1. Zakon Jedi
Zakon Jedi.
Po raz kolejny młoda dziewczyna upadła na ziemię pokonana przez swojego Mistrza.
Z wściekłością rzuciła sztuczny treningowy miecz w kąt i ruszyła w stronę szatni.
- Rey, zatrzymaj się. Na pewno chcesz teraz odejść?
Luke Skywalker złożył ręce w pytającym geście. Jako nauczyciel nie mógł pozwolić aby tak po prostu wyszła przed upływem czasu ćwiczeń. Z drugiej strony natomiast, sytuacja była na tyle poważna, że nie zamierzał jej zatrzymywać.
- Tak, chcę - Rey nawet na niego nie spojrzała. Siła z jaką otworzyła drzwi do szatni sprawiła że klamka niemal odpadła a kurz wzbił się w powietrze.
Usiadła na drewnianym siedzisku i schowała twarz w dłoniach.
Od miesiąca Luke wpaja w nią Moc. Doskonale przyswoiła walkę wręcz. Potrafi zadać śmiertelny cios. Jednak własnej mocy nie jest w stanie ujarzmić, choć wyczuwa ją w swoim ciele. Była w niej zbyt słaba, ledwo kiełkowała i nawet Luke nie wiedział jakim sposobem ją z niej wyciągnąć. W dodatku Rey nie potrafiła odpędzić się od myśli że traci czas na zbędne nauki zamiast pomóc Oporowi walczyć! Codziennie rozmyślała o tym, dlaczego Zakon nie wstępuje do grona powstańców i dlaczego Luke nie walczy z Najwyższym Porządkiem.
Żyli w ukryciu jak tchórze. Zachowywali się, jakby nic się nie działo.
Łzy same napływały Rey do oczu. Pociągneła nosem i chlipnęła. Nagle usłyszała ciche stąpanie po ziemi.
- Rey...?
Z długiego korytarza wychodzącego na dziedziniec wyjrzał Finn, jej najlepszy przyjaciel.
- Nie mam już siły...
- Ty nie masz siły? - Finn nieśmiało podszedł do niej. Zauważył że po jej policzku spływa łza. Ubranie miała pobrudzone kurzem od podłoża a rękaw szaty rozpruty.
- Nie potrafię w pełni używać swojej Mocy, Finn. Już dawno powinnam się tego nauczyć. Wiem że ona gdzieś jest... gdzieś wewnątrz mnie...
- Rey, powinnaś odpocząć. Od tygodnia nie masz dla mnie czasu, prawie się nie widujemy - wypowiedział Finn czując wyrzuty sumienia. Nie powinien w tej chwili tego mówić, załamywać jej jeszcze mocniej. Był dla niej oparciem w najcięższych chwilach a ona nie potrafiła zwrócić na niego uwagi.
Usiadł obok i objął ramieniem swoją przyjaciółkę.
- Odpocząć? Trwa wojna a ty karzesz mi odpoczywać?! - ofuknęła go odsuwając się.
Ciemnoskóry chłopak zaczynał podejrzewać że Rey coraz mniej na nim zależy i ma zamiar zaciągnąć się do floty by walczyć. Tego najbardziej się obawiał. Mimo to, jeśli ona odejdzie, on jej nie zostawi. Teraz gdy zaczyna się tworzyć nowa organizacja - Ruch Oporu - wszystko się zmienia.
Rey marzyła by zostać ich członkiem. Móc walczyć. I odnaleźć swoich rodziców.
Finn wiedział że jeśli tylko będzie gotowa, opuści go.
Witam i o zdrowie pytam ♥️
Dziękuję za przeczytanie krótkiego wprowadzenia w fabułę ♥️
Następne rozdziały będą dłuższe aby całe zamieszczenie opowiadania nie trwało wieki. Tak, jest już w całości napisane i zakończenie znane 👍
Mam nadzieję że się podoba.
Xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top