Rozdział 5

- Dobry- mruknął do mnie

- Tsa, śniadanie, picie i leki- powiedziałam podając mu to wszystko

- Co się stało?

- A o co ci dokładnie chodzi?

- Jesteś oschła i nie zrobiłaś sobie śniadania- zauważył

- Muszę się ubrać i iść do pracy. Nie mam czasu na jedzenie

Wbiegłam na górę do sypialni i wyciągnęłam purdowo różowy top i obcisłą spódnice do połowy łydek, do tego czarne buty Fila i mogłam jechać do firmy, by nie wiedzieć dłużej James'a.
Szybko doskoczyłam drzwi, ale mnie zatrzymał

- Chwilunia- warknął- Śniadanie najpierw- wskazał palcem na salon

Obróciłam się i weszłam do dużego pomieszczenia.

- Proszę- podstawił mi pod nos tosty z dżemem malinowym i gorące kakao z wiórkami kokosowymi

Przychnęłam i zaczęłam szybko jeść tosty popijając co chwila kakao

- Zawioze Cię- powiedział.

Dopiero w momencie gdy to powiedział zauważyłam że był ubrany. Szary golf,czarne spodnie, Jordany i czarny dłuższy płaszcz, sygnet na palcu i kluczyki w dłoni.

- Mam własne auto- powiedziałam

- Chcę przeprosić za wczoraj. Daj się zawieść

-Dobra

Założyłam szary płaszcz i razem wyszliśmy z domu. James otworzył mi drzwi od aut, wsiadłam a potem on wsiadł za kierownicę.

- Do której pracujesz?

- Do 16. Jedź najpierw do Sunny Discrict, musze kogoś zabrać do pracy- powiedziałam

- Sun Street? Ty napewno chcesz z tamtąd kogokolwiek zabierać?

- Poprostu jedź

W ogóle to, to jest jakaś parodia z tą dzielnicą. Nazywa się Sunny District( Słoneczna dzielnica) i wcale słonecznie to tam nie jest a wręcz odwrotnie. Jakbym mogła to bym zmieniła te nazwę na District Of Murderers (Dzielnica Morderców)..

- Jesteśmy, ale tu nikogo nie ma, kto by czekał na podwózkę.- zauważył

- Aj cicho bądź chodź raz- westchnęłam i wybrałam numer do Isabelli

Jak się dowiedziałam już wychodziła z kamienicy i będzie przed autem za około minutę.

- Przywieźć ci lunch czy idziesz z kimś?

- Wiem, że po akcji się nie wyspałeś, więc nie musisz. Odeśpij noc, bylebyś nie zapomniał po mnie przyjechać, w przeciwnym wypadku ja i Isabella będziemy wracać z lacza do domów.

- Jesteś dorosła a mówisz jak dziecko

- Mam tylko 19 lat dopiero za miesiąc będe dwudziechą - oburzyłam się

Spojrzałam za szybę i dostrzegłam Isabelle, która szybko szła do auta Wood'a. Była lekko zdenerwowany a mnie ciekawiło czym..

- Dzień dobry- powiedziała

- Witam- odpowiedział Wood- James Wood, przyszły mąż tejj jędzy tutaj- wskazał na mnie

- Zamknij się i jedź. Isabelle'o stresujesz się? Wyglądasz na poddenerwowaną- powiedziałam

- W końcu pierwszy dzień w pracy. Ludzie bardzo dobrze mówią o twoich kawiarniach, co mnie jeszcze bardziej stresuje bo mogę coś popsuć a wtedy straciłaby pani na imieniu.

- Mam 19 lat i do starości zdążyłabym wszystko naprawić, spokojnie

Uśmiechnęła się a po chwili obie wysiadłyśmy pod kawiarnią.
James'owi kazałam jechać do domu bo firma znajduję się blisko kawiarni i daleko spacerować nie będe musiała.

- Archi!!!- zawołałam głownego szefa wszystkich pracowników, mężczyzna od razu przebiegł i się przywitał- To Isabelle, będzie tutaj pracować. Przydziel jej zadania i pomóż zadomowić. Pamiętaj o zasadach i to tyle co do ciebie. Ty Isabelle, słuchaj do i wykonuj polecenia..te przyzwoite- posłałam wredny wzrok Archie'mu i wróciłam do Isabelle- Prace kończysz o 16 a potem cię odwiozę

Pożegnałam się i poszłam do firmy.
Kolejne nudyy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top