34
- Jak to twoja robota to musze ci to powiedzieć...- chłopak spojrzał na mnie wyczekująco- Spierdoliłeś!- krzyknęłam- To ja miałam się go pozbyć a nie ty chuju jeden!!- wydarłam się wściekła
- No nie! Ty jesteś jakaś nienormalna! Ja ci mówię że sam naraziłem się i mogłem zginąć a ty mnie opierdalasz że go zabiłem bo chciałem twojego dobra?!-wykrzyczał
CO!?!? ON CHCIAŁ MOJEGO DOBRA!?
- Jak to mojego dobra?- spytałam cicho a chłopak się uspokoił
-Normalnie! Chciałem byś nie musiała się bić, chciałem byś zaczęła normalne życie a nie kurwa- wytłumaczył
- Ja...- zacięłam się- Sory- spuściłam głowe a chłopak złapał moją ręke i pociągnął w strone ruchomych drzwi które prowadzą do wyjścia z centrum- Masz- dałam mu kluczyki od auta
- Przecież moje auto jest twoje przez dwa dni- powiedział niezrozumiale
- Zabiłeś Filla czyli ja nie zabije twojego auta- powiedziałam
- Och! Czyli taki plan miałaś takk!??- prawie krzyknął
- Noo- przeciągnęłam
- Wiedziałem- zaczął się śmiać
- Co?
- Wiedziałem że będziesz chciała zniszczyćmi auto- ponownie się zaśmiał
- Osz tyy!- syknęłam oskarżycielsko
- I tak byś nie zniszczyła-mruknęłam niezrozumiałe ,,hmmm,, a on kontynuował- Mój mechanik zrobił parenaście ulepszeń które uchroniły by moje autko- zaśmiał się
- Sukinsyn- warknęłam ledwo zatrzymując uśmiech- A przed wodą też by uchroniły twoje auto?-spytałam
- Jakbyś wjechała do oceanu to nie. Nie uchroniły by- spojrzał mi w oczy
- Miałam zamiar spuścić je z klifu- powiedziałam spokojnie patrząc dalej w jego oczy
- Wtedy spuścił bym ciebie- powiedział przybliżając się do mnie i lekko muskając moje usta za co wykręciłam mu ręke
- Spierdalaj ode mnie dziwkarzu- syknęłam
CZY ON WSZYSTKO MUSI ZEPSUĆ?
A było miło
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top