Rozdział 9
Natalie po wyjściu z pokoju szefostwa spojrzała jeszcze raz na mapę. Niedaleko jej pozycji znajdowało się skrzydło szpitalne. Zdecydowała się do niego pójść. Była ciekawa czy pozwolą jej tam pomagać przy pracy. W jej rodzinnym mieście uczyła się od lat, zaczynając od przeróżnych składników lekarstw, aż po asystę przy drobnych operacjach. Jako wampir potrafiła wyczuć więcej oraz zobaczyć rzeczy, które nie widziało ludzkie oko.
Kiedy dotarła do przychodni, siedziała w nim dorosła kobieta, wyglądająca na około trzydzieści dwa lata. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka, którego właśnie poprawiała.
- Co byś chciała kochanieńka?- uśmiechnęła się ciepło w jej stronę.
- Jestem tutaj nowa i chciałam rozejrzeć się i zapytać czy może znalazłby się jakaś praca tutaj dla mnie?- stanęła obok biurka kobiety.
- Miałaś kiedyś styczność z medycyną?- dokładnie przeskanowała Natalie wzrokiem.
- Tak, od pięciu lat pracowałam w szpitalu w moim rodzinnym mieście.- księżniczką ucieszyła się gdy zauważyła nie małe zdziwienie na twarzy lekarki.
- Z nieba mi spadłaś.- po chwili rozpromieniła się.- Przyszłaś w idealnym momencie. Muszę za chwile wyjść, a mam jeszcze do spisywania cały magazyn. Możesz zacząć już teraz, zdążę jeszcze zobaczyć jak sobie radzisz. Później powinien przyjść jeszcze ktoś kto ci pomoże.
- Naprawdę?- dziewczyna ucieszyła się, że tak szybko udało jej się dostać pracę która od zawsze była jej pasją.
- Tak, chodź zobaczymy co potrafisz?- wstała i podeszła do kolejnych drzwi w tym pomieszczeniu.- Musisz zapisać ile jest wszystkich lekarstw, i innych przyrządów medycznych.- podeszła do pochodni przymocowane do ściany i zapaliła ją zapałką.- Poza tym wyrzucić zgniłe rośliny, lub te które zaczęły zjadać robaki, niestety te szkodniki nawet tutaj przychodzą. Jak wrócę zostanie mi tylko zrobić zamówienie.
Natalie weszła do małego pokoiku. Wszędzie były półki ze szklanymi słoikami, w których były przeróżne rośliny, lub gotowe lekarstwa. Po lewej stronie stała niska szafka z przyrządami operacyjnymi.
Natalie wzięła do ręki kartkę papieru oraz pióro i zaczęła powoli spisywać pojedyncze gatunki roślin. Przy jednej z nich zaniepokoił ją wygląd rośliny. Całkowicie nie pasował do nazwy która była przyczepiony do słoika. Wzięła szklany pojemnik do ręki, odkręciła pokrywkę i powąchała zawartość. Była pewna, że to nie jest ta roślina co na etykietce.
- Coś się stało?- zapytała zaciekawiony kobieta.
- Ktoś pomylił rośliny.- oświadczyła podając kobiecie pojemnik.
Ta przyjrzała się dokładnie zielonym liściom.
- Masz rację.- potwierdziła słowa Natalie.- W taki razie zostaw to na boku. Może znajdziesz też inne pomyłki.- posłała jej pełne podziwu spojrzenie.
Pomocnicy, których do tej pory dostawała, patrzyli jedynie na naklejkę na słoiku i zapisywali to co było na niej napisane. Nikt jeszcze nie był tak zaangażowany jak księżniczką czym zapunktowała u kobiety.
- Muszę już niestety wyjść.- westchnęła ciężko kobieta.- Zamknę drzwi od zewnątrz, gdy przyjdzie twój pomocnik będzie miał ze sobą klucze, więc nie musisz się martwić że ktoś nieproszony wejdzie gdy ty będziesz na zapleczu.- kobieta odwróciła się z zamiarem wyjścia, lecz natychmiast ponownie spojrzała w stronę księżniczki.- Prawie bym zapomniała, zapasowy kluczyk wisi na haczyku w szafce zaraz obok mojego biurka.- Natalie przytaknęła głową dając znak, że wszystko zrozumiała.- Miłej pracy.- uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję, do widzenia.- odpowiedziała zerkając przez ramię na stos kartonowych pudeł.
- Do widzenia.
Lekarka zamknęła drzwi, a Natalie westchnęła rozglądając się po pomieszczeniu. Zostało jej jeszcze sporo pracy, ale wcale nie narzekała z tego powodu. Lubiła to co robi i sprawiało jej to radość. Przypomniały się jej chwilę gdy pomagała w miejskim szpitalu. Smutek na chwilę zawitał na jej twarz, lecz szybko zastąpiła go złość, złość na wuja że odebrał jej to, co pozwalało jej choćby na chwilę poczuć się jak zwykła dziewczyna.
Odrzuciła jednak od siebie te myśli, aby móc całkowicie skupić się na swoim zadaniu. Sięgnęła po kolejny słoiczek. Nie przyglądając się roślinie otworzyła go i zbliżyła nos do brzegu. Natychmiast tego pożałowała gdyż uderzył w nią piekący zapach werbeny. Zakaszlała czując drapanie w gardle, a łzy pojawiły się w jej oczach. Szybko zakręciła słoik odstawiając go na półkę. Wtedy usłyszała trzask zamka do drzwi. Zamrugała szybko by pozbyć się łez i odwróciła się w stronę wejścia czekając kto pojawi się w progu. Metalowa klamka poruszyła się w dół, a drzwi otworzyły się z cichym skrzypieniem. Do gabinetu pewnym krokiem wszedł William. Nie zauważając brunetki zamknął drzwi na klucz i podszedł do biurka. Położył na nim klucze, oraz butelkę wody. Przeczesał włosy dłonią i odwrócił się z zamiarem wejścia na zaplecze. Natalie odwróciła się w stronę regału nerwowo wciskając w ręce szklany przedmiot. Bała się reakcja bruneta, w końcu gdy ostatnio się widzieli nie był w dobrym humorze. Mężczyzna wszedł do pomieszczenia, dzięki czemu mógł doskonale zobaczyć niespodziewanego gościa. Ludzie przeważnie omijali tę robotę. Dlatego ona zawsze spadała na szefów. Wiec niemałym zdziwieniem było dla niego zobaczenie, że tym razem nie będzie musiał sam wykonywać obowiązków. Jego zaskoczenie szybko zamieniło się w podejrzliwość.
- Co ty tu robisz?
Pierwsze co przyszło mu na myśl to, że dziewczyna wkradła się tam by zabrać niektóre z roślin. Od jakiegoś czasu zdarzały się takie wybryki wśród członków grupy. Składniki te można było sprzedać na targu za niemałą sumę.
- Pomagam w porządkach, nie widać?- odpowiedziała szorstko broniąc się.-Em... to znaczy pomyślałam, że zgłoszę się do pomocy, gdy zauważyłam że jest tutaj gabinet lekarski.- poprawiła się szybko. Mężczyzna uważnie ją obserwował szukając oznak kłamstwa.
Nie wiedziała co wywołało u niej taka reakcje. Może chęć odegrania się za to jak ją poprzednio potraktował.
- Nie na co dzień zdarza się aby ktoś z własnej woli pomagał uporządkować ten bałagan. Raczej wszyscy omijają to zadanie.
Brunetka wzruszyła jedynie ramionami i sięgnęła po kolejny słoik.
- Odkąd pamiętam zawsze interesowałam się medycyną.
- Dobrze to słyszeć, mam nadzieję że teraz już nie będzie problemu z tym zadaniem.- obejrzał się wokół siebie analizując pomieszczenie.- Co zostało jeszcze do zrobienia?
- Niedawno zaczęłam więc jeszcze sporo roboty przed nami,- podeszła do małej szafeczki- niektóre rośliny już zapisałam.- podała Will'owi kartkę do ręki.
- Od ostatniego razu sporo nowych składników przybyło.- stwierdził odkładając rzecz trzymania w ręce z powrotem na miejsce.- Przynajmniej jest nas dwoje, powinniśmy skończyć przed pierwszą.- westchnął i zabrał się do roboty.
Pracowali w ciszy, doskonale dzieląc się obowiązkami. Natalie zajęła się roślinami. Will natomiast sprawdzał narzędzia operacyjne. Księżniczce jednak od dłuższego czasu po głowie chodziła myśl która nie dawała jej spokoju. Czego może się spodziewać na jej teście? To pytanie sprawiało że dekoncentrowała się przez co musiała na nowo sprawdzać zapiski które zapisała. Postanowiła zaryzykować i zadać mężczyźnie to pytanie.
- Em... Will,- zawahała się przez moment, zdała sobie wtedy sprawę że po raz pierwszy zwróciła się do niego jego imieniem. Chłopak odwrócił się w jej stronę.- Na czym będzie polegał ten sprawdzian który mam przejść?
- Zwykły test sprawnościowy, stoczysz pojedynek z jedną osobą, żebym mógł zobaczyć jak sobie radzisz.- uśmiechnął się zaczepnie.- Czyżbyś się to obawiała?
- Wcale nie, po prostu chciałam wiedzieć na czym będzie on polegał. Ale widzę że nie muszę się martwić.- odpowiedziała pewnie choć w głębi duszy czuła niepokój. Podstawowe lekcje samoobrony mogą nie wystarczyć przy doświadczonych wojownikach.
Odwróciła się w stronę półek wracając do wcześniejszego zajęcia. Teraz kiedy wiedziała co ja czeka mogła zebrać swoje myśli i zająć się tym co miała do wykonania.
* * *
- I gotowe.- z uśmiechem na ustach złożyła kartkę na pół.
- Mówiłem że skończymy około pierwszej.- odpowiedział zerkając na zegar naścienny.
- To o której mam mieć ten sprawdzian?- przeciągnęła się czując odrętwienie.
- O trzeciej bądź w sali treningowej.- Natalie przytaknęłam głową.
- Zdążę przynajmniej jeszcze zwiedzić pozostałą część tego miejsca. Mogę już iść prawda?- William skinął głową, więc księżniczką ruszyła w stronę wyjścia.
- Zaczekaj.- usłyszała wołanie.- Chciałem cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie. Właśnie dowiedziałem się że znów to mi przypadło sprzątanie tego zaplecza, a widzisz jak dużo było tutaj roboty.- powiedział ze skruchą.- Nie chcę mieć z tobą sporów już od samego początku, szczególnie że jestem twoim opiekunem. Dlatego może w ramach przeprosin oprowadzić cię po naszej siedzibie?
Natalie była zaskoczona propozycją bruneta. Nie spodziewała się, że ten gburowaty mężczyzna z wysokim ego umie przyznać się do błędu. A jego propozycja działała na korzyść księżniczki.
- Bardzo chętnie.- posłała mu delikatny uśmiech.
- No to chodźmy.- chwycił klucz do ręki i zamknął drzwi uprzednio wychodząc z pomieszczenia wraz z Natalie.- Zacznijmy może od sali głównej, znajduje się ona tuż przy wyjściu.
* * *
Ich wędrówka skończyła się godzinę później, ponieważ o drugiej był obiad. Dziewczyna spędziła go samotnie siedząc przy wolnym stoliku. Po zjedzony posiłku została jej jeszcze godzina do jej testu. Chciała wrócić do pokoju aby móc przebrać się w wygodniejszy strój.
Z pomocą mapy z łatwością dostała się w docelowe miejsce. Z radością stwierdziła, że w pokoju nie ma żadnej z bliźniaczek. Założyła na siebie wygodniejszy strój i stając na środku pomieszczenia, zaczęła powtarzać chwyty jakich nauczyła się w zamku. Zauważyła u siebie spore braki względem tego co umiała poprzednio. Jednak nie podawała się tylko zawzięcie ćwiczyła. Gdy zegar wskazał za piętnaście trzecią, Natalie odetchnęła głęboki i usiadła na swoim łóżku chcąc dać sobie trochę odpocząć. Choć wcale nie odczuwała zmęczenia dzięki swojemu pochodzeniu. Po chwili zdecydowała, że zacznie kierować się w stronę sali treningowej. Wstała i powtarzając sobie motywujące słowa wyszła z pokoju.
□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□
Jak wam się podoba rozdział?🤔
Tym razem William okazał trochę więcej sympatii naszej księżniczce 😄
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top