wręcz przeciwnie. Poczuł się tym lekko zawstydzony, zaś Temari na ten widok uśmiechnęła się pod nosem i nieznacznie popchnęła chłopaka z powrotem do wnętrza pokoju.
Zaś Gaara nie miał zbytnio wyboru, gdyż z siostrą wolał nie zadzierać nawet w pełni sił, a co dopiero teraz. Tak więc usiadł zrezygnowany na krześle stojącym w rogu pomieszczenia i bacznie obserwował poczynania blondynki, która jakby nigdy nic zaczęła ścielić łóżko młodszego brata.
Na ten widok na twarzy Kazekage zagościł nikły uśmiech. Chociaż nie był przyzwyczajony do tego, aby ktoś się nim szczególnie opiekował, to w tej chwili nie trudno było ukryć, że rodzeństwo stara się jak może, aby nadrobić straty. I chociaż z jednej strony było to momentami irytujące, to z drugiej było również bardzo miłe z ich strony.
W tej chwili zielonooki przerwał panującą dotychczas ciszę.
- Nie powinnaś być teraz na graniicy?
Może i zabrzmiało to nieco oschle w obecnej sytuacji, jednak Gaara musiał pamiętać, że Temari jest nie tylko jego starszą siostrą, ale również shinobi Piasku i jej obowiązkiem jest wykonywanie adekwatnych dla joninna specjalnego misji.
Blondynka zaś dobrze o tym wiedziała, dlatego nie miała mu tego pytania za złe. Wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się lekko i odparła spokojnie.
- Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie wszystkie obowiązki musisz brać na swoje barki? Od tego masz bliskich, aby mogli ci pomóc.- Gaara poczuł dziwne uczucie, które rzadko odczuwał, zwłaszcza do niedawna, a była to wdzięczność.- A co do twojego pytania. Poprosiłam, aby Matsuri zastąpiła mnie na te kilka dni na północnym posterunku, tak więc nie ma powodu do obaw.- w czasie kiedy wypowiadała ostatnie słowa skończyła wszelkie porządki, które mogła zrobić na tę chwilę. Na szafce czerwonowłosego stało również nowe opakowanie chusteczek, bo coś czuła, że w najbliższym czasie mogą się mu przydać.
Zadowolona z siebie przystanęła tuż koło krzesła Gaary.
- Chyba to na razie wszystko, co mogłam tutaj....- jednak nie dane jej było dokończyć, gdyż w tym momencie ktoś wszedł do pokoju z niemal żałosnym jękiem i nie bacząc na nic, padł prosto na, dopiero co zaścielone, łóżko czerwonowłosego. Tym kimś okazał się oczywiście nie kto inny jak ostatni z rodzeństwa Piasku- Kankurõ.
- Nareszcie koniec! Naprawdę nie wiem jak ty to wszystko ogarniasz. Tych papierów było chyba z tonę. - westchnął dość głośno, a dopiero po chwili zrozumiał, że jest coś za cicho. Podniósł się na łokciach i pierwsze co zwróciło jego uwagę, to rozzłoszczony wyraz twarzy Temari, na co odrazu się wzdrygnął, zaś uczucia conajmniej niepokoju dopełniło złowrogie "Kankurõ".
Zaś Gaara widząc tę scenę zasłonił usta dłonią, aby rodzeństwo nie mogło zobaczyć jego uśmiechu, który trudno mu było tym razem powstrzymać.
Tymczasem brunet, który wyjątkowo nie miał na sobie kaptura ani płaszcza podniósł ręce w pokojowym geście, a Temari łaskawie postanowiła mu tym razem odpuścić.
- Masz szczęście, że akurat masz dobrą wymówkę. Chociaż myślałam, że z tymi papiarami pójdzie ci szybciej.- stwierdziła z udawanym przekąsem.
- Trzeba było samej się za nie zabrać.- mruknął w obronie brunet.
- Do opieki nad kimś trzeba kobiecej ręki, więc do papierkowej roboty zostałeś tylko ty.- odparła jakby nigdy nic granatowooka z założonymi na piersi rękami.
Dopiero teraz do Gaary dotarło o czym tak naprawdę jego rodzeństwo rozmawiało.
- Zająłeś się wszystkimi dokumentami w moim gabinecie?- spytał zaskoczony.
- Owszem.- odparł dumny z siebie Kankurõ.
- Ale przecież do tego musiałbyś...
- Zdobyć twój podpis? Podrobienie go wcale nie było takie trudne. A po dwudziestym razie był praktycznie nierozpoznawalny jako podróbka.
Przez pierwszą chwilę Gaara chciał obdarzyć starszego brata karcącym spojrzeniem, ale jednak był mu wdzięczny za to, że sam nie będzie musiał tego wszystkiego przeglądać.
- Siedziałem nad tym przez całą noc, ale przynajmniej będziesz miał od nich spokój na jakiś czas.- stwierdził brunet z lekkim uśmiechem.
Zaś Gaara tylko się w duchu uśmiechnął i nie chciał psuć dobrego humoru brata wiadomością, że to był zbiór dokumentów wyłącznie ze wczoraj, a dzisiaj czeka na niego drugie tyle. Taki już urok tej pracy. Jednak postanowił to zachować dla siebie.
W tym momencie Temari uznała, że czas ruszyć się z tego pokoju i zachęciła do tego również swoich braci.
- Chyba pora na jakieś śniadanie, chodźcie.
Tego nie trzeba było Kankurô dwa razy powtarzać. Jakby całe zmęczenie zaraz go opuściło. Jednak Temari szybko go zatrzymała.
- Tym tazem ja gotuję.- powiedziała stanowczo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top