5. Ruch Oporu
Rey nie walczyła już o oddech.
Zamknęła oczy i wtedy dopiero Ren ją puścił, uzmysławiając sobie że nie może jej teraz zabić. Gruchnęła o twardąpodłogę.
Wrota zamknęły się głucho i zapanowała cisza.
* * *
Anabell została przywitana przez zrzeszę Ruchu Oporu bardzo ciepło.
Młoda dziewczyna pierwszy raz znalazła się w miejscu z którego nie musiała uciekać. Do tej pory jej życie było ciągłą tułaczką.
Niemal odrazu została przydzielona do lokum które miała dzielić wraz z inną dziewczyną.
Więźniarki które uczestniczyły w akcji również zostały odesłane do własnych pokoików. O ile można je tak nazwać. Baza była specyficzna i wszyscy wiedzieli że w każdej chwili wróg może ich znaleźć i będą musieli się ewakuować. Wtajemniczeni posyłali im zapasy żywności a transportowce broń. Rebelianci mieli świadomość, że skoro Phasma wciąż żyje, nie podda się i za wszelką cenę namierzy planetę. Trzeba więc znaleźć inną Bazę.
Do tego typu zadań należeli Luke, Leia, wiceadmirał Holdo, Admirał Ackbar oraz najlepszy pilot Ruchu - Poe Dameron. W piątkę decydowali o najważniejszych losach Rebelii.
Anabell otrzymała prowizoryczną nową czystą szatę z odznaką sił. W pierwszej chwili nie chciała jej zakładać gdyż przynależność do jakiejkolwiek grupy zmuszała ją do pewnych obowiązków. Z własnego plecaka który udało jej się przemycić wyciągnęła bluzkę z krótkim rękawem w kolorze czarnym, natomiast spodnie chcąc czy nie, musiała ubrać te które dostała.
Prysznic okazał się wybawieniem. Włosy rozczesała porządnie i uplotła długi warkocz, klasyczną fryzurę. Siniak nie schodził z jej policzka po przesłuchaniach przez Phasmę, ale postanowiła nie przejmować się tak bardzo swoim wyglądem.
Współlokatorka Diana była od niej starsza o kilka lat, zajmowała się młodszym kuzynem Philem. Była pilotką, niezbyt rozmowną.
Zebranie miało się odbyć w największym pomieszczeniu bazy. Anabell nie miała problemu z odnalezieniem jej, gdyż wyczuwała Moc Luk'a. Uśpioną, co prawda, jednak znacznie wyczuwalną.
Kiedy tylko zajęła miejsce przy ścianie by nie rzucać się w oczy, stanął obok niej Luke.
- Czy możemy porozmawiać? - spytał cicho.
Anabell skinęła głową. O co może chodzić?
Odeszli kawałek.
- Zapewne jak się domyślasz, mamy mnóstwo pytań. Nie chcemy jednak uważać cię za szpiega. Uratowałaś męża mojej siostry, ale to nie dostateczny dowód byś nie była dla nas podejrzana - starał się mówić spokojnie. - Na tej naradzie decydujemy o ewakuacji z D'qar. Wybacz, ale nie możemy sobie pozwolić na twoją obecność.
Dziewczyna pokiwała głową. Nie ufają jej.
- Ja...nie mam zamiaru nikomu mówić o waszej kryjówce - odpowiedziała. - Dziękuję że pozwoliliście mi tu gościć.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się do niej a w okolicy powiek powstało mnóstwo małych zmarszczek.
- Anabell? - nie był pewny jej imienia.
- Tak?
- Jesteś wrażliwa na Moc. Doznałem tego kiedy wylądowaliście. Czy ty... - nie wiedział jak zadać pytanie. Ta dziewczyna utrudniała mu dobieranie słów. - Czy przeszłaś szkolenie? Potrafisz posługiwać się Mocą? - wyszeptał.
Anabell zapaliła się lampka ostrzegawcza. Nie lubiła opowiadać o swoich umiejetnościach.
- Potrafię wiele rzeczy - mruknęła. - Nikt mnie tego nie nauczył. Taka się urodziłam.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego że jesteś wyjątkowa? - wypalił nagle starszy Rycerz Jedi.
Musiał to powiedzieć. Nie mógł jej okłamać. Ta dziewczyna ma w sobie silny dar i wygląda na to, że nie jest tego świadoma.
- Wyjątkowa? Ja? - zabrzmiała jakby ktoś powiedział coś zabawnego.
- Ja nie żartuję, dziewczyno. To niewątpliwie niebezpieczna Moc.
Anabell spojrzała w jego mądre oczy. Patrzył na nią i...prawie drżał z przejęcia.
- Jak najszybciej musisz nad tym zapanować. Nauczę cię. Lecz nie teraz.
Drzwi do sali zamknęły się. Zebranie zostało rozpoczęte.
- I tak właściwie, dlaczego masz na sobie to czarne ubranie?
- Lubię ten kolor.
No hej.
Wreszcie trochę więcej się wyjaśnia :)
A tak btw. KTO PAMIĘTA PORGI? ^.^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top