52




Miko ściągnął mi ostatni opatrunek i w końcu mogłam zobaczyć pozostałości po ranie jaką zadał mi Gabriel

W sumie do Bradley'a nie odezwałam się od czasu wybudzenia za to James ciągle do mnie zaglądał i na siłe chciał wepchać jedzenie

Nie że nie chciałam jeść, bo wpieprzałam jak koń, ale czasem to za dużo we mnie wpychał ( bez skojarzeń tutaj)

- Dzięki Miko- powiedziałam gdy już wychodził

- Spoko, to moja praca- zaśmiał się

Podeszłam do lustra i delikatnie dotknęłam blizny. Dziwne ale mam okrągną blizne, co w sumie jest zabawne

Gdy odwróciłam się od swojego odbicia do pokoju wszedł mój brat ze spuszczoną głową

- Co chcesz Brad?-spytałam nawet miło jak na mnie

- Miałaś racje- powiedział nie podnosząc głowy

- Z czym?

- Z Madison- burknął

-Zawsze mam racje. Co zrobiła?-spytałam

Mimo że miałam wielką ochote wydrzeć się z klasycznym tekstem

A NIE MÓWIŁAM!!

Powstrzymałam się bo jednak to mój brat

- Zdradziła mnie

- Było do przewidzenia

- Ach jak zawsze pełna współczucia- sarknął

- Chodź tu sie przytulić- rozłożyłam ramiona i podeszłam do brata po czym zamknęłam go w uścisku

-Nie chcesz powiedzieć mi czegoś perfidnego?-spytał z uśmiechem

- Zastanawiam sie- zrobiłam zamyśloną mine- Idioci łapią idiotów- powiedziałam poważnie i go wyminęłam

- Co to znaczy?!-krzyknął za mną

- Ty jesteś idiotą więc poleciałeś na taki sam iloraz inteligencji- Wood mnie wyręczył

- Podstępne suki!-zaśmiał się głośno Bradley

- Dokładnie- poparła go Marie która wyrosła z pod ziemi i wpatrywała się w Bradleya jak w obrazem

- Hulk!!-krzyknęłam po czym zaczęłam spierdalać przed tym wielkim zwierzęciem które biegło za mną po schodach

Wbiegłam do kuchni gdzie wskoczyłam na wyspę kuchenną, gdy Hulk się uspokoił zeszłam i dałam mu karme

- Jedziesz na zakupy?-nagle z nikąd obok mnie pojawiła się Lisa

Ta dziewczyna z tatuażami którą wtedy tak chamsko spławiłam

- Spożywcze?-spytałam ze śmiechem

- Zgódź sie- zrobiła oczy ze Shreka

- Dobra ale kto nas zawozi?

- Twój ulubiony kierowca

- Niee, no proszę. Mam go dosyć narazie- jękłam

- Tylko on jest wolny

- Tak bo oni są wielce zajęci- wskazałam na grupę chłopaków na kanapie grającą w FIFE

- Jak widzisz

- Rey dawaj kluczyki!-krzyknęłam do mojego nowego przyjaciela z gangu

Wysoki, wysportowany, szare farbowane włosy zawsze roztrzepane, kupił se identycznego psa jak ja tylko że kremowego i nazwał go Hulkowa. No jasne...
Ma 19 lat, brak rodziny, nienawidzi kotów. Ostatnio zamówił auto które będe miała okazje wypróbować i ewentualnie polepszyć

- Łapaj!-krzyknął i rzucił mi kluczyki

-Dziękuje- zaśmiałam się

- Gdzie jedziecie?-spytał

- Do marketu

- Kup mi bitą śmietane

- Natrzep sobie- prychnęłam i wyszłam razem z Lisą

Pojechałyśmy do pierwszego lepszego marketu a korzystając z tego że jakoś tak przypadkiem ukradłyśmy karty kredytowe mojemu bratu, Wood'owi, Rey'owi i kilku innym chłopaką zrobiłyśmy mega wielkie zakupy

Każda z nas wyszła z pełnym metalowym koszem i ledwo co pomieściłyśmy to wszystko w aucie

- To co? Starbucks?-spytała z uśmiechem

- Ochocho siostro wydamy im całą forse- zaśmiałam się

Wróciłyśmy po pięciu godzinach obładowane torbami ze sklepu spożywczego

Oczywiście to co kupiłyśmy dla siebie wpakowałyśny przez okno do mojego pokoju żeby nikt nie widziam

- Czyja karta kredytowa ze Spider Man'em?!-krzyknęłam

Wood wyciągnął ręke i odebrał karte

- Goła laska?-spytała Lisa

- Moja- Rey odebrał swoją karte

- Czarna z króliczkiem Play Boy'a?

- Ja

- Biały penis na niebieskim tle?

- Moja kochanie

- Okee.... Biały diament na turkusowej karcie?

- Dawaj ją siostra- nagle pojawił sie brat

Rozdałyśmy z Lisą jeszcze kilka kart i jak sie okazało każdemu zniknęło po kilkaset dolarów. A mojemu bratu, Rey'owi i Wood'owi po ponad dwa tysiące

- Chamstwo w Państwie!-krzyknęli chłopacy z niesamowitą synchronizacją po czym rzucili się na nas by nas załaskotać na śmierć









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top