58
* muszę polsatować bo ktoś tu chce maraton
Chwilę mi zajęło podnoszenie się z podłogi. Zaraz po tym zadzwonił Bradley i wydarł się że mam otwierac brame bo mnie ukatrupi
Szkoda że nie wie że prawie to ktoś mnie zabił
Przemyłam policzek i ramie po czym wpisałam kod na panelu a brama sie otworzyła.
Jako pierwsi wjechali Bradley i James. Potem Marie i Rey
Mój brat i jego przyjaciel jak strzały wystrzelili do willi a ja tylko się położyłam na kanapie chowając głowę w poduszkach i czekając na rozwój wydarzeń
- Lily!!- usłyszałam krzyk a po chwili kroki w salonie- Lily?- bardziej to spytał niż powiedział
Nie odezwałam sie bo prawde mowiąc nie mogłam. Głupia nie przemyślałam że zetkniecie takich ran z materiałem będzie cholernie piekło
- Wolf do cholery spójrz na nas łaskawie!- krzyknął Wood
Po chwili doszedł do mnie głos Marie
- Lily? Dlaczego nóż jest wbity w ściane?- poczułam jej ciepły oddech na karku
Rzuciłam sie z uściskiem na przyjaciółke chowając głowę
- On tu był- szepnęłam
- Kto?-spytała- Lil spójrz na mnie- poprosiła
- Nie chce
-Wiem że stało się tu coś złego. Spójrz na mnie- powiedziała twardo
Powolutku odsunęłam się ze spuszczoną głową po czym uniosłam ją.
W oczach przyjaciółki pojawiły się malutkie łezki. Na twarzy chłopaków szok a u Brada wściekłość przerodziła się w ból
- Boże- szepnęła blondynka
Powoli przystawiła ręke do rany
- Lily. Kto to był?-spytał brat
- To on próbował mnie wtedy zgwałcić-powiedziałam- Pozdrawia cie
- Jak ja chuja pozdrowie- warknął James-Jak wyglądał?
- Miodowe oczy, zarost, miał pofarbowane włosy na bord,bardzo umięśniony- Wood prychnął- Wysoki- znowu prychnął- Miał kolczyka w nosie i smiley'a
Chłopcy spojrzeli na siebie po czym Bradley rzucił się biegiem do drzwi a za nim Wood i Rey
-Chodź Lil, musze ci to zszyć- Miko wziął moją ręke i poprowadził do swojego gabinetu
- Konieczne to?-spytałam gdy zbliżał tą śmieszną igłe do mojego polika
- Bardzo- mruknął i ze skupieniem zaczął zszywać rane- Staraj się nie syczeć, Okej?-spytał
Wymruczałam coś na kształt zgody bo mówic też nie mogłam
Gdy skończył założył mi opatrunek.
Na ramie też. Dostałam leki przeciwbólowe i nakaz spania
Kilku ludzi było w moim pokoju a kilku przed. Dodatkowo Marie ubrała oneśki jak ja i razem położyłyśmy się.
***
W nocy gdy się obudziłam Marie już obok mnie nie było a ludzie spali na dywanie.
Powolutku wyszłam z pokoju sprawdzając czy ktoś jeszcze czuwa czy tylko śpią.
Spali
Zeszłam po schodach i jak ninja zaczęłam podsłuchiwać rozmowe Brada, James', Rey'a no i Marie ale ona to zasnęła na kanapie
- Ktoś pilnuje jej teraz-powiedział Wood
- Okej... Jutro z tego co wiem ma sie spotkać ze swoim starym przyjacielem. Ktoś za nią pojedzie- rozkazał i wskazał Rey'a
Okej Rey'a omine jakoś, a szczególnie że to Joe przyjedzie do mnie a nie ja do niego. Mam plan na zgubienie go
- Teraz pytanie. Co zrobić z Hulkiem?-spytał Wood
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top