61


Gdy dojechaliśmy do domu. Pomogłam zaciągnąć Rey'a na kanape w salonie, po czym biegałam po  wszystko co chciał Miko.

Nagle zostałam gwałtownie przyciągnięta do klatki piersiowej brata

- Dlaczego nic nie powiedziałaś?-szepnął mi do ucha

- Bo miało być bardzo wiarygodne

- Skąd miałaś broń?

- Moja własna- uśmiechnęłam się po czym spoważniałam- Bierz Wood'a i Marie, musicie mi dużo wyjaśnić

Poszłam do pokoju i chwilę poczekałam na te świętą trójke.

Po chwili weszli. Kazałam im usiąść na łóżku a sama usiadłam na fotelu naprzeciwko

- Co chcesz wiedzieć?-spytał Brad

- Wszystko. Dlaczego Wood skoro wiedział kim jestem, traktował mnie tak jak traktował, wiedział wszystko o mnie, był największym chamem i dupkiem jakiego kiedykolwiek poznałam. W dodatku ty Marie- spojrzałam na dziewczyne- Tak samo. Każdy z was mnie znał więc po co to całe przedstawienie?! Ten pierdolony teatr!?- krzyknęłam

Każdy spuścił głowe, zastanawiali się aż w końcu Wood odważył się powiedzieć

- Byś była bardziej bezpieczna, wszystko co mówiłem to były kłamstwa, udawałem takiego groźnego w tej budzie bo dużo jest tam ludzi z różnych gangów, mam dużo wrogów. A gdybyśmy byli przyjaciółmi bardzo możliwe jest to że ktoś zainteresował się tobą bardziej niż powinien tak jak Cameron

- Cameron?

- Cameron wybrał inny gang, jest naszym wrogiem. Chciał się do Ciebie dobrać- powiedziała Marie

- Przecież to twój brat

- Jest zwykłym debilem

- Wyjdźcie stąd- powiedziałam i zamknęłam oczy

Usłyszałam że wychodzą a gdy otworzyłam oczy nikogo już nie było.

Poszłam wziąć prysznic a potem zasnęłam



                               ***


Zaraz po tym jak się obudziłam ubrałam na siebie czerwone dresy i białą bolserke

Zeszłam na dół, na stole w kuchni znajdowały się trzy koperty.

Otworzyłam te dla mnie i z uśmiechem odkryłam że zostałam wywalona ze szkoły

Tylko pytanie. Jak one sie tu znalazły?

Wtedy zauważyłam że Bradley stoi oparty o blat i mi się uważnie przygląda

- Zadowolona?- spytał

- Bardzo- powiedziałam

- Nawet nie wiesz jak sie namęczyliśmy by was wywalono ze szkoły

- Was?

- Jeszcze Wood i Marie

Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam robić naleśniki. Nie jest to takie szybkie jeśli robisz to dla kilkudziesięciu ludzi

- Bradley a co się stało z Luca, Rhys'e albo Reece'm?

- Mieli pewne sprawy do załatwienia. Wracają za dwa tygodnie- uśmiechnął się

- Trzeba zacząć robić zapasy- powiedziałam poważnie

- Racja- uśmiechnął się

Gdy byłam w połowie smażenia naleśników do kuchni weszło z trzydziestu ludzi. Każdy wesoły usiadł  przy stole i oczekiwał na naleśnika.

Chuj dostaniecie.

Gdy skończyłam zaczęłam każdemu rzucać naleśnik na twarz a Bradley się śmiał

- Talerze trzeba sobie wziąć dwbile!-krzyknęłam uśmiechnięta

Ominęłam tylko trzy osoby bo one wzięły talerz im ładnie nałożyłam i dałam różne smarowidła. Nutelle też...

Po skończonym śniadaniu Bradley zaczął zbierać naczynia.

- Jade do sklepu. Ktoś ze mną?- spytałam

- Ja- obok mnie pojawił się Wood

Ubrałam białe trampki i razem wsiedliśmy do mojego auta. On za kierownicą.

- Wskoczymy w jedno miejsce- powiedział cicho

- Jak do oceanu to ja moge skakać- zaśmiał się

- Jest zimno- powiedział

- Fakt. Weź tu zaparkuj- pokazałam duży super market

Powoli wysiadłam w auta i razem weszliśmy do marketu

















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top