23

- Kim wy jesteście?- spytałam cicho

Pamiętam tylko urywki mojego życia.
Czyli tyle co nic.

Wiem tylko tyle że nazywam sie Lily, ten co trzyma moją ręke i właśnie się budzi to mój brat Bradley. Rodzice? Nie wiem! Nic nie wiem!!

Nagle za wszystkich chłopaków wyszedł jeden. Wysoki, wysportowany brunet z szarymi oczami w których było widać ból.

- Nie pamiętasz?!!??- krzyknął a ja skuliłam się jeszcze bardziej- Przepraszam- mruknął

- Pamiętam urywki- zaskomlałam

- Co pamiętasz??- spytała dziewczyna

- Brada- spojrzałam na chłopaka który odetchnął z ulgą- Mam na imie Lily, chyba ty jesteś....- zamyśliłam się- Mara? Marie, tak Marie- poprawiłam sie szybko- Nic więcej, gdzie rodzice?- spytałam brata

Spuścił głowę i nie odpowiedział

- Żyją?- kolejne pytanie i brak odpowiedzi- Odpowiesz mi?- spytałam brata

- Oni....- zatrzymał-Oni nie żyją- wydusił a ja dostałam czegoś na wzrór ataku kaszlu tylko że tutaj strasznie bolała mnie klatka piersiowa.

Do sali wpadło pełno pielęgniarek które wygoniły wszystkich z pokoju a lekarz zaczął mnie uspokajać i podał leki.

********

Po pięciu godzinach spowrotem wpuścili do mnie tą gromade.

Zdąrzyłam sobie przypomnieć tylko tyle że  ten brunet z szarymi oczami to James na W nazwisko ale nie moge sie go przypomnieć

Za nic w świecie nie przypominam sobie kim byłam, co robiłam.

Lekarz powiedział że to efekt mojej śpiączki i tego że jak przebudziłam się pierwszy raz walnęłam głową o kafelki po się rzucałam.

Musiałam nieźle uderzyć..................


- Lily- spojrzałam pytająco na Bradleya- Przepraszam- wydusił- Przepraszam za to że naraziłem cie na taki stres.

- Opowiedz mi coś o mnie. No wiesz...póki sobie czegoś sama nie przypomne- mruknęłam

- Jasne

****

Gdy mój brat skończył mi opowiadać moje własne życie byłam jak sparaliżowana. Byłam suką i szarą myszką w jednym?

Wiele mi się przypomniało przez jego opowieść a także poznałam imiona wszystkich tych chłopaków co tu są. Znowu....

A!! I przypomniałam sobie nazwisko bruneta.... Wood!!

Wiem że nie za bardzo go lubiłam i on mnie też.

W końcu Brad powiedział że musze się wyspać i odpocząć więc wszyscy wyszli a Marie na dodatek cmoknęła mnie w policzek.

Uśmiechnęłam się lekko co ona odwzajemniła tylko że sto razy szerzej.

Gdy poszli wtuliłam twarz w poduszke i patrzyłam na moją ręke.

Chciałam się zabić. Tylko dlaczego??

Resztę informacji wyciągne jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top