44



- Zawiezie mnie ktoś w pewne miejsce?-spytałam

- Ja cie zawioze- powiedział Bradley

- Czy ty musisz wszędzie być?-mruknęłam

- Musze młoda- walnęłam go z łokcia w brzuch i ostatecznie pociągnęłam za sobą innego chłopaka z miodowymu oczami i kolczykiem w brwi

Wyciągnęłam go przed wille a ten uważnie się mi przyglądał

- Zawieź mnie do mojego domu- powiedziałam

- Za żadne skarby świata cie tam nie zawioze. Ty wiesz jakie to jest niebezpieczne?!-krzyknął

- A wiesz że tam może być mój najlepszy przyjaciel!?-krzyknęłam

- Niby kto taki?-spytał

- Najlepszy kurwa i tyle masz wiedzieć- warknęłam-To zawieziesz mnie czy mam sobie taksówke wezwać pod wille gangu hee?-spytałam już mocno zdenerwowana

- Zawioze- powiedział i poszedłdo Willi

Chwilę potem wrócił z  kluczami do auta którym chwile później zawiózł
mnie do domu

Szkoda że ten chłopak nie wie że tak naprawdę to tam nie ma żadnego przyjaciela



                                ***


Po jakiś dwóch godzinach dojechaliśmy do budynku.

Cały owinięty w policyjnych taśmach. Zerwałam te z okna i z łokcia wybiłam szybe.

Tak. Mogłam drzwiami ale chuj z tym

Biegiem znalazłam się w moim pokoju i wyciągnęłam z podłogi dwa drewniane panele dzięki temu dostałam się do mojego przenośnego sejfu.

Wyciągnęłam go i spowrotem zakryłam panele

Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam tam tego chłopaka

- Okłamałaś mnie kurwa-.warknął

- I co z tego? Jeszcze mi podziękujesz za to- powiedziałam spokojnie i wyszłam trącąc go barkiem

Na ulicy zauważyłam auto brata który aktualnie kłócił się w nim z James'em. Zobaczyłam że miodowooki dopiero schodzi ze schodów więc biegiem ruszyłam do auta i odjechałam.

Nie miałam prawojazdy ale nie obchodziło mnie to. Musze sie dostać do tej Willi szybciej niż w te pierdolone dwie godziny a jadąc z.nim byłoby to niemożliwe

W telefonie znalazłam skrót i nim pojechałam. Po półtorej godziny byłam już na podjeździe.

Wbiegłam do tego wielkiego salonu i w biegu złapałam ręke Marie

- Gdzie moge.to schować?-spytałam lekko zdyszana

- Lily!!- usłyszałam ryk brata

-Gdzie!?-krzyknęłam na
zdezorientowaną przyjaciółke

- Nie wiem. Wszystko jest tutaj zajęte - powiedziała spanikowana i wtedy mój brat podniósł mnie i zaniósł na jedną z.tych wielkich kanap

- Co ty odpierdalasz?!-ryknął na mnie

- Ratuje ci tyłek- powiedziałam cicho patrząc na przenośny sejfik

- O czym ty mówisz?- doszedł do mnie głos Jamesa, który kucnął przede mną i zmusił do spojrzenia mu w oczy podnosząc mój podbródek

Wyrwałam głowę z jego ręki i cofnęłam na kanapie.

- Powiedz- powtórzył

- Nie musicie nic innego wiedzieć oprócz tego że to dla waszego spokoju- warknęłam

- Dla naszego spokoju powiesz nam co tam kurwa jest i o czym pierdolisz- warknął mój brat

- Walcie gumy jednorożce- powiedziałam i nonszalancko wyszłam z salonu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top