35





Wróciłam taksówką do domu bi nie miałam zamiaru znosić Wood'a po tym co zrobił.

Po pierwsze: odebrał mi możliwość zemsty i tego mu nie wybacze nawet po tych jego głupich tłumaczeniach że to dla mojego dobra
Po drugie: pocałował mnie

Gdy drzwi do domu dostałam szoku.
Madison na kolanach mojego brata.
Patrzyłam wściekła jak się całują aż nie rzuciłam wazonem w ścianę ciągle patrząc się na nich.

Przestraszeni hałasem odskoczyli od siebie i spojrzeli w moją stronę

Bradley chciał do mnie podejść ale byłam szybsza i z całej siły uderzyłam go pięścią w policzek, a te suke poddusiłam do momentu kiedy zaczęła tracić przytomność wtedy ją puściłam

- Myślałam że mam brata- syknęłam do niego

Usłyszał to ale chyba za.bardzo gk gęba bolała bo nie odezwał się, tylko spojrzał w drugą stronę ze spuszczoną głową

Nagle przez drzwi przecisnął się Wood który najpierw spojrzał na zbity wazon potem na te zdradzieckie szuje a potem na mnie.

Jego usta uformowały się w literke ,,o,, a oczy o mało co nie wyszły z orbit

- Co tu sie odpierdoliło?- spytał ostrożnie patrząc w moje oczy- I co ona tu robi?- wskazał na Madison

- Pytaj sie tego kogoś- pokazałam na mojego byłego brata któremu na poliku zdążył się zrobić siniak i spuchnąć troche.

- Brad?..- spytał wyczekująco

W tym czasie co były brat sie tłumaczył ja weszłam po schodach do mojego nowego pokoju.

Poszłam się umyć i ubrałam czarne spodnie razem z czarną bluzką i skórzaną kurtką.

- Biore auto- mruknęłam otwierając drzwi

- Czekaj!- krzyknął Wood który ubrany już wyszedł za mną- Jade z tobą- oznajmił

- Chce być sama- warknęłam

- Jade i chuj- powiedział

- Dobra- westchnęłam- Ale będziesz cicho- ostrzegłam




                            ***



Od godziny siedzę na końcu klifu razem z Wood'em, który tak jak chciałam jest cicho

- Co tam się stało?- w końcu zapytał

- Miałeś..- nie dokończyłam bo on to zrobił

- Być cicho. Tak, tak. Powiedz mi- poprosił wzrokiem

- Całowali sie- szepnęłam

- Że co?- spytał jakby nie dosłyszał

- Całowali sie- powtórzyłam

- Teraz wszystko rozumiem. Ale mogłaś ich aż tak nie bić- zaśmiał się krótko

- Jak niby!? Moje życie jest pojebane, wszystko sie wali potem niby jest dobrze, potem znowu się wali. A potem już było prawie pięknie itu kurwa takie coś- westchnęłam

- Mała..

- Zamknij się

Wood tak jak kazałam tak też zrobił i zamknął tym samym mnie.

Gwałtownie mnie pocałował.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top