Epilog
Szarooka kobieta siedziała na sofie ciepło spoglądając na swojego synka.
- Mamo, co się później stało z księżniczką?- zapytał maluch zaciekawiony opowieścią rodzicielki.
- Razem ze swoim księciem żyli długo i szczęśliwie.- poczochrała go po głowie na co skrzywił się urażony.
- Mamo! Wiesz że nie lubię gdy tak mówisz. Powiedz co było dalej.- nalegał uparcie.
- Skoro jesteś taki ciekawy może zapytaj babci?- uśmiechnęła się słysząc dzwonek do drzwi.- Aiden idź otworzyć.- uśmiechnęła się ciepło.
- Babcia!- chłopiec w ułamku sekundy znalazł się przy drzwiach i natychmiast je otworzył wpadając w otwarte ramiona Natalie.- Idziemy już, chodźmy, no chodźcie.- zawołał wyrywając się z objąć kobiety.
- Spokojnie, poczekamy najpierw na twoją siostrę i mamę.- odezwał się rozbawiony rozgorączkowaniem chłopca William.
- A z ciocią się już nie przywitasz?- zza małżeństwa dobiegł go melodyjne głos, który tak dobrze znał.
Aiden słysząc te słowa wskoczył na ręce czekoladowookiej brunetki.
- Kochanie idźcie już, chce jeszcze porozmawiać z Dalią.- odparła Natalie zwracając się do córki.
- Dobrze mamo, tylko się pośpiesz, inaczej nic dla ciebie nie zostanie.- uśmiechnęła się zaczepnie i zniknęła w ciemnościach uliczek miejskich razem z chłopcem na rękach.
- Jak chcesz też możesz iść z dzieciakami.- Natalie tym razem zwróciła się do swojego męża.
- Zostanę z tobą, chyba że chcesz porozmawiać z Dalią na osobności.- spojrzał na swoją ukochaną wyczekując odpowiedzi.
- Nie, chodzi o Caisy. Dalia mówiła że dziwnie się zachowuje.- odparła zaniepokojona wchodząc do domu przez otwarte drzwi.
- Mamo, tato.- kobieta uścisnęła oboje, odsuwając się po chwili.- Chodźcie, chce wam coś pokazać.
Ruszyli w stronę pokoju dziecięcego, jednak zatrzymali się przed jego drzwiami.
- Wejdźcie, ale nic nie mówcie.- widząc zaskoczona ich miny dodała.- Po prostu słuchajcie.
Otworzyła drzwi i w ciszy weszła do pokoju dziewczynki.
- Babcia, dziadek.- dziewczynka rzuciła się w ich kierunku.- Nie mamo.- odwróciła się szybko w kierunku rodzicielki.- Bo one mówią że jestem straszna. Nie chce. One płaczą, a ja nie chce żeby były smutne.
- Co się dzieje?- jako pierwszy odezwał się całkowicie zdezorientowany William.
- Pytałam się Caisy czemu nie chce iść z nami na polowanie.- westchnęła spoglądając ze zmartwieniem na swoją córkę będącą nadal w ramionach dziadka.
- Jak to? Nic nie słyszałam.- Natalie zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
- Pomyślałam o tym.- zaczęła tłumaczyć.- Od kilku dni odpowiada mi na pytania, których wcale nie wypowiadam. Wystarczy, że o nich pomyślę.
- Coś takiego nie powinno się wydarzyć. Prawda?- Natalie zwróciła się w stronę swojego ukochanego.
- Teoretycznie jest cień szansy, że gdy jakiś przodem któregoś z was był istotą potrafiącą czytać w myślach, mogła przejąć jego zdolności. Jednak nigdy nie słyszałem o takim przypadku.- wyjaśnił William.
- Gdy Tom wróci zapytam się go czy miał kogoś takiego w rodzinie. Z mojej strony to raczej niemożliwe bym się dowiedziała.- dziewczynka podeszła do swojej matki chowając się w jej ramionach.- Dobrze, nie będę was dłużej zatrzymywać. Zostanę z Caisy w domu, nie zdołam jej przekonać by poszła z nami.
- Dobrze, na te chwilę nie jesteśmy w stanie nic więcej zrobić. Postaramy się coś znaleźć w księgach jak wrócimy do domu. - Will dotknął ramienia swojej żony.- Chodźmy do dzieci.- w odpowiedzi dostał zgodę w oczach Natalie.
Gdy wyszli z domu skierowali się w kierunku najbliższego lasu spokojnym spacerkiem. William od dłuższego czasu pogrążony był w sowich myślach, co nie uszło uwadze Natalie.
- Coś się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Co, nie.- odwrócił się z uśmiechem w jej kierunku obejmując ją ramieniem.- Myślałem tylko o tym, jak dobrze że tamtego dnia zostałem razem z tobą. I o wszystkim co razem przeżyliśmy. Nie wyobrażam sobie bym był teraz gdzieś indziej niż u twego boku.- przyciągnął ją do siebie zatrzymując się na skraju lasu.
- Ale mi słodzisz.- uśmiechnęła się zbliżając jeszcze bliżej niego.
- Uwielbiasz to.- odparł zaczepnie łącząc ich usta w długim pocałunku.
Odsunęli się po chwili od siebie wpatrując się wzajemnie w swoje świecące rubinem oczy.
- Ktoś tu jest głodny.- zaśmiała się Natalie.
- I z wzajemnością, zobaczymy kto pierwszy zdoła znaleźć dzieciaki.- rzucił jej wyzywające spojrzenie po czym zniknął w ciemności lasu.
Natalie pokręciła niedowierzając głową.
- Jak dziecko, a pomyśleć że kiedyś miałam cię za gbura.- uśmiechnęła się na to wspomnienie i ruszyła wygrać pojedynek.
□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□●□
Moi drodzy to koniec tej historii 😭
Jednak coś cię kończy coś zaczyna 😁
Gdzieś na początku przyszłego roku możecie spodziewać się kolejnej historii ode mnie (fani Odkryj Prawdziwą Mnie powinni się ucieszyć, choć to NIE będzie jeszcze druga część.)
Wracając 😅
Chciałabym wam ogromnie podziękować za gwiazdki i komentarze, które czasami rozbawiały mnie do łez. Wiedzcie, że bez was nie powstałaby ta książka. Dodawaliście mi motywacji do dalszego pisania, naprawdę. A w monetach w których kompletnie miałam kiepsko z weną, widząc waszą aktywność z uśmiechem otworzyłam kolejne rozdziały.
Jeszcze raz dziękuję i cóż, widzimy się niedługo ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top