Rozdział 4

Skoro James wyszedł to dlaczego ja nie mogę?

Przebrałam się w za duże ciuchy i poszłam do osiedlowego sklepu po paczkę chipsów.

- Witam- powiedziałam wchodząc

Wzrokiem poleciałam do alejki z chipsami a potem dopiero ruszyłam swoje dupsko

I tu mam problemaa. Paprykowe czy śmietankowe z cebulką

I nagle oświecenie wstąpiło na mnie

- Wezmę oba- powiedziałam cicho i wzięłam obie paczki chipsów

Po drodze do kasy nabrałam jeszcze swie butelki Sprite'a i żelki

- Niedługo mi się w drzwi nie zmieścisz- zaśmiał sie Danny, właściciel sklepu

- Przesadzasz. Panuje moda na grube dupy- zaśmiałam się

- Kształtne ciało to co innego niż spasione

- Trenuje, więc jest okey

Dałam kasjerce pieniądze po tym jak skasowała moje zakupy i wróciłam do domu.

- Może faktyko zrobiłam się taka gruba?- spytałam siebie patrząc w lustro- Eee niee

Poszłam do salonu i włączyłam sobie sobie horror Hush.. polecam chociaż facio przerażający

Miałam niby wrócić do biura trzy godziny temu ale nikt nie dzwonił więc stwierdziłam że jest okayy

Wpierdzieliłam całe chipsy i wypiłam napój. Źle sie poczułam wiedząc że zjadłam za dużo więc poszłam ćwiczyć

- Dobra, czas spalić kalorie- powiedziałam i zaczęłam biegać na bieżni- Uhu słabo z moją kondycją

Zwiększałam powoli tempo do chwili gdy ustawiłam za szybkie i zjechałam z bieżni na ziemie

- Oł kurkaaa- jękłam

Usłyszałam cichy śmiech więc od razu zwróciłam głowę w stronę wejścia do salki

- Co tu robisz?-spytałam

- Patrze jak próbujesz biegać, ale coś ci nie wychodzi racja?- zaśmiał się

- Zdecydowanie lepiej wychodzi mi marnowanie pieniędzy na waszych dłużników dając im pracę

- A kto ci każe?

- Sumienie- minęłam przyjaciela i poszłam wdłuż korytarza

- James kazał ci coś przekazać

- Och, co znowu?

- Nie wróci dzisiaj zbyt szybko. Masz położyć się spać, dobrze zamknąć okna i drzwi, ubrać ciepłe ubranie i zjeść kolacje- wyczytał z telefonu- I masz zakaz żelek

- Że co?! Te piękne żelatynowe cudeńka, mam tak poprostu zostawić?

- Tak. Przy okazji przywiozłem ci Hulka, gościu dobiera się do mojej ukochanej suczki- powiedział z uśmiechem

- Zostajesz chwilę czy masz coś do załatwienia?

- Mam odebrać towar z hurtowni i ogarnąć Camerona. Odwala mu dzisiaj, rozdwojenie jaźni jak co miesiąc- zaśmiał się- Narazia młoda

- Spitatalaj kucu!

Gdy wyszedł od razu wyciągnęłam miske Hulka, chrupki i wode dla tego potężnego psa

- Hulk!!- po moim wrzasku można było usłyszeć odgłosy jego ciężkich łap po schodach i stukanie pazurów

Poczekałam aż zje a potem zaprowadziłam go do jego pokoju.
Tak.. tak bardzo chciałam by miał swój pokój z wyjściem dla psów na mój taras że naprawde mu takie coś zaprojektowałam. Opiera to się bardziej na tym że w nocy tam śpi albo się bawi, w każdej chwili może wyjść więc to coś dobrego. Przynajmniej moim zdaniem i nie uważam tego za przesade bo w końcu czego się nie robi dla ukochanego zwierzęcia?

Sama także wróciłam do sypialni poprzednio ubierając pidżamę. Wpakowałam się pod zimną pościel, nie uważacie że to świetne uczucie? Ja to uwielbiam

Ostatni raz spojrzałam tylko na telefon i poszłam spać.

*******

Ughh że też nie zasłoniłam tych żaluzji wieczorem. Zawsze to pieprzone słońce świeciło mi w twarz.

Spięłam włosy, nałożyłam kapciuchy na stopy i opatuliłam się szlafrokiem.
Zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie ale także sprawdzić czy James wrócił

Zastałam go śpiącego w salonie na kanapie. Przechyliłam głowę i uśmiechnęłam się lekko. Nakryłam go bardziej kocem i poprawiłam poduszkę

- Wybije ci ten gang z głowy- powiedziałam szeptem i pogłaskałam jego czoło

Włączyłam TV i ściszyłam optymalnie po czym usiadłam z płatkami na fotelu obserwując własnego chłopaka

Wraz z skończeniem mojego śniadania obudził się James. Przeciągał się, przecierał oczy i ziewał jak małe dziecko. Rozśmieszona zaśmiałam się cicho a on otworzył szerzej oczy na mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top