25
Bradley gwałtownie zachamował obracając auto po czym mocno docisnął gaz. Wjechał w jakąś ciemną uliczke i szybko wsiadł
- Wysiadaj- wyciągnął mnie za ręke z auta i przesadził do drugiego auta.- Jedź- krzyknął do kogoś za kółkiem
Sam pobiegł do własnego auta i ruszył w przeciwną stronę. Spojrzałam na kierowcę po czym zacisnęłam zęby
- Dobrze sie czujesz?- spytał Wood
- Nie odzywaj się do mnie- powiedziałam spokojnie i zaczęłam gapić sie w okno
- Lil...
- Zamknij ryj szmato!- warknęłam
W tej chwili wszystko do mnie wróciło, wszystko....nawet g..gwałt
- Co się z tobą stało?- spytał
- Kurwa!- szepnęłam a w moich oczach pojawiły sie łzy- Nie, to nie prawda- zawyłam- Powiedz że to kłamstwo!!!!- krzyknęłam do niego
- Ale co?
- Nikt mnie nie zgwałcił!?!??! Powiedz że coś źle pamiętam!!! Powiedz!!!-krzyknęłam
Chłopak spojrzał na mnie smutno po czym westchnął pod nosem
- Nie,nie,nie,nie,nie-wrzeszczałam jak powalona
- Uspokój sie- warknął, ale ja dalej panikowałam i ryczałam- Do kurwy Lily zamknij ryj!!!- ryknął tak głośno że od razu przestałam panikować
Dosłownie, nawet łza mi nie poleciała tylko zatrzymała się w kąciku oka
- Dzięki- westchnął ciężko
Patrzyłam sie w jeden punkt nie wiedząc dlaczego to wszystko musiało spotkać mnie i co takiego zrobiłam
- Zabije się- szepnęłam- Teraz naprawde- czułam na sobie wzrok chłopaka a potem jego ręke na mojej
- Nie pozwole ci sie zabić- warknął gardłowo- Czemu nie chcesz dać mi szansy naprawić tego wszystkiego?
Nie odpowiedziałam bo nie wiedziałam co. Jednak po chwili znalazłam prostą odpowiedź i powiedziałam to czego nie chciałam
- Bo mnie zranisz jak ojciec- nie miało być ojciec no ale chuj i dupa czasu nie cofne
- Co? O czym ty mówisz??
- Gdzie jedziesz?- zmieniłam bardzo nieudolnie temat
- O czym mówisz?
-Gdzie mnie wywozisz??
- Do mojego domu gdzie będziesz sie gęsto tłumaczyć- warknął
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top