Przebudzenie...
Leżysz na ziemi... Jest Ci zimno...Czujesz zadrapania na swojej skórze, które sprawiają Ci ból... Nie masz pojęcia co tak właściwie się dzieje i gdzie jesteś...
Twoje włosy przylegają do twarzy, są mokre...Dopiero teraz orientujesz się,że pada deszcz... Wokół widzisz jedynie graffiti na ścianach. Jest to opuszczone miejsce... Widać,że nikt tu od dawna nie zagląda...
Zatem jak się tu znalazłaś? Kim w ogóle jesteś? Dlaczego nic nie pamiętasz?! Co to się właściwie dzieje?! W koło nie ma żadnej żywej duszy, więc jak masz się czegokolwiek dowiedzieć?
Musisz się podnieść...Oddychasz bardzo ciężko, nie rozumiesz dlaczego wszystko Cię boli...Niby masz zadrapania, ale skąd one wzięły się na Twojej skórze?
W oddali znajdujesz odłamki szkła...Przyglądasz się swojemu odbiciu...Zaczynasz krzyczeć...bo przeraziło Cię to, co zobaczyłaś... Jak to jest możliwe?! Dlaczego jesteś taka blada?! Ten kolor skóry jest przecież zupełnie nienaturalny...
Musisz się stąd wydostać... Tylko jak? Mijasz kolejne alejki w poszukiwaniu, kogoś kto mógłby powiedzieć Ci cokolwiek, lub chociaż pomóc.
Nagle... Znajdujesz się w parku. Są tam trzej chłopcy. widzisz, że żwawo ze sobą rozmawiają. Chyba się sprzeczają,wskazuje na to ich gestykulacja. Podchodzisz do nich niepewnie...
- Emm... Dzień dobry?- pytasz onieśmielona z nutką nadziei w głosie. Może będą w stanie Ci pomóc? Jeden z nich Cię usłyszał i spojrzał w Twoją stronę...
-Ja nie wierzę!- krzyknął zdziwiony.
-Ja...- zaczęłaś, ale zupełnie nie wiedziałaś jak zakończyć swą wypowiedź, bo co im możesz w tej chwili powiedzieć? Zupełnie nic nie wiesz.
-Możecie mi pomóc?- zapytałaś, gdy już uzyskałaś uwagę wszystkich trzech osób. Przyglądali się Tobie niczym eksponatowi w muzeum. Jakby zobaczyli coś niespotykanego. Zaraz... moment... przecież Ty też się wtedy przeraziłaś... W duchu modlisz się, aby nie uciekli Ci sprzed nosa, bo są jedynymi osobami, które mogą w tym momencie Ci pomóc...
-Z nią jest coś nie tak! Spójrzcie na jej oczy!- Wykrzyczał jeden z nich po czym wszyscy trzej uciekli w popłochu. Widać nici z Twoich nadziei. Musisz znaleźć inny sposób lub osoby, a chciałaś się tylko dowiedzieć, gdzie jesteś...Pójdziesz ich śladem? Nie... przecież to nic nie da... Jeszcze pogorszysz swoją sytuację.
Nagle poczułaś jakby Cię coś uderzyło...Zgięłaś się w pół z bólu. Czułaś jakby coś w Twojej głowie eksplodowało...
Co to właściwie było? Przed oczami pojawił Ci się adres i jakiś mały domek na przedmieściach- wnioskowałaś to z ilości drzew wokół niego i małego ruchu na ulicy.
Fantazja 32? Czy... Czy powinnaś tam iść? To Twój jedyny trop, nie masz nic więcej, więc jest to jedyne wyjście z sytuacji. Musisz uważać... w końcu wyglądasz tak, jak wyglądasz-włosy niczym śnieg i fioletowe oczy.. Patrzysz na swój ubiór. Zupełnie nie pasuje do Twojego obecnego wyglądu, do tego ta bogata biżuteria.
Fantazja 32- to teraz Twój cel. Patrzysz na kolejne ulice w poszukiwaniu tej konkretnej. Wreszcie po dłuższym czasie znajdujesz tę właściwą. Idziesz wzdłuż niej, aby trafić do tego konkretnego domu. Wreszcie go znajdujesz. Czy powinnaś zadzwonić? Czy może jednak się wycofać? Jednak doskonale wiesz,że nie masz tego wyboru, bo bez tego niczego się nie dowiesz. Podchodzisz zatem do drzwi i pukasz...
Otwiera Ci mały chłopiec. Już wiesz, że nie skończy się to dobrze. Przygląda Ci się, nic nie mówiąc...
-Kim jesteś?- wreszcie zadaje pytanie, ale co właściwie masz mu odpowiedzieć. W głębi domu słychać dziewczęcy głos wołający małego po imieniu. Wkrótce właścicielka głosu pojawia się przy Was.
-TY!- krzyczy na Ciebie. Gdybyś chociaż wiedziała o co chodzi...
-Po wszystkim tym co zrobiłaś, jak śmiesz pokazywać się tutaj!?- Dziewczyna nie spuszcza z tonu, a Ty zupełnie nie rozumiesz o czym ona mówi. Po chwili prosi chłopca, by poszedł do swojego pokoju, na co ten przystaje z ochotą. Zostajecie we dwie. Między Wami trwa kilkuminutowa cisza zanim ponownie się odzywa.
-Jego tu nie ma- mówi do Ciebie już spokojniej.
- Ja...ja...ja...- zupełnie nie wiesz jak zacząć i co właściwie miałabyś powiedzieć.
-Wyglądasz strasznie- dodaje nagle komentując Twój wygląd.
-Bierzesz narkotyki? Czy coś w tym stylu?- pyta jakby Cię znała. Dodatkowo ten przytyk jakby Cię zabolał?
-Czego chcesz?- jak widać wracacie do punktu wyjścia. Po jej minie zdajesz sobie sprawę, że musiałaś bardzo ją zranić, więc choć nie wiesz zupełnie z jakiego powodu to przepraszasz ją.
-Nie potrafię Ci pomóc. Odejdź proszę...- mówi jakby z bólem w głosie.
-Poczekaj... Skąd mnie znasz?- pytasz, mając nadzieję, że dowiesz się chociaż tego.
- Nie poznajesz swojej własnej córki?- pyta z niedowierzaniem.
- Proszę...odejdź...- dodaje już ze łzami w oczach.Już nie drążysz tematu i odchodzisz, tak jak Cię o to poprosiła.
Zastanawiasz się o co w tym wszystkim chodzi. Czujesz ogromny głód. Idziesz wzdłuż ulicy, gdy nagle słyszysz głos za sobą.
- Ładny strój!-krzyczy w twoją stronę, jakby chciał zwrócić Twoją uwagę.
-Znamy się?- pytasz zatrzymując się przy nim.
- Nie...przepraszam- mówi zmieszany
- Wyglądasz dość nietypowo, jakbyś wyszła z jakiegoś przyjęcia tematycznego...Właściwie to, to miałem na myśli- dodaje drapiąc się po karku z niepewną miną.
-Nie...Mylisz się.- odpowiadasz krótko.
- Więęc... jesteś jakąś entuzjastką?- dopytuje i właśnie w tej chwili się mu przyglądasz. Wysoki blondyn o dość wątłej posturze z ładnym uśmiechem i błękitnymi oczami.
-Przepraszam...Właśnie zdałem sobie sprawę z tego,że to dość...dziwne- dodaje znów ze zmieszaniem w głosie. Po czym przedstawia Ci się i już wiesz, że ma na imię Bartosz. Rozmiawiacie trochę dłużej i zdobywasz kolejne informacje o nim. Jest projektantem mody stąd jego początkowe zainteresowanie Twoim wyglądem. Przyznaje Ci się też, że jesteś milsza niż początkowo przypuszczał, na co reagujesz śmiechem, więc stwierdza,że musi zacząć od początku żeby zatrzeć złe wrażenie. Ponownie Ci się przedstawia i pyta o Twoje imię. Tu pojawia się problem, ale przyznajesz się mu, że nie wiesz tego. Zdziwiony zaczyna dopytywać, czy wszystko z Tobą w porządku i tak dalej. W pewnym momencie mówisz mu,że jesteś głodna, na co on od razu reaguje i zaprasza Cię na pizzę,bo tylko pizzerie są otwarte o tej porze.
**************************
-Hej! Co?! Nie rób tego!-krzyczy Bartosz z przerażoną miną...
Nagle budzisz się w łóżku nie pamiętając niczego co wydarzyło się po spotkaniu Bartosza.
*************************
@beelikeberry niesprawdzony i wgl, ale żyć nie dajesz :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top