Drużyna może nie być jednak taka najgorsza cz. 1

Białowłosa kobieta szła nieco przyspieszonym krokiem wprost przed siebie. Zaś po korytarzu echem rozchodził się odgłos jej nerwowych kroków. Wystarczyło jedno spojrzenie by zrozumieć, że jest ona w podłym nastroju, dlatego też nikt nawet nie zatrzymywał jej, by zamienić z nią paru zdań. Po prostu uznali, że lepiej na razie nie wchodzić jej w drogę, a pogawędki zostawić na kiedy indziej.

Zresztą większość z nich i tak miała teraz co innego na głowie. W końcu był to dzień, w którym wielu jonninów otrzymywało pod opiekę nowe drużyny, którym od dziś będą poświęcać większość swojego czasu. A przynajmniej tak to właśnie miało wyglądać.

Jednak białowłosej, ten scenariusz wcale nie odpowiadał. Nie zamierzała dać się uziemić i zostać niańką dla trójki obcych jej bachorów. Nie tak wyobrażała sobie życie shinobi. Dla niej misje były czymś, w czym odnajdywała się najlepiej. I mowa tu nie o jakichś śmiesznych zadankach pokroju złapania kota, które są przewidziane dla genninów, a o prawdziwych, niebezpiecznych misjach. To na tym się znała. Nie zaś na opiece nad dziećmi. Nigdy nie miała do nich cierpliwości ani odpowiedniego podejścia.

Co ten Chojuro sobie wyobraża, przydzielając ją na opiekuna nowej drużyny? Czy ona mu czymś ostatnio podpadła? A może to miał być jakiś dziwny żart ze strony Mizukage?

Tego dziewczyna niestety nie wiedziała. Jednak zamierzała jeszcze dziś iść do niego i dowiedzieć się, co kryło się za tym zadaniem. Ponieważ jednego była pewna. Nie da się wrobić w rolę niańki. Co to to nie!

Westchnęła cierpiętniczo, gdy stanęła przed drzwiami z numerem 5. A więc to za nimi kryła się trójka niedoświadczonych genninów, których niby miałaby szkolić? To się jeszcze okaże...

Jednak na razie nie pozostawało jej nic innego jak chwycić za klamkę i pewnym krokiem wejść do środka. Niespecjalnie zależało jej na wywołaniu dobrego wrażenia na nastolatkach. Miała nadzieję, że nie za długo przyjdzie jej z nimi przebywać. W momencie, gdy tylko przekroczyła próg, dotychczasowe rozmowy momentalnie ucichły.

I dobrze. Przynajmniej wiedzieli czym jest szacunek, stwierdziła w myślach jasnooka. Mimo to, na jej twarzy nie zagościł nawet cień uśmiechu, gdy w skupieniu obrzuciła każdego z trójki uczniów surowym i badawczym spojrzeniem, pod którego wpływem dwoje z nich spuściło wzrok w dół, chcąc w ten sposób nie zwracać na siebie uwagi jonnina.

Ona jednak uznała to za żałosne. To tylko wskazywało na ich słabość i utwierdzało ją w dotychczasowym postanowieniu.

Po minucie obserwacji, kiedy to starała się ocenić tę trójkę, do przodu wystąpił brązowowłosy chłopak o zielonych oczach. Jako jedyny nie wydglądał na spiętego ani skrępowanego jej zachowaniem, dlatego też odezwał się jako pierwszy.

- A więc to pani będzie naszym nowym senseiem? Ja jestem Raikido Te...

- Nie uczono cię zasad, że to wyższy rangą rozpoczyna rozmowę?- przerwała mu ostro kunoichi, gromiąc go jeszcze chłodniejszym spojrzeniem niż dotychczas.

Na jej słowa chłopak zatrzymał się w pół kroku, zbity nieco z tropu jej postawą. Jednak nie trawało to długo, gdyż zaraz ponownie przybrał radosny uśmiech, starając się nim zamaskować lekką dezorientację, w jaką wprawiły go słowa kobiety.

- Przepraszam. Ja wcale nie...

I tym razem kobieta mu przerwała, nie zamierzając go słuchać dłużej niż to było według niej konieczne.

- W takim razie po prostu milcz. Twoje wysokie urodzenie nie stawia cię ponad prawem.- jej głos był chłodny i nieznoszący sprzeciwu. Z pewnością nie należał do tych, którym powinno odnosić się do dzieci, a zwłaszcza własnych podopiecznych.

Dlatego też brązowowłosy stał w osłupieniu, nie wiedząc co dokładnie zrobił źle. Przecież nie miał na celu zdenerwować kunoichi...a to właśnie osiągnął. Poddał się też i zamknął usta, nie chcąc już bardziej się pogrążać.

Kobieta przymknęła oczy, chcąc się choć trochę uspokoić. Nie pozwoli sobie na brak szacunku. Niech znają swoje miejsce, dopóki to z nią mają do czynienia. Najwidoczniej ten chłopak jeszcze tego nie rozumie, ale ona już dopilnuje by...

- Wybacz sensei, ale jestem pewny, że Raikido nie miał na celu pani zdenerwować. Chciał jedynie powiedzieć, że...

Białowłosa ponownie otworzyła oczy i tym razem skierowała wzrok wprost na stojącego z tyłu chłopaka. Był to nastolatek o miodowym odcieniu włosów i różowym spojrzeniu, w którym kryła się niepewność i obawa przed kolejnym wybuchem nauczycielki.

I nie był to bezpodstawny strach jak się szybko okazało, gdyż gdy chłopak tylko na chwilę przerwał, czując na sobie surowe spojrzenie, kobieta ponownie zabrała głos, tym razem kierując swój gniew w kierunku jasnowłosego.

- Czy ktoś prosił cię o zdanie? A może uważasz, że nadajesz się na drużynowego adwokata, hę?

Na te słowa brązowooka nie usłyszał już odpowiedzi, gdyż nastolatek momentalnie spuścił wzrok z powrotem i wyglądał jakby chciał teraz zapaść się pod ziemię. Zresztą nie tylko on czuł się nieswojo. Nikt nie oczekiwał tego po nowej sensei.

Sama kobieta mimo wszystko poczuła, że jednak chyba odrobinę przegięła. Bądź co bądź nie może się do nich odnosić jak do dorosłych, którzy są już znacznie bardziej odporni na stres czy ostre słowa krytyki. Oni zaś jako dzieci, jeszcze ich zapewne nie zaznali.

Z tą też myślą westchnęła cicho i złapała się za nasadę nosa, po czym odezwała się już znacznie spokojniejszym tonem.

- Dziś już chyba niewiele wskóramy, dlatego chcę was widzieć jutro rano na polu treningowym numer 5, rozumiemy się?

Nie musiała długo czekać na odpowiedź "Hai Sensei", której jednak udzieliła wyłącznie rudowłosa dziewczyna, będąca ostatnią członkinią owej drużyny.

Widocznie obaj pozostali stracili już ochotę na zabieranie głosu. Zazwyczaj pewnie kobieta udzieliłaby im reprymendy, jednak tym razem postanowiła już odpuścić temat.

Po słowach fioletowookiej, kunoichi skinęła głową i złożyła pieczęć, po której zniknęła w kłębie dymu.

Po raz pierwszy od bardzo dawna czuła się też nieswojo...jakby odczuwała wyrzuty sumienia po swoim wyładowaniu złości na genninach. Czyżby jednak trochę się zapędziła?

Być może należałoby ich jutro przeprosić?

Nad tym zastanowi się później. Na dziś w planach miała jeszcze odwiedziny u starego znajomego w celu poznania odpowiedzi na parę pytań. A w zasadzie na to jedno.

Dlaczego akurat ona?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top