Kto pokazał Apollinowi żelki?

OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!!

Temat podesłała __LuzikArbuzik__

Tak jak chciałaś jesteś w rozdziale. Przypomniałam sobie dopiero w połowie rozdziału, ale chyba udało mi się wybrnąć xD

Odpowiedź na pytanie : 

Dlaczego Hefajstos miał na sobie maskę jak rozmawiał z Aresem? 

Ponieważ chciał ukryć swój szpetny ryjek xD

Zagadkę rozwiązała : Elferka

KONIEC OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH!!!


*Broman wchodzi do kuchni i zaczyna krzyczeć*

B – Co to kurwa jest?!

*Apollo patrzy na nią ze zdziwieniem*

Ap – O co ci chodzi?

B – Jak o co?! Może o to, że talerze są porozbijane? Może o to, że wszędzie porozrzucane jest jedzenie? A może o to, że na lodówce siedzi panda?!

*Bóg zerknął na biało – czarnego misia i dał mu kawałek bambusa. Broman spojrzała na niego z pogardą*

Ap – No co? Czymś go karmić muszę, tak?!

B – Dlaczego zrobiłeś tutaj taki syf?!

Ap – Pomyśłałem, że zrobię mini zoo...

*Dziewczyna wychyliła lekko głowę do przodu i spojrzała na niego z niedowierzaniem*

B – Zoo?

Ap – No tak...

*Apollo zdjął pandę z lodówki i trzymał jak małe dziecko. Broman spojrzała na niego z politowaniem*

B – Błagam powiedz mi, że nie ma tutaj więcej zwierząt...

Ap – Noo...

*Dziewczyna westchnęła i otworzyła lodówkę, w której siedział pingwin. Broman spojrzała na boga z pogardą. Podeszła do szafek i otworzyła wszystkie. W każdej siedziało inne zwierzę. Koza, owca oraz... krokodyl. Dziewczyna krzyknęła i zatrzasnęła szafkę*

B – Jak ty go tam wsadziłeś?!

Ap – No skoro te szafki wiszą koło siebie to zniszczyłem je w środku i teraz ma podłużne terrarium...

*Broman strzeliła facepalma i posłała Apollinowi spojrzenie spode łba*

B – Czy ty wiesz chociaż jak wygląda terrarium? Ta szafka nie przypomina tego w najmniejszym stopniu... A teraz posprzątaj to wszystko i odnieś zwierzęta do PRAWDZIWEGO zoo.

Ap – Alee...

*Powiedział, prawie płacząc. Broman westchnęła i wzięła od niego pandę, która usiadła jej na plecach*

B – Panda może zostać, ale reszta... Won! A szczególnie ten krokodyl!

Ap – Ok...

*Przeniósł się wraz ze zwierzętami do zoo i tam je zostawił. Wrócił z powrotem na Olimp i posprzątał cały bałagan, a następnie skierował się do pokoju Broman. Zapukał, a gdy usłyszał zaproszenie, wszedł i spojrzał z pogardą na dziewczynę, która leżała na łóżku i tuliła pandę*

Ap – Ej! Ukradłaś moją pandę!

B – Zawsze chciałam taką mieć!

Z – Że co?!

*Bóg nieba wszedł do pokoju i spojrzał na pandę, później na Broman, a na końcu na Apollina. Potarł dłońmi twarz i głośno odetchnął*

Z – To zwierzę ma zniknąć z Olimpu...

Ap – Dlaczego?!

B – No weź!

*Apollo i Broman spojrzeli na niego z oburzeniem. Zeus krzyknął*

Z – Wystarczy, że waszą dwójkę muszę trzymać w pałacu! To jest moje ostatnie słowo! Panda ma zniknąć... albo nie! Daj mi ją! Ja ją oddam....

B – Nie oddam ci, Edwarda!

*Broman przytuliła pandę mocniej do siebie. Zeus spojrzał zdziwiony na dziewczynę, która miała łzy w oczach. Apollo popatrzył na nią spode łba*

Z – Edward?

B – Tak się nazywa panda, ty tłumoku!

Z – Broman... Oddaj mi ją.

B – Nie!

*Krzyknęła i odwróciła się plecami do dwójki bogów. Apollo podszedł do dziewczyny i powoli wyjął pandę z jej ramion. Broman zaczęła płakać. Yaki weszła do pokoju*

Y – Brom, widziałaś zadania i... Co się dzieję?

B – Zabrali mi jąąą!!!

*Rozpłakała się na dobre w poduszkę. Yaki spojrzała na Zeusa i Apollina, którzy wzruszyli ramionami*

Z – To ja lecę!

*Powiedział i zniknął wraz z Edwardem. Apollo spojrzał krzywo na Broman*

Y – Co się stało?

Ap – Zeus zabrał jej pandę i teraz płaczę...

Y – Okrutni jesteście!

Ap – Eh... Możesz mi wyjaśnić co jej dzisiaj odbiło? Od rana krzyczy, płaczę i wkurwia wszystkich dookoła!

Y – Zatruła się czymś...

Ap – Czym?

*Yaki westchnęła i spojrzała na zapłakaną przyjaciółkę*

Y – Żelków się nażarła wczoraj i haftowała przez całą noc...

Ap – Żelków? Co to?

*Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą*

Y – Takie gumowe jedzenie...

Ap – Dlaczego ja o tym nie wiem?!

Y – Bo...

B – AAA!!!

*Yaki spojrzała na załamaną Broman i westchnęła*

Y – Wyjdź stąd i powiedz Zeusowi, że jak go spotkam to mu nogi z dupy powyrywam...

Ap – A żelki?

Y – Won!

*Krzyknęła i wypchnęła go za drzwi. Apollo prychnął i zaczął szukać Hermesa. Bóg złodzei znajdował się jak zwykle w swoim magazynie. Wysyłał paczki, a gdy zobaczył Apollina skrzywił się*

He – Czego? Pracuje...

Ap – Masz żelki?

*Hermes spojrzał na niego znad listy i pokręcił głową*

He – Nie! A teraz wynoś się, bo przeszkadzasz mi w pracy!

Ap – Jak nie masz? Ty podobno masz wszystko!

He – Nie jestem sprzedawcą w sklepie! Wynocha!

*Krzyknął i rzucił w niego paczką. Apollo zdążył się uchylić i wybiec z pomieszczenia. Usiadł w salonie na kanapie*

Ap – Ja je znajdę...

*W NOCY*

Ap – Zamknięte?

*Zaczął szarpać klamkę i walić w drzwi od magazynu*

A (Arbuzik) – Co ty robisz?

*Dziewczyna podeszła do niego i uśmiechnęła promiennie. Bóg spojrzał na nią ze zdziwieniem*

Ap – Ktoś ty?

A – Arbuzik ^^

Ap – Aha...

*Spojrzał na nią podejrzanie. Arbuzik uniosła brew i podeszła do drzwi, po czym je otworzyła. Apollo wytrzeszczył oczy*

Ap – Co?!

A – Wystarczyło klamkę nacisnąć, wiesz?

Ap – No przecież...

A – Próbowałeś otworzyć złe drzwi...

*Powiedziała ze znudzeniem. Bóg spojrzał na otwarte drzwi oraz na te, które próbował wyważyć. Uśmiechnął się głupkowato*

Ap – Bo myślałem, że są podwójne!

A – A rano były?

Ap – Niee...

A – To dlaczego miałyby być teraz?

Ap – Magia?

A – O bogowie... Chodź!

*Strzeliła facepalma i pociągnęła go do środka. Apollo zamknął drzwi za sobą i zapalił światło w magazynie. Dziewczyna rozejrzała się dookoła*

A – Duży ten magazyn...

*Apollo posłał jej pogardliwe spojrzenie i zaczął szperać w paczkach. Arbuzik podeszła do niego i zaczęła tykać w ramię. Bóg przestał przeglądać paczki i spojrzał na dziewczynę ze złością*

Ap – Co?!

A – Czego szukamy?

Ap – Jedzenia!

*Arbuzik uniosła brew do góry*

A – To mogłeś iść do kuchni...

Ap – Szukam żelków!

*Dziewczyna westchnęła i podeszła do dywanu, po czym go odsunęła. Wcisnęła guzik i zasłoniła go z powrotem dywanem. Z pobliskiej ściany wysunęła się ogromna, co najmniej 30 kg paczka. Stała na 1,5 metrowej kolumnie. Apollo podszedł do niej i próbował podnieść*

Ap – Uh... Ciężka jakaś...

A – Waży 30 kg...

Ap – To może mi pomożesz ją zdjąć?

*Arbuzik ponownie pokręciła głową i wzięła krzesło. Postawiła mebel przed kolumną, weszła na nie i otworzyła paczkę*

A – Uuu! Ile żelków! ^^

Ap – Żelki?!

*Krzyknął i zrzucił dziewczynę z krzesła, która upadła z głośnym hukiem. Apollo wszedł na mebel i wyjął jedną paczkę z pudełka. Usiadł na siedzeniu i patrzył na żelki jak zaczarowany. Arbuzik podniosła się i spojrzała na niego spode łba*

A – Zrzuciłeś mnie z krzesła!

Ap - ...

A – Halo?!

*Pomachała mu dłonią przed twarzą. Bóg nadal wpatrywał się w kolorową paczkę. Arbuzik westchnęła i uderzyła go z liścia. Apollo spojrzał na nią z pogardą*

Ap – Auć?!

A – Wyjdźmy stąd lepiej, bo Hermes nas...

He – Co tu się dzieję?!

*Krzyknął i podszedł do Apollina. Spojrzał na niego z furią. Bóg muzyki zrobił niewinną minę i pokazał palcem na Arbuzik*

Ap – To ona mnie tutaj wpuściła! Chciała mnie porwać!

*Dziewczyna uniosła ręce do góry*

He – Po co ktoś miałby ciebie porywać? Takiego bezmózga, który kraść nie potrafi nawet...

Ap – Czuję się obrażony...

*Arbuzik i Hermes strzelili facepalma. Bóg złodziei spojrzał na dziewczynę i parsknął śmiechem*

He – Dzięki za pomoc! Twoje 200 drachm.

A – Miło się robi z tobą interesy, Hermesie. To ja spadam!

*Powiedziała i wybiegła z magazynu. Apollo miał otwartą buzię ze zdziwienia. Hermes zamknął ją i zabrał bogu paczkę żelków*

Ap – Ej! Proszę, oddaj!

*Zaczął płakać. Hermes spojrzał na niego z pogardą*

Ap – Ja chcę ich tylko spróbować... Proszęęę!!!

He – Eh... Masz!

*Oddał mu paczkę. Apollo porwał ją i otworzył, po czym wyjął czerwonego gumowego misia. Zaczął go miętosić w dłoni, powąchał i zmarszczył brwi*

Ap – Hmm...

He – Weź się...

Ap – Cicho! Koncentruję się!

*Hermes usiadł na krześle, a Apollo zaciągnął się zapachem żelka, po czym włożył go do buzi i zaczął przeżuwać*

He – Wyglądasz jak krowa...

Ap – Cifo bonfdz!

*Powiedział nadal przeżuwając. Po chwili spojrzał na paczkę i mocno ją do siebie przytulił*

Ap – To miłość!

*Hermes strzelił facepalma i wyrzucił z magazynu Apollina, który zachłannie zaczął pałaszować żelki*

He – Nie wchodź więcej do mojego magazynu bez pozwolenia!

Ap – Dofsze...

*Powiedział, mając w buzi 10 gumowych misiów. Hermes spojrzał na niego z obrzydzeniem i pokazał mu 4 paczki*

He – Dam ci jak się ode mnie odwalisz. Żadnych pytań, żądań i głupich tekstów w moim kierunku. Rozumiesz?

*Apollo otworzył ze zdumienia buzię, z której wyleciały żelki. Hermes uniósł brew i pomachał mu paczkami przed oczami*

He – Więc jak będzie?

Ap – Zgoda! 1 dzień, 1 paczka!

He – Zgoda!

*Uścisnęli sobie dłonie, a Hermes rzucił mu żelki, po czym wszedł do magazynu. Apollo pobiegł do swojego pokoju i zaczął je pożerać. Zasnął przy 2 paczce, a rano obudził się mając je przyklejone do twarzy*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: