Co by było gdyby Broman zakochała się w Aresie, czyli małe Aresiątka
OGŁOSZENIA PARAFIALNE!!!
Ja... Nie mam do was słów... Ten temat podesłała Little_Otis.
I teraz pytanie do was, na które żądam odpowiedzi.
Czy wy chcecie mnie na serio sparować z Aresem?! Tak to wygląda... XD Nie tylko tutaj, ale również w drugiej książce.
Little_Otis nasze dzieci będą cię gnębiły do końca życia. O bosze... Co ja gadam, dobra do dzieła! I nie będzie żadnej sceny +18, wybijcie to sobie z głowy! :D Ja bym się na tym ośmieszyła!
KONIEC OGŁOSZEŃ PARAFIALNYCH!!!
*Broman siedzi na kanapie i ogląda film akcji. Nagle Ares przeskakuję i siada obok niej, radośnie się uśmiechając*
Ar – Hej, Brom!
*Dziewczyna spojrzała na niego zszokowana*
B – O co ci chodzi?
*Bóg spojrzał na nią zdezorientowany*
Ar – Ee.. A o co ma mi chodzić?
B – Ostatnio jesteś dla mnie miły, zbyt miły, aż wkurwiająco miły!
Ar – A to źle?
*Powiedział i posłał jej promienny uśmiech. Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą i wstała, rzucając mu pilota*
B – Miłego oglądania!
Ar – Ej! No czekaj!
*Krzyknął i złapał ją za rękę. Broman wyrwała się i pobiegła do swojego pokoju. Bóg westchnął i poszedł do Afrodyty. Zapukał, a gdy usłyszał zaproszenie, wszedł i zamknął za sobą drzwi. Bogini odłożyła szczotkę na stolik i podeszła do Aresa*
Af – W czym mogę ci pomóc?
Ar – No bo... Ch- chodzi o-o Br...
*Zająknął się i zrobił cały czerwony. Afrodyta spojrzała na niego spode łba*
Af – Jak ja mam ci pomóc, skoro ty nie możesz się wysłowić?
*Ares wziął głęboki wdech i w końcu wykrztusił*
Ar – Ja się chyba zakochałem w Broman...
Af – Że co?!
*Krzyknęła na cały Olimp i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ares zrobił się czerwony niczym dorodny burak*
Af – Jaja sobie ze mnie robisz?!
Ar – Nie, mówię prawdę!
Af – Pff... To mamy problem.
Ar – Co ty nie powiesz, Sherlocku?!
*Warknął i usiadł zrezygnowany na łóżku. Afrodyta westchnęła i podeszła do niego*
Af – Dobra... Pomogę ci.
Ar – Yupi!
*Wyskoczył do góry i przytulił mocno Afrodytę, prawie ją przy tym miażdżąc. Bogini stęknęła i odsunęła się od boga wojny*
Af – No dobra.. To idź do niej i porozmawiaj!
Ar – Przecież ona...
Af – Ja jestem boginią miłości i mówię, żebyś poszedł z nią porozmawiać i to w tej chwili!
Ar – Okej...
*Uniósł ręce do góry i poszedł do pokoju Broman. Zapukał i wszedł do środka. Dziewczyna spojrzała na niego znad książki i skrzywiła się*
B – Po coś przylazł?
Ar – Porozmawiać...
*Broman zachłysnęła się powietrzem i zaczęła rechotać. Ares spojrzał na nią z pogardą*
Ar – Co w tym śmiesznego?!
B – W-wszystko!
*Zaczęła się śmiać jeszcze głośniej. Bóg wojny westchnął i przełożył sobie Broman przez ramię. Dziewczyna zaczęła się szamotać*
Ar – Przestań!
B – Puść mnie! Co ty robisz?!
Ar – Zaraz się dowiesz!
B – Nie! Puść mnie, ćwoku!
*Zaczęła się szarpać jeszcze bardziej. Ares westchnął i wrzucił ją do pokoju treningowego. Broman wstała wściekła i spojrzała na boga z pogardą, który zamknął drzwi na klucz*
B – Wypuść mnie!
Ar – Nie! Musimy porozmawiać!
B – Nie mam ochoty z tobą gadać!
Ar – No weź! To jest naprawdę ważne...
*Powiedział i spojrzał na Broman błagalnie. Dziewczyna westchnęła i spojrzała na niego spode łba*
B – No dobra...
Ar – Najpierw walka!
B – Aresie!
Ar – Jak wygram to zrobisz coś dla mnie, okej?
*Broman spojrzała na niego z mordem w oczach*
B – Przecież ty zawsze wygrywasz!
Ar – To nie widzę przeszkody...
*Uśmiechnął się szeroko i rzucił miecz Broman. Dziewczyna sprawnie go złapała i posłała mu tajemnicze spojrzenie*
B – Popełniłeś błąd...
*Aresowi spełzł uśmiech z twarzy. Broman zaatakowała. Zrobiła szybkie cięcie, uchyliła się w lewo i kopnęła boga w kolano. Ares syknął z bólu i padł na podłogę. Dziewczyna chciała go przebić na wylot, ale bóg podciął jej nogi*
B – Cholera!
*Ares kopnął ją w żebra i złapał za nadgarstki, przyciskając do podłogi. Broman spojrzała na niego z pogardą jednocześnie ciężko dysząc od wysiłku i bólu*
Ar – No widzę, że Artemida cię czegoś nauczyła!
B – Puszczaj!
Ar – Obiecałaś, że coś dla mnie zrobisz...
*Broman uśmiechnęła się chamsko*
B – Nie przysięgałam na Styks.
Ar – Trudno... Nie musiałaś.
*Dziewczyna spojrzała na niego lekko zdziwiona. Ares uśmiechnął się*
B – O co ci chodzi?
Ar – Bo ja...
*Zaczął się jąkać w bardzo umiejętny sposób. Broman uniosła jedną brew i parsknęła śmiechem widząc minę Aresa*
B – Ale z ciebie idiota...
Ar – Ty jesteś jeszcze gorsza!
B – Dobra.... Puść mnie, bo na najchudszych nie należysz, bałwanie!
*Spojrzała na niego z pogardą i zaczęła się wyrywać. Ares posłał jej rozbawione spojrzenie*
Ar – Przecież ci się nie uda!
B – Warto próbować, więc byłabym wdzięczna, gdybyś...
*Nie skończyła, ponieważ Ares ją pocałował. Po chwili odsunął się od niej, a Broman spojrzała na niego zszokowana. Bóg posłał jej lekki uśmiech*
Ar – Ja...
B – Co ty robisz?!
*Krzyknęła i spojrzała na niego z mordem w oczach. Bóg puścił ją i pomógł wstać*
Ar – No ja się w tobie zakochałem...
*Powiedział lekko się rumieniąc. Dziewczyna cofnęła się o krok do tyłu i spojrzała na niego zdumiona*
B – Błagam powiedz mi, że żartujesz i to jest po prostu jakieś zadanie!
Ar – Co? Nie! Mówię serio!
*Broman złapała się za głowę*
B – Ale ja ciebie nie kocham!
*Aresowi opadły ramiona. Podszedł do drzwi, otworzył je za pomocą klucza i wyszedł. Broman stała nadal w miejscu*
B – Afrodyta!
*Bogini weszła do pokoju i spojrzała na dziewczynę z furią w oczach*
Af – Dlaczego go tak potraktowałaś?! Dlaczego go okłamałaś?!
B – Co? Ja go nie kocham!
*Krzyknęła i założyła ręce. Afrodyta westchnęła i oparła się o framugę*
Af – Jestem boginią miłości... Wiem, gdy ktoś kłamie w jej sprawie!
B – Nie! Nie kocham go!
Af – Macie wiele wspólnego.
B – Wcale nie!
Af – Eh... Lubisz walczyć, a szczególnie mieczem. Potrafisz się mu postawić, a większość kobiet go się po prostu boi. On to uwielbia, a w szczególności to jak się z nim drażnisz! Dorównujesz mu nawet ostatnio w walce...
B – To nie ma nic wspólnego z...
Af – Ależ ma! Kochasz go, ale boisz się do tego przyznać!
B – Przestań! Nie będę tego słuchała!
*Podeszła do drzwi, ale Afrodyta je zablokowała. Bogini spojrzała na dziewczynę spode łba*
Af – Nigdzie nie idziesz... Nie uciekniesz od tego co czujesz.
B – Ja nic do niego nie czuje!
Af – Przestań! Widać, że to nieprawda. Powiedz to!
B – Nie! Przesuń się!
Af – Powiedz!
B – NIE!
Af – Teraz!
B – No dobra! Kocham go! Zadowolona?!
*Krzyknęła i osunęła się na podłogę. Zadowolona bogini podeszła do niej i pomogła wstać*
Af – Idź do niego..
B – Niee... Nie mogę.
*Wyrwała się Afrodycie i pobiegła do swojego pokoju. Zamknęła je na klucz i usiadła na łóżku*
B – Po kiego chuja ja to powiedziałam...
Ar – Czyli, że mnie okłamałaś...
*Broman wyskoczyła z łóżka i podbiegła do drzwi, które były zamknięte*
B – I po co ja je zamykałam!
*Ares podszedł do dziewczyny i oparł się jedną dłonią o drzwi. Broman spojrzała na niego ze złością*
Ar – Czyli, że mnie kochasz!
B – Wynocha z mojego pokoju...
Ar – Uwielbiam jak się wkurzasz...
B – Przywalę ci za chwilę jak w kilka sekund nie znikniesz!
Ar – To ty tak okazujesz miłość?
*Uśmiechnął się widząc minę dziewczyny. Broman spojrzała na niego z pogardą*
B – Tak! To znaczy... Nie!
Ar – Aha! Czyli jednak!
B – N-nie...
Ar – Wymiękasz!
B – Wal się!
*Ares uśmiechnął się szerzej*
Ar – Po prostu mi to powiedz...
B – Chyba kpisz!
Ar – A co boisz się mnie?
*Broman prychnęła*
B - Ciebie to najwyżej staruszki się mogą bać na przystanku autobusowym...
Ar – Dzięki...
B – A proszę! Teraz wypad!
Ar – Dobra powiem szczerze, bo wiem, że się nie przyznasz. Jesteś zbyt uparta... Boisz się co pomyśli ktoś inny, bo przecież my się ciągle kłócimy i próbujemy zabić, a tutaj nagle się kochamy. Tylko, że to widać i nie możesz od tego...
*Dziewczyna zarumieniła się i pocałowała go, a gdy się odsunęła uderzyła go w twarz. Bóg spojrzał na nią ze zdziwieniem*
Ar – Ej!
B – Skoro chcesz być moim chłopakiem to powinieneś się przyzwyczajać do tego!
*Uśmiechnęła się i wyminęła boga, który nadal się trzymał za prawy policzek. Ares posłał się uwodzicielski uśmiech*
Ar – Czyli, że...
B – Tak... Kocham cię.
*Ares wyskoczył do góry i zderzył się z sufitem. Padł na podłogę. Broman spojrzała na niego z pogardą*
B – Ja nie wiem jak to możliwe, że ja się zakochałam w takim debilu...
*Bóg momentalnie wstał z podłogi i zrobił pozę na supermana*
Ar – Bo jestem seksowny...
*Dziewczyna strzeliła facepalma i posłała mu spojrzenie spode łba*
B – Idź już sobie...
Ar – Ale... Czy poszłabyś ze mną na randkę?
*Ares uśmiechnął się słodko, a Broman westchnęła i przytaknęła, cicho się śmiejąc*
B – Tak, pójdę...
*Bóg wyskoczył znowu do góry i ponownie zderzył się z sufitem. Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem i parsknęła śmiechem*
B – Nade mną mieszka Atena, więc radzę ci wiać...
Ar – A ty mi nie pomożesz? Jesteś moją dziewczyną!
B – Co nie znaczy, że nie chcę zobaczyć jak Atena każe ci się uczyć.
Ar – Podła jesteś...
B – Trudno...
At – Dlaczego ja ciągle słyszę jakieś huki, krzyki i puki?!
*Bogini weszła do pokoju i spojrzała na Aresa, nadal leżącego na podłodze. Westchnęła i zerknęła na Broman*
At – Współczuję ci, że jest twoim chłopakiem.
*Dziewczyna zakrztusiła się powietrzem*
B – A skąd ty to wiesz?!
At – Afrodyta...
B – No tak.
At – Idziemy Aresie!
*Złapała go za ucho i zaczęła prowadzić w stronę wyjścia. Ares popatrzył na Broman i krzyknął za nim wyszedł*
Ar – Dzisiaj o 19? Kino i restauracja?
B – Tak! Czemu nie?
Ar – Super!
At – Chodź!
*Pociągnęła go jeszcze mocniej i wyprowadziła z pokoju. Broman westchnęła i położyła się na łóżku. Do pomieszczenia weszła zadowolona Afrodyta*
Af – Wiedziałam! Miłej randki!
*Powiedziała i spieprzyła zanim oberwała doniczką w głowę*
B – Eh...
*Godzina 18 : 30*
Ar – Broman!
*Bóg ubrany był w czarno – czerwoną, skórzaną kurtkę oraz czarne jeansy. Włosy były w miarę uczesane. Dziewczyna zbiegła po schodach i stanęła przed Aresem, który patrzył na nią uśmiechnięty*
Ar – Czemu nie ubrałaś sukienki?
*Broman posłała mu spojrzenie pełne pogardy. Była ubrana czarne jeansy oraz białą bluzę*
B – Wybacz, ale nie jestem z tej partii dziewczyn co się stroją przed lustrem na randkę.
Ar – I tak nie wyglądasz źle...
B – Ja przynajmniej uczesałam porządnie włosy!
Ar – Eh... Chodźmy może!
B – Skoro tak prosisz...
*Oboje wyszli i spędzili miły wieczór, prawie miły. Film okazał się być świetny, natomiast restauracja istną tragedią. Ares musiał dopłacić za zniszczenie 2 stolików i żyrandola. Na koniec poszli razem do parku i usiedli na ławce. Broman westchnęła*
B – Po cholerę go uderzyłeś? Przecież dosypał ci soli!
Ar – Ale mi chodziło, żeby dosypał soli do jedzenia, a nie na moją głowę!
B – To mogłeś sprecyzować...
Ar – Eh... Zamknij się już..
*Pocałował Broman i uśmiechnął się*
B – Mhm... Było przyjemnie...
*10 LAT PÓŹNIEJ*
B – Ares!
Ar – Co?
B – Gdzie jest nasza córka?
*Dziewczyna weszła do salonu i spojrzała na boga, który bawił się z synem*
Ar – To nie ja jej pilnowałem...
B – Jak nie?!
Ar – Nasza córka jest na tyle...
*Nagle ze schodów zeskoczyła 8 latka w długich czarnych włosach. Miała oczy koloru zielonego. Trzymała mini – włócznię i zaczęła latać po całym salonie. Broman spojrzała na Aresa z pogardą*
B – Nie wnikam... Zoe!
*Dziewczynka podbiegła do matki i zaczęła dzióbać włócznią, która była z pianki. Broman uśmiechnęła się*
B – Idź podźgaj Willa...
Ar – I to ja źle wychowuje dzieci...
*Zoe uśmiechnęła się i podbiegła do brata. Chłopczyk również miał czarne włosy oraz zielone oczy*
W (Will) – A ja nie dostałem broni!
*Ares westchnął i dał mu piankowy miecz. Broman uniosła brew do góry*
B – Ja źle wychowuję?
Ar – Daj spokój, skarbie!
*Wstał i pocałował dziewczynę, po czym usiadł na fotelu. Broman westchnęła i spojrzała na dzieci, które lały się po głowach piankową bronią*
B – Eh... Dobrze, że przynajmniej z pianki...
=====================================================================
Macie wy zachłanne pastuchy! Wybaczcie, ale nie potrafię chyba pisać takich rozdziałów... Ale przynajmniej się pośmiałam ze swojej głupoty jak to pisałam xD
Jakby ktoś pytał... Zoe i Will są bliźniakami xD
Następny rozdział będzie jutro o mnie i o mojej pierwszej przygodzie z magicznymi zawieszkami xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top