Rozdział 7

Już od dobrych kilkunastu minut szli przez gęsty las, co chwilę przedzierając się przez krzaki jeżyn. Zniecierpliwiona Natalie zatrzymała się z głośnym westchnięciem.

- Gdzie my tak właściwie idziemy?- mężczyźni zaprzestali dalszej wędrówki odwracając się w stronę księżniczki.

- Chyba nie myślałaś, że nasza baza to jakiś budynek w środku miasta.- zadrwił z niej Will.

- Ale musimy iść przez te jeżyny?- syknęła z bólu, gdy po raz kolejny jej noga dotarła się o ostre kolce rośliny.- Już mam podrapane całe nogi.- narzekała, jeszcze kilka tygodni temu nie pomyślałaby, że będzie zmuszona iść przez las w środku nocy w samej koszuli nocnej, brudna i głodna.

- Już niedaleko.- przewrócił oczami.- Uznaj to za nasze początki treningu.- posłał jej złośliwy uśmiech.

- Dupek.- syknęła pod nosem na co Sean parsknął śmiechem.

William odwrócił się jedynie w ich stronę i uniósł brew ku górze.

Już od samego początku gdy spotkali dziewczynę, Will'a zaczęło irytować jej zachowanie. Była złośliwa, cwana, rozwydrzona, oraz zawsze musiał postawić na swoim i mieć ostatnie słowo. On wychował się pod całkiem innymi rygorami. Miał jedynie ojca, gdyż jego matka zmarła w pożarze, gdy miał dziewięć lat. Podobno wywołanym przez stary kominek. Od tamtego zdarzenia jego ojciec zmienił się całkowicie. Były łowca wstąpił do królewskiej gwardii walki z wampirami, i w krótkim czasie zdobył tytuł przywódcy. Do czternastego roku życia, Will rzadko widywał się z nim. Musiał sobie radzić sam, chociaż dostawał ogromną pomóc od Mary, kobiety pracującej w piekarni zaraz obok ich domu. Kiedy chłopak skończył czternaście lat, z rozkazu ojca musiał wstąpić do jego oddziału. Z początku nienawidził go za to, że sam za niego zdecydował, ale z biegiem lat pogodził się z tym. Tak musiało być, wmawiał sobie, a zabijanie tych krwiożerczych istot zaczęło sprawiać mu przyjemność. Jedyne czego nie rozumiał to, dlaczego skoro ojciec tak nienawidzi wampirów, wstąpił do oddziałów, którymi rządził sam król tych bestii? Nigdy nie usłyszał odpowiedzi na te pytanie.

- Już jesteśmy.- oznajmił spoglądając w stronę Natalie, która odetchnęła z ulgą.

Dziewczyna rozejrzała się wokół i zmarszczyła brwi stwierdzając, że znajdują się tak w zasadzie pośrodku samych drzew.

- Tu?- zaczęła się niepokoić.

Po głowie zaczęły chodzić jej same czarne myśli.

"A co jeśli zauważyli, że jestem wampirem?"

"Czy to tutaj chcą mnie zabić?"

- Dokładnie w tym miejscu gdzie stoisz.- uśmiechnął się Sean, który podczas całej drogi pozostawał cicho.

Natalie spojrzała pod swoje nogi i gdyby nie jej wyostrzony wzrok pewnie nie zauważyłaby krótkiego sznura leżącego pomiędzy liśćmi. Zrobiła krok w tył i schyliła się po wyglądającą podejrzanie rzecz. Pociągnęła za węzeł, a kawałek ziemi na drewnianej desce zaczął unosić się z nie małym hałasem, robiąc przy tym chmurę kurzu. Sean podszedł do niej, aby pomóc z ciężką powłoką. Dziewczyna ujrzała przed sobą ogromną dziurę ze stromymi schodami prowadzącymi na sam jej dół.

- Panie przodem.- William zachęcił ją ruchem ręki.

Natalie posłała Sean'owi niepewne spojrzenia, ale powoli zaczęła schodzić w dół. Musiała bardzo ostrożnie stawiać kroki, gdyż łatwo było o skręcenie kostki. Usłyszała za sobą odgłos kroków chłopaków, oraz trzask zamykanej klapy. Nagle poczuła silne zawroty głowy, a schody zaczęły wirować jej przed oczami. Musiała podeprzeć się ściany, gdyż miała wrażenie jakby za chwilę miała spaść. Wiedział jednak, że musi dać radę, więc wzięła głęboki oddech, ale ten jedynie pogorszyła sytuację. Zaczęło robić się jej duszno i gorąco. Chciała jak najszybciej znaleźć się już na dole. Stopnie zdawały się nie mieć końca, ale nadziei dodało jej światełko, które zobaczyła gdy spojrzała w dół. Po chwili weszła do ogromnej sali wypełnionej kręcącymi się w tą i z powrotem ludźmi. Zaczerpnęła głęboko powietrza, a objawy powoli zaczęły ustępować. Pomieszczenie oświetlone było pochodniami zawieszonymi na ścianach.

- Wszystko w porządku?- Sean położył jej dłoń na ramieniu stając obok niej.

- Tak, tylko zakręciło mi się odrobinę w głowie. Klaustrofobia.- skłamała gdyż zaniepokoiły ją jej objawy.

Odwróciła się, gdy poczuła na sobie czyjeś palące spojrzenie. Will uważnie przyglądał się dziewczynie, lecz gdy został na tym nakryty, odwrócił wzrok i wyminął ich dwójkę.

- Najpierw przydzielimy ci pokój.- Natalie posłusznie szła za mężczyzną, gdy William objaśniał dokąd idą.- Będziesz go dzieliła z jeszcze dwiema dziewczynami. Dostaniesz jakieś ubrania na początek, w resztę będziesz musiała zaopatrzyć się sama.- tłumaczył zerkając od czasu do czasu za siebie, upewniając się, że Natalie wciąż za nim podąża.- Jutro przejdziesz test, po nim będę wiedział do jakiej grupy cię przydzielić.

- Zaraz- stanęła zaskoczona.- przecież mówiłeś że to u ciebie będę w drużynie.

- Tak, to ja będę cię trenował i to pod moją opieką będziesz.- Natalie zmarszczyła brwi już całkiem gubiąc się w jego informacjach.- Są dwa typy podziału. Ze względu na opiekuna i umiejętności.- zaczął tłumaczyć widząc skołowany wyraz twarzy księżniczki.- Nie mógłbym wysłać cię na misje z kimś doświadczonym z mojej drużyny bo byś tylko zawadzała.- dziewczyna poczuła się urażony słowami bruneta. I chociaż doskonale rozumiała przekaz jaki miały jego słowa, dlaczego musiał podać to na jej przykładzie.- Dlatego określamy poziom danej osoby, aby później móc odpowiednio dobrać rodzaj misji do jej umiejętności. I dlatego członkowie grup należą do różnych opiekunów.

Natalie w skupieniu analizowała słowa Will'a. Była ciekawa do jakiej grupy przydzielą ją opiekunowie i kim oni są? Z tego co się na razie zorientowała był nim William i Sean, a reszta? Przecież musiało być ich o wiele więcej, prawda? Miała wiele pytań. Jak dużo jest osób w tej tajnej organizacji? Na ile grup jest podzielona? Z kim będzie miała pokój? Bała się też testu który miał nadejść już następnego dnia. Nie wiedziała na czym będzie on polegał. Miała jednak nadzieję, że pozna kogoś kto rozjaśni jej widok na to całe tajemnicze miejsce. Były to drobne sprawy, które zaprzątały jej myśli, ale jedna wybijała się nad innymi, wywołując uczucie strachu u Natalie. Co jeżeli odkryją że jestem wampirem? Przecież była sama, jedna przeciwko całej organizacji. Była pewna, że nie zdążyłaby nawet mrugnąć, a już leżałaby martwa na posadzce.

- Twój pokój.- wskazał na jedne z kilkunastu drzwi na korytarzu przez który podążali.- Po klucz musisz się zgłosić jutro. Resztę wytłumaczą ci dziewczyny. Za chwilę powinien przyjść ktoś kto przyniesie ci komplet ubrań.

- Dziękuję.- odparła i spojrzała na drewniane drzwi.

Wzięła głęboki oddech, a obok usłyszała prychniecie bruneta i jego ciężkie kroki oddalające się w stronę z której przyszli. Złapała za klamkę i nacisnęła na nią, aż dotarł do niej trzask zamka. Przyklejając na twarz przyjazny uśmiech weszła do środka.

- Część.- przywitała się z dwiema dziewczynami, które siedziały przy małym stoliku.

Były niemalże identyczne, a jedynymi różnicami były ich ubrania i kolor oczu. Jedna z nich była wysoką, szczupłą blondynką. Miała duże usta pomalowane szminką koloru czerwonej róży, prosty nos, oraz nieskazitelną cerę. Miała białą krótką bluzeczkę i czarne obcisłe spodnie z mnóstwem paseczków zwisających u jej boku, oraz zimne niebiesko-szare oczy. Drugą natomiast ubrana była w czarną luźną bluzkę, oraz tego samego koloru spodnie z przetarciami na kolanach, jej jedno oko było niebieskie, a drugie zielone.

Niebieskooka patrzyła na Natalie pogardliwie, jakby zła że przerwała jej rozmowę z siostrą. Dziewczyna odchrząknęła, chcąc zabrzmieć odważnie.

- Will powiedział mi, że teraz będę dzieliła z wami pokój.- odparła poważnym tonem.

Niebieskooka roześmiała się piskliwym głosem, co dla wyczulonego słuchu Natalie było niemiły doświadczeniem.

Głupia, już zrobiłaś z siebie pośmiewisko.- skarciła się w myślach.

- Pierwsza sprawa, nie Will tylko szef, lub dowódca William.- ta informacja zaskoczyła dziewczynę, nie spodziewała się takiej reakcji bliźniaczki.

- Will jest szefem?- blondynka spojrzała na nią karcącym wzrokiem.- Myślałam że jest tylko jednym z opiekunów.- mruknęła cicho.

- On i jeszcze kilka osób, nie ważne. Ta część pokoju jest nasza.- wskazała miejsce wokół siebie.- Ty możesz zająć tamtą.- spojrzała na małe drewniane łóżko w kącie pokoju, oraz jedną niedużą szafkę.- Jak ty się w ogóle nazywasz?

- Natalie.- odpowiedział lekko zszokowany postawą dziewczyny.

- Super, ja jestem Carla, a to jest moja siostra Chanel.- bliźniaczka spojrzała beznamiętnie na Natalie nie odzywają się ani słowem.- Kto jest twoim opiekunem?

- Will...iam.- dopowiedziała szybko, widząc wściekłą twarz dziewczyny.

Ta jednak nie zwróciła uwagi na jej potknięcie tylko wstała gwałtownie z krzesła i rzucając Natalie gniewne spojrzenie wyszła szybkim krokiem z pokoju.

Księżniczka stała zaskoczona nie wiedzą co powinna zrobić.

- Em... więc, ja może pójdę się odświeżyć.- Chanel wskazała ręką drzwi po jej prawej stronie.

Natalie podeszła do nich i otworzyła je. Jak się okazało to właśnie była łazienka. Już miała zamknąć się w tym pomieszczeniu, gdy usłyszała delikatny głos dziewczyny siedzącej przy stoliku.

- Jeśli nie chcesz pakować się w kłopoty i żyć w spokoju, lepiej nie wchodź jej w drogę.- po powiedzeniu tych słów dziewczyna wstała, zabrała książkę leżąca na stoliku i wyszła z pomieszczenia.

□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□

Jak myślicie czy Natalie zdoła znaleźć wspólny język z nowymi współlokatorkami?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top