88
Po chwili spojrzałam na Marie która tępo się wpatrywała w mojego brata.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam znacząco na James'a który spojrzał na swoją kuzynkę
- Marie, możemy pogadać?- spytał a wtedy Brad zwrócił na nią uwage a ona szybko odwróciła głowe i kiwnęła do mnie głową
Zaprowadziłam ją do jej pokoju i sama rzuciłam się na jej łóżko
- Gadaj- rzuciłam- Zakochałaś sie w nim? On cie nie chce czy coś innego?- spojrzałam na nią
Stała jak słup i w jednym momencie zbladła jak ściana po czym runęła na ziemie
- Serio? W takim momencie?- spytałam samą siebie i zaczęłam wołać brata i mojego chłopaka
Po kilku minutach gdy oni jeszcze nie przybiegli wziełam ją na ręce i biegiem rzuciłam się do gabinetu Miko
- Pomóż mi!- krzyknęłam i położyłam Marie na lekarskim łóżku
- Co się stało?- spytał zakładając rękawiczki
- Gadałyśmy i nagle mi runęła jak długa- złapałam się za głowe i chodziłam nerwowo po pokoju
- Wyjdź- powiedział, spojrzałam na niego dziwnie a on wytłumaczył- Stresujesz mnie
- Jasne-mruknęłam i wyszłam tak jak chciał
Zbiegłam na dół po brata i James'a
Zastałam ich w salonie podczas grania na konsoli
Stanęłam za nimi i z całej siły uderzyłam obu w ich głowy
Zaskoczeni spojrzeli na mnie z lekka zszokowani a ja sie tylko wydarłam
- Marie zemdlała palanty jebane!!
Wściekła na obu uderzyłam ich jeszcze raz a potem dwa, trzy, cztery....no mniejsza o to ile razy
- Jak to zemdlała?- spytał Bradley
- No kurwa normalnie wyobraź sobie
że padła gdy się jej o coś zapytałam
- Ja pierdole- powiedział i rzucił się biegiem na piętro
- Zależy mu na tej blond małpie- powiedział James
- Sam malpa jesteś. Bierz smycz i idziemy na spacer
- Ale że jak? Ja mam być na smyczy czy ciebie mam wyprowadzać- zaśmiał się
- Debil. Bierz smycz bo będizesz szedł z Hulkową a ja z Hukiem- uśmiechnęłam sie i w między czasie ściągnęłam smycz którą rzuciłam chłopakowi
- Byle by dzikich seksów zwierzęcych nie było
- Psy to nie ty- zaśmiałam się i podpiełam Hulka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top