68

Gdy otworzyłam oczy nade mną stał Cameron i Wood

Poderwałam sie do góry i mocno przyciągnęłam Wood'a za róg koszulki

- Chce do Bradley'a- syknęłam

- Zaprowadze cie- powiedział- Tylko mnie puść wariatko- wziął i odczepił moją ręke od jego koszulki

Wstałam z łóżka napiłam sie o ruszyłam za chłopakiem

Przed pokojem brata zatrzymał się i powiedział

- Tylko bądź spokojna

Kiwnęłam głową i weszłam do pokoju. Usiadłam na pufie obok łóżka i wzięłam ręke brata pomiędzy moje i delikatnie głaskałam kciukiem

- Dlaczego ty?-spytałam chociaż wiedziałam że i tak mnie nie słyszy

Siedziałam tak późno że aż tam zasnęłam. A raczej na jego dywanie

Obudziłam się dopiero wtedy gdy Cameron po mnie przyszedł i kazał iść spać do siebie

- Daj mi tu zostać- poprosiłam

- Musisz spać w łóżku nie na dywanie

- Ale on jest miękki jak materac. Błagam Cię- spojrzałam na niego błagalnie

- Dobra, ale jak coś to niby byłaś w pokoju i spierdoliłaś spowrotem

- Dziękuję

                                ***

Rano obudziłam się w swoim łóżku, ktoś musiał mnie przenieść

Leżałam gapiąc się w sufit i myśląc nad tym co sie ostatnio tutaj dzieje

Na końcu doszłam do wniosku że Bradley i reszta mogą się tak mścić

Skoro ja upozorowałam śmierć to czemu on by nie mógł tego zrobić?

Poszłam do pokoku Wood'a i rzuciłam się na  niego z pięściami

- To jest wasza zemsta!?- krzyknęłam pomiędzy uderzeniami w chłopaka

- O czym ty kurwa mówisz?- zepchał mnie z siebie

- Ten cały wypadek! To jest zemsta za to co ha zrobiłam tak!?

- To nie jest zemsta Lily- powiedział podchodząc trochę bliżej

- To prawdziwy wypadek?

- Tak- westchnął

- Boże....Przepraszam. Mam jakieś chore inscenizacje- uśmiechnął się lekko

Obkręciłam się na pięcie i wyszłam zamykając ostrożnie drzwi

Poszłam do pokoju brata i ucałowałam jego czoło. Potem odwiedziłam Rey'a któy miał się bardzo dobrze a nawet i lepiej bo już mnie zwyzywał

-Chcesz coś do picia?-spytałam

- Nie, ale możesz mi chipssy o smaku pizzy przynieść

- A możesz takie rzeczy jeść?-spytałam

- Moge, a co więcej jak będe chciał wpierdolić sobie kilkanaście takich paczek to wpierdole ich tyle- zaśmiał się a ja mu zawtórowałam

Dobra ide ci po nie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top