Rozdział 5

Natalie po udanej próbie ucieczki schowała się w jednej z ciemnych uliczek wioski. W dłoni ściskała czerwone, soczyste jabłko. Podczas biegu, jedno z nich wypadło jej z ręki, dlatego musiała zadowolić się tym co jej zostało.

Podniosła do góry owoc oglądając go dokładnie. Przypominał jej chwile, gdy razem z Doris zbierały jabłka z zamkowego sadu. Potrafiły godzinami biegać pomiędzy drzewami, śpiewając i śmiejąc się radośnie. Ze smutkiem uświadomiła sobie, że te chwilę już nigdy nie wrócą. Nie wiedziała nawet czy przeżyje do następnego tygodnia.

Nagle zza rogu budynku wybiegł mały chłopiec i zanim Natalie zorientowałam się, co się właśnie stało, maluch już uciekał w stronę równoległej uliczki z jabłkiem w ręce.

- Hej!- krzyknęła zaskoczona.- Zaczekaj, to moje!

Chłopiec jednak nawet nie myślał się zatrzymać. Z całych sił przebierał swoimi krótkimi nóżkami, powoli znikając z pola widzenia księżniczki.

Dziewczyna była zbyt zmęczona żeby gonić malca po jedno jabłko. Jednak wiedziała, że jeżeli nie zdobędzie czegoś do jedzenia, może skończyć się to dla niej i innych tragicznie.

Wtedy chłopczyk potknął się o nierówny kamień drogi i upadł na ziemię wypuszczając owoc z rączek. Szybko podniósł się jęcząc przy tym boleśnie i poszedł, aby z powrotem zabrać jabłko.

Wtedy do nozdrzy księżniczki dotarł słodki zapach krwi. Poczuła jak oczy zaczynają ją szczypać, a dziąsła kują przez wysuwające się kły. Zamknęła oczy mocno zaciskając powieki. Zsunęła się po ścianie budynku i przyłożyła dłoń do ust głośno dysząc. Z całych sił starała się powstrzymać pragnienie, ale powoli zaczęła zatracać się w słodkim zapachu szkarłatne cieszy. Otworzyła oczy, gdy poczuła delikatne klepanie po ramieniu. Stał przed nią mały złodziejaszek. Miał opuszczoną głowę i nerwowo wykręcał ogonek jabłka.

- Jak jesteś głodna możesz iść ze mną.- odparł dalej wpatrując się w owoc.

Gdy nie dostał od dziewczyny żadnej odpowiedzi, podniósł wzrok spotykając się z jej głodnym spojrzeniem. Przerażony widokiem jaki ujrzał, zerwał się do biegu o mało co nie przewracając się o własne nogi.

Na widok uciekającego chłopca w Natalie odezwał się instynkt łowczy, którego nie była w stanie opanować. Obraz przysłoniła jej czerwona mgła, a wszystkie hamulce jakie ją powstrzymywały zostały zwolnione.

W mgnieniu oka dopadła chłopca, boleśnie przyciskając go do ziemi. Wpatrywała się w jego przerażone oczy, czerpiąc satysfakcje z jego strachu. Jednak głód zmusił ją, by zaprzestać tej czynności. Nie zastanawiając się nad tym co robi, pochylił się nad jego ciałem i wbiła swoje kły w delikatną skórę malca. Ciepła, słodka ciecz rozpłynęła się po podniebieniu księżniczki. Chcąc wziąć jej więcej, wbiła mocniej swoje kły nie zwracając na szamotającego się malucha.

- Potwór...- wycharczał przez płacz.

Na dźwięk tych słów zmarła na chwilę, aby później odskoczyć od jego ciała. Oparła się ponownie o ścianę budynku głośno dysząc. Jej wzrok był utkwiony w smutnych oczach chłopca. Rozglądał się w poszukiwaniu pomocy, lecz po chwili jego wzrok zamarł, a klatka piersiowa przestała się unosić.

- Nie, nie, nie.- w kółko powtarzała dziewczyna.

Podeszła do ciała i upadła przed nim na kolana.

- Ja nie chciałam.- załkała wciągając głowę chłopca na swoje nogi. Zaczęła klepać go po policzku mając żmudną nadzieję. Zdając sobie sprawę, że już jest za późno, załkała żałośnie. Była wściekła na siebie za to, że straciła panowanie. Jej rodzice byliby rozczarowani. Nie tego uczyli ją od małego. Obiecała im, że nigdy nie skrzywdzić ludzi, a dopuściła się takiej zbrodni. Wystraszona konsekwencjami swoich czynów, delikatnie położyła malca na ziemię. Następnie wstała i chciała odejść, lecz zatrzymał ją pewien głos.

- Widzę, że się spóźniłem- usłyszała zawiedziony głos mężczyzny.

Odwróciła się powoli i ujrzała wysokiego chłopaka. Stał w mroku uliczki, a jedyne co mogła zobaczyć to jego oczy żarzące się czerwienią. Wiedziała, że ma do czynienia z wampirem. Podejrzewała, że to on był sprawcą zamieszanie ten nocy w wiosce. 

Nie zamierzała z nim rozmawiać, więc odwróciła się i ponownie ruszyła przed siebie. Jej zachowanie nie spodobało się jednak nieznajomemu.

- A ty dokąd?- w momencie zjawił się tuż przed jej twarzą.- Pozwoliłem ci odejść?- jego zachowanie rozzłościło dziewczynę. Kim on był żeby jej rozkazywać?

- Nie potrzebuje twojego pozwolenia.- odparła chłodno. Następnie spojrzała hardo w jego oczy.

Na twarzy mężczyzny zawitał cwany uśmieszek. Podniósł rękę chcąc dotknąć jej włosów, ale dziewczyna odtrąciła jego dłoń szybkim ruchem ręki. Mężczyzna jakby tylko na to liczył złapał jej dłonie i boleśnie przypadł do ściany.

- Zobaczymy czy za chwilę nadal będziesz taka cwana.- szarpnęła się próbując uwolnić ręce.

I chociaż była dopiero po posiłku, krew malucha była uboga w składniki odżywcze, dlatego zaleczyła tylko drobne rany, złamaną rękę i zmniejszyła uczucie głodu. Jednak nie odnowiła w pełni sił księżniczki. A wampir którego miała przed oczami, żywił się regularnie i był okazem zdrowia. Jednak nie była na straconej pozycji. Uważnie obserwowała jego ruchy czekając na jego błąd. Mógł być silniejszy, lecz to ona była sprytniejsza.

- Zostaw mnie, proszę- udawała przerażoną- Już będę się ciebie słuchać.

- Trzeba było myśleć o tym wcześniej.- zaśmiał się perfidnie. A księżniczka miałam ochotę przewrócić oczami zirytowana.

Mężczyzna rozpiął płaszcz, który miała na sobie dziewczyna, dalej trzymając jej ręce w jednej dłoni. Uśmiechnął się, gdy ujrzał jej zwiewną białą koszulę. Natalie skrzywiła się obrzydzona. Zamknęła oczy sprawiając wrażenie uległej.

Wampir stracił czujność i zachłanny puścił ręce dziewczyny, chcąc zdjąć płaszcz. Kiedy ubranie upadło na ziemię, już miała otworzyć oczy, aby zaatakować, gdy usłyszała głośny strzał i poczuła jak jakaś ciepła ciecz rozprysła się jej na twarzy. Odruchowo upadła na ziemi otwierając jednocześnie oczy. Ujrzała przed sobą wampira, trzymającej się za lewy bark, a z pomiędzy jego palców wypływającą krew. Następnie padły jeszcze kolejny strzał, a ciało wampira osunęło się na ziemię. Spojrzała wystraszona w stronę skąd dochodziły strzały. Na środku uliczki stał wysoki mężczyzna. Światło księżyca oświetlało jego twarz, dlatego mogła mu się lepiej przyjrzeć. Kruczoczarne krótko ścięte włosy, delikatny zarost dodający mu męskości, małe wąskie usta i ciemne oczy. Skupiony był na swojej broni, przy której coś kombinował.

- Will, znalazłeś go?- z uliczki obok wybiegł kolejny chłopak. Był on tego samego wzrostu co nieznajomy. Ten za to miał długie brązowe włosy i bladą cerę.

William zerknął tylko lekceważąco na martwego wampira, zatrzymując się na chwilę na dziewczynie. Ale szybko wrócił do swojej broni.

- Straciłeś ostatnio celność.- dogryzł mu towarzysz.

Natalie skanowała sylwetkę drugiego mężczyzny korzystając z okazji, że nie została przez niego zauważona. Obaj byli ubrani w czarne bluzy oraz ciemne spodnie. Ich ubiór pozwalał im być niewidocznym w ciemności. Przy pasku spodni Will'a dostrzegła dwa małe noże do rzucania. Skupiła na nich wzrok widząc jakiś znajomy znak na ich rękojeści. Była to czaszka przebita mieczem z dwoma czerwonymi kryształkami zamiast oczu. Był to znak łowców wampirów. Dziewczyna wiedziała, że nie da sobie rady jeżeli dowiedzą się kim ona jest, dlatego wstała chcąc uciec od nich jak najdalej.

Wstała cały czas obserwując mężczyzn, którzy byli zajęci rozmową. Nie starając się zabrać swojego płaszcz, szybko ale ostrożnie kierowała się w stronę rozdroża dróg. Kiedy ucieszyła się, że zdoła uciec, usłyszała głos jednego z nich.

- Czekaj!- na dźwięk jego twardego tonu, cała zesztywniała.- Podejdź tutaj.- rozkazał Will.

Niechętnie spełniła jego rozkaz. Stanęła przed nim patrząc na jego twarz unikając oczu, które intensywnie się jej przyglądały.

- Will co ty robisz?- zapytał zdziwiony towarzysz.- Zostaw ją, widzisz że jest przestraszona.

- Nie dziwi cię, że po spotkaniu z tym wampirem nie została nawet draśnięta?- mówił nie spuszczając z niej wzroku.- A może ona też jest wampirem?- sprawdzał jej reakcje.

Natalie starała się uspokoić swój oddech, nie chciała dać poznać po sobie że się denerwuje.

- Daj spokój, pewnie nie był już głodny.- spojrzał znacząco na ciało malca.- Zawsze jesteś zbyt podejrzliwy.

- Może - Will podniósł rękę chcą odgarnąć włosy, które spadły na twarz dziewczyny.

Natalie wystraszona co zamierza zrobić, szybko złapała jego dłoń odrzucając ją od siebie, gest przypominał jej zachowanie wampira który ją zaatakował, tym razem jednak pozostała czujna. I przyszykowała się do ewentualnej obrony.

- Hm...- mruknął towarzysz Will'a.

Złapał za swój sztylet i zrobił krótki ruch w stronę dziewczyny. Ta odskoczyła unikając ciosu. Mężczyzna nie czekając zrobił krok w jej stronę i ponownie zamachnął się ostrzem. Księżniczka nie będąc przyszykowana na kolejny atak, nie zdążyła uniknąć ciosu. Sztylet zranił ją nieznacznie w prawe ramię. Jednak zaraz po ataku postanowiła zapobiec kolejnym i szybko złapała chłopaka za nadgarstek wykręcając mu rękę. Kiedy zorientowałam się, że zrobiła to trochę za szybko puściła jego dłoń i cofnęła się kilka kroków. Will patrzył na nią podejrzliwie, a z jego wyrazu twarz nie dało się nic odczytać.

□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□

Jak myślicie, czy William zorientował się o pochodzeniu Natalie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top