Rozdział 32

Zaczynało robić się ciemno, a Natalie stała przy swoim łóżku przyczepiając swoje ostrza do pasków pod kurtką. Z Will'em umówiła się dopiero po zmroku, jednak jak przypuszczał chłopak chciała wyjść bez niego.

Kiedy upewniła się, że zabrała wszystko co było potrzebne, podeszła do otwartego okna. Przerzuciła nogi przez parapet spoglądając w dół. Nie było to duża odległość, ale wystarczająca by zawahała się chwilę. Jednak szybko przypominając sobie dlaczego to robi zeskoczyła miękko lądując na trawniku. Uśmiechnęła się zadowolona, że udało jej się wyjść niezauważoną.

- Myślałem że mieliśmy ruszyć o zmroku.- odwróciła się przestraszona słysząc głos za swoimi plecami.

Zaraz obok niej pod zadaszonym składzikiem na drewno siedział dumnie uśmiechnięty z jej przyłapania Will.

- Oh... cicho bądź.- odpowiedziała zirytowana ruszając w stronę lasu tracąc dobry humor.

- Nadal mi nie odpowiedziałaś.- dopytywał, jednak z jej strony była tylko cisza.- Obraziłaś się? To raczej ja powinienem być zły. Oszukałaś minie.- westchnął gdy nadal nie otrzymał od niej odpowiedzi.- Musisz zrozumieć że chce ci pomóc. Nie robię ci tego na złość.

- Wiem...- odparła cicho niechętnie przyznając mu rację.- Ja po prostu nie chce żebyś widział mnie jak... poluje.- skrzywiła się na myśli, że stałby obok niej i jej się przyglądał.

- Nam do przeżycia jest potrzebne między innymi mięso zwierząt, tobie ich krew. Jest to naturalne.- wzruszył ramionami.

- Jestem pewna, że jeszcze kilka miesięcy temu nie chciałbyś być przy wampirze który się pożywia.- stwierdziła zerkając i oczekując jego reakcji.

- Masz rację.- przyznał.- Nie wiem kiedy to się zmieniło, ale zacząłem postrzegać to jako naturalną kolej rzeczy.- przyglądała mu się przez chwilę szukając oznaki kłamstwa.

Doskonale wiedział kiedy zmienił zdanie. Stało się to w momencie, gdy po jej uwolnieniu z rąk łowców ukryli się w jaskini, a ona zdecydowała się wyjść zapolować. Nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, ale już wtedy chciał ją chronić. Nie chciał po raz kolejny widzieć ją w tej metalowej klatce.

- Jesteś dziwny.- oznajmiła gdy uznała że mówi prawdę.- Co nie zmienia faktu, że ja nie zmieniłam zdania.- upierała się przy swoim.

- Już mówiłem twoje zdanie się nie liczy.- spojrzał na nią pobłażliwie.

- Zobaczymy.- szepnęła pewna siebie.

<~♡~>

Kiedy dotarli do umówionego miejsca było już całkiem ciemno. Natalie rozejrzała się wokół, jednak nigdzie nie dostrzegła jednookiego. Zamknęła oczy wsłuchując się w ciszę. Spokojny rytm serca Will'a rozpraszał ją przez głód, dlatego trochę zajęło jej zlokalizowanie cichego oddechu osoby stojącej naprzeciw nich w cieniu drzew. Otworzyła oczy wpatrując się w miejsce skąd słyszała oddech. Will podążył za nią wzrokiem.

Chwilę później z cienia wyszedł Kade klaszcząc w dłonie.

- Powiem szczerze, spodziewałem się czegoś więcej po królewskiej córce.- uśmiechnął się szalenie ukazując swoje kły na co William przyszykował się do ewentualnej obrony.- Myślałem, że bardziej mi ufasz, zataić przede mną taką informację.- złapał się teatralnej za serce.

- Kade do rzeczy.- upomniała go zniecierpliwiona Natalie.

- Jasne.- odparł zimno, a jego mina skamieniał.- Jeśli chcesz wiedzieć, dostarczyłem list tak jak prosiłaś.

- Wspaniałe.- ucieszyła się dziewczyna.- Więc w czym problem, bo zakładam że jakiś jest.

- Słusznie.- potwierdził jej słowa.- Kiedy byłem już w ich siedzibie jak mogłem się trochę nie zabawić.- zaśmiał się co w otaczającej ich ciszy potrafiło zjeżyć im włosy na głowie.- Przypadkowo odkryłem ciekawą substancję nad którą pracowali.

- Wiesz co to było?- odezwał się zaciekawiony William.

Kade spojrzał na niego twardo i sekundę później pojawił się przed jego twarzą.

- Nie ładnie jest przerywać.- szepnął.

Will wyciągnął mały nożyk i zamachnął się w kierunku chłopaka. Ten odskoczył do tyłu jednak brunet zranił go w policzek. Wampir zebrał spływającą krew palcem i zlizał ją.

- Już cię lubię.- uśmiechnął się zadowolony.

- Kade co to było?- zniecierpliwiona Natalie przypomniała o ich wcześniejszej rozmowie.

- Nie wiem,- wzruszył rękami.- widziałem tylko że podali to jednemu z nas. Zaczął się po tym dziwnie zachowywać. Jakby postradał zmysły. Sam sobie wyrwał serce.- rozmarzył się rudowłosy.

- Widziałeś coś jeszcze?- odparła zaniepokojona dziewczyna.

- Nie, znudziłem się kiedy wyszli po śmierci chłopaka.- mlasnął niezadowolony.

- Dziękuję że nam o tym mówisz.- westchnęła zmartwiony spoglądając w stronę zamyślonego Will'a.

- Twoja pozycja, ułatwia mi decyzję odnośnie zapłaty.- uśmiechnął się chytrze.- Kiedy zostaniesz królową zrobisz ze mnie zamkowego kata.- uśmiechnął się jeszcze szerzej myśląc o swojej przyszłej pracy.

- Zgoda.- odparła zaniepokojona i niezbyt zadowolona żądaniem Kade'a.

- Miłego powrotu do domu.- uśmiechnął się tajemniczo i zniknął im z oczu.

- To było dziwne.- mruknął Will wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał chłopak.

- Tak, to właśnie Kade, dziwny, i przerażający.- skrzywiła się przypominając sobie jego uśmiech.

- To co teraz?- zapytał odwracając się w kierunku dziewczyny.- Czekamy aż jakieś zwierzę samo podejdzie, czy będziemy go szukać.- księżniczką zmarszczyła brwi.- No, sama mówiłaś że musisz napić się krwi.

- Tak, ale jak też mówiłam, bez twojego towarzystwa.- zaprotestowała odważnie.

- Natalie,- westchnął sfrustrowany.- Rozmawialiśmy o tym.

- Oczywiście tylko jest jedna mała rzecz która uległa zmianie.- podeszła bliżej niego prawie szukając się płatkami piersiowymi.- Teraz ty nie masz nic do gadania.- odwróciła się i odeszła kilka kroków.- Wystarczy że po prostu odbiegnę, przecież nie przegonisz wampira.

- Może i masz rację, ale sama przyznasz że taka dieta jest wyczerpująca. Nie jesteś już taka silna i szybka. Zagubienie mnie trochę ci zajmie, a nie sądzę że mamy tyle czasu.- odpowiedział z cwanym uśmiechem na ustach dumny ze swojej wypowiedzi. Był pewien, że po jego słowach dziewczyna się podda.

- Nie tym razem, widzisz kiedy wampir jest głodny,- jej oczu błysnęły czerwienią.- nie obowiązują go ograniczenia.- uśmiechnęła się zaczepnie i zniknęła brunetowi z oczu.

- Cholera.- przeklął rozglądając się dookoła po czym uderzył w najbliższe drzewo.

Martwił się o młodą wampirkę. Nie ufał Kade'owi, a świadomość że dziewczyna może się z nim spotkać napawają go gniewem. Jakby było tego mało informacje od szalonego jednookiego tylko spotęgowały jego strach. Łowcy mieli broń o której nawet nie myślał że jest możliwa. Kiedyś skakałby z radość słysząc taką wiadomość. Wampiry które same się zabijają. Miód dla jego uszu. Jednak nie w tamtym momencie.

Nie widząc jednak innej możliwości skierował się w drogę powrotną. Nie będzie przecież szukać czarnowłosej po całym lesie. Miał tylko nadzieję, że nic jej nie będzie.

<~♡~>

Kiedy wrócił do domu zauważył delikatny blask dochodzący z salonu. Wszedł do pomieszczenia chcąc dołożyć drewna do kominka, jednak jego plany zmieniły się gdy zauważył ponury wyraz twarzy Camilli siedzącej na sofie.

- Gdzie byłeś?- zapytała chłodno.

- Poszedłem z Natalie do chłopaka który miał dostarczyć list łowcom.- odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Po co? Nie uważasz, że spędzasz z nią za dużo czasu?- ściągnęła z siebie koc, wstając i podchodząc bliżej niego.- Nie zapominaj kim ona jest.

- Dobrze wiem kim jest.- odparł patrząc siostrze w oczy.- Ale pomagamy sobie wzajemnie. Więc dlaczego miałbym jej unikać?

- Nie pamiętasz co zrobiła?- krzyknęła oburzona.

- To nie była jej wina.- westchnął starając się bronić Natalie.

- Dlaczego cały czas jej bronisz? To przez nią naszą matka nie żyje, a nasz ojciec jest nie wiadomo gdzie. Nawet nie wiemy czy żyje.- z każdym kolejnym zdaniem jej głos stawał się coraz bardziej piskliwy.

- Nie możesz jej winić za to co zrobił jej wuj.- odparł łagodnie czy jeszcze bardziej zdenerwował Camille.

- Nie wierzę, ona całkiem owinęła cię wokół palca.- odparła z niedowierzaniem.- Nie widzisz że ona tylko udaje! Jest potworem, ona pije krew, coś bez czego my umrzemy. Czy to nie mówi samo za siebie? Jeśli masz w sobie jeszcze choć trochę zdrowego rozsądku wrzucisz ją stąd jeszcze dzisiaj.- spojrzała hardo w jego oczy.

- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Natalie zostaje i koniec tematu.- dodał ostro widząc chęć zaprzeczenia ze strony siostry.- Będziesz musiała się z tym pogodzić.

- Dobra, świetnie! Skoro ona nie wylatuje to ja wyjdę.- ominęła zaskoczonego Will'a kierując się do wyjścia

- Camilla zaczekaj!- krzyknął Will'a gdy ocknął się z szoku.

Pobiegł do drzwi które przed chwilą wstrząsnęły się pod wpływem siły blondynki. Otworzył je zamaszyście. Zobaczył znikającą sylwetkę dziewczyny, która wbiegła w środek lasu. Ruszył pędem w jej kierunku jednak szybko zgubił jej ślad tuż za linią drzew.

- Kurwa!- krzyknął wściekły.- Camilla!

□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●

Dwie dziewczyny same w lesie. 🌲
Czy to może się dobrze skończyć?🤔
Dodając, że jedna z nich owładnięta chęcią krwi, poluje na swoje ofiary.🧛‍♀️🦇

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top