60
Mega mi się jeździło a to auto to istne cudo
Ale prawdziwa mało zabawna zabawa zaczęła się gdy wróciłam do willi.
Wysiadłam z auta i sądząc po minach znajomych nikt nie był zadowolony z tego że albo mam auto, którego nikt z nich nie ma, albo że wróciłam o 2 w nocy z wielkim rykiem silnika
Oczywiście że obstawiam pierwszą. Zazdrośni są
Wysiadłam i pierwsze co usłyszałam to krzyk brata
- Co ty do chuja odpierdalasz!?
- Kupiłam auto
- Taak?!, A to mi wytłumacz gdzie jest Rey!?- wrzasnął
Właśnie Rey
- Został w Certum chyba- zaśmiałam się choć nie musiałam
- Chyba?!
- Noomm
- A chcesz wiedzieć gdzie jest?- spytał podstępnie
- Gdzie?
- Zaczął cie szukać i ktoś z innego gangu go przechwycił!-ryknął zdenerwowany
- Skąd wiesz?- spytałam
- Dostaliśmy nagranie- wtrącił się Wood
- Ale co oni chcą za niego?
- Rey był bardzo ważnym człowiekiem w gangu. Każdy wie że nie ma na świecie lepszego hakera od tego idioty- prychnął- A skoro mają go to mogą mieć wszystko
- Ja pierdole- szepnęłam, oparłam się o mój samochód po czym spojrzałam na Wood'a- Co chcą za Rey'a?
- Chcą Ciebie- powiedział Bradley
- Dobrze, nie wiem jak wy to robicie ale skontaktujcie się z nimi i ustalcie gdzieś szczegóły wymiany mnie na Rey'a- powiedziałam i minęłam wszystkich
Poszłam do pokoju gdzie przespałam do rana.
O dziewiątej zostałam obudzona i miałam iść na śniadanie, a że byłam głodna to poszłam bez sprzeciwu
Po drodze opracowywałam plan jak odebrać Rey'a na tej wymianie bez wymieniania mnie.
Byle by nikt z gangu o tym sie nie dowiedział
Czy coś takiego...
Usiadłam do stołu i wzięłam naleśnika którego napakowałam prawie całym słoikiem nutelli którą potem jadłam łyżkami...
- Lily, jesteś pewna że chcesz sie wymienić?- spytał Wood
- Ustaliliście już?-zignorowałam go i spytałam brata
- Dzisiaj o 24 w przed starą fabryką- burknął
- Świetnie, będą mnie trzymać w fabryce- zaśmiałam się gorzko
- Nie oddamy cie im
- Miło braciszku ale dorosła jestem i to ja decyduje. Z resztą Rey jest cenniejszy ode mnie
- Co ty pierdolisz?!-krzyknął mój brat
- Uspokój sie. Jestem tu ostatnie kilka godzin i chce je spędzić w spokoju.
Dokończyłam naleśnika i poszłam do pokoju. Ubrałam spodnie z dużą ilością kieszeni.
Chwilę potem zaczęłam szykować broń, która z pewnością mi sie przyda
Przykryłam ją kocem bo dopiero wieczorem ją spakuje sobie.
Włosy splotłam w malutkie warkoczyki, pomalowałam rzęsy i usta po czym wyszłam z pokoju.
Rzuciłam się na kanape w salonie i tak zasnęłam
***
Obudziło mnie lekkie szturchanie, otworzyłam oczy i spojrzałam na Wood'a
- Jest dwudziesta druga pięćdziesiąt- poinformował mnie
- Tak? Okey- mruknęłam i wstałam z kanapy
- Jesteś pewna tej decyzji?-spytał
- Jestem
Ruszyłam na góre gdzie trochę czasu zajęła mi kąpiel i chowanie broni do stanika, kieszeni i scyzoryków do środka podeszwy wysokich trampek
- Gotowa?-spytał brat
- Możemy jechać- uśmiechnęłam się lekko
Wsiedliśmy do samochodów. No właśnie...pojechał cały gang
Jechaliśmy klikadziesiąt minut aż w końcu staliśmy przed wilką opuszczoną fabryką
Naprzeciwko nas stali ludzie którzy trzymali Rey'a
- Nic ci nie jest?!- krzyknęłam do chłopaka bo był ledwo przytomny a nie pozwolili się zbliżać narazie
-Jest okey- wychrypiał
Chwilę potem przyszedł szef tamtego gangu i się zaczęło
- Na trzy Wolf. Wy dajecie dziewczyne my wam tego chłoptasia- zaśmiał się
- Raz- ktoś zaczął odliczać
- Dwa
- Trzy- poszłam w ich stronę a oni pchnęli Rey'a prosto w ręce Wood'a
- Zabrać ją!- krzyknął ich szef a do mnie szybko podeszło dwóch goryli
Wzięłam ręke i włożyłam ją do stanika. Obaj spojrzeli się na mnie i na moje cycki
- Co sie lampicie. Poprawić się musze- warknęłam
Złapałam za broń i szybkim ruchem strzeliłam do jednego i drugiego.
Potem wszystko samo się potoczyło
Jakiś gościu złapał mnie za szyje i no niestety ale też został zabity
Gang Wood'a i brata zaczął strzelać w stronę wrogiego gangu.
Nagle ktoś mocno mnie szarpnął i nim cokolwiek zrobiłam miałam przyłożoną klamke do skroni
Wszystko ucichło a ja załapałam kontakt wzrokowy z bratem
Szepnęłam ,,spokojnie,,
Szef który mnie trzymał zaczął coś pierdolić do Bradley'a i tak zafascynowany był wyobrażeniem mojej śmierci że nie zauważył, że już dawno ma broń wycelowaną w brzuch.
Nawet nie poczuł a już nie żył.
Usłyszałam pisk Marie, która podbiegła do mnie bo upadłam razem z tym szmaciarzem na ziemie
Pomogła mi wstać i mocno mnie przytuliła
- Wracamy do domu- Wood i Bradley wzięli nas na ręce i zanieśli do samochodu
Wtuliłam się w tego szatyna idiote i tak dojechaliśmy do domu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top