Cześć 14
Gdy tylko wyszłam z łazienki, Jimin oznajmił mi, że ma dziś wieczorem spotkanie, więc musi już iść.
Pożegnałam się z nim i do wieczora oglądałam filmy.
Po powrocie przyjaciółki dostałam od niej mnóstwo pytań, na które odpowiadałam dosyć wymijająco.
Coś typu "nie", "sama nie wiem", "a jak było w pracy?", "później ci wszystko wytłumaczę".
--------------------------------------------
Następnego dnia nie napisał nic... nie dał znaku życia.
Nawet mi nie podziękował za pomoc.
Cały dzień był nudny i dłużył mi się niemiłosiernie.
Praca, praca, praca... i jeszcze raz praca.
------------------------------------------------
*jeszcze następnego dnia*
Obudziłam się w bardzo złym humorze i zaczęłam zbierać się do kolejnego upojnego dnia pracy.
Ok godziny 13:00 usłyszałam kilka kobiet, rozmawiajacych o jakimś wspaniałym mężczyźnie, który przyszedł do naszej firmy.
Szepty nie ustawały przez kilka minut, więc zaczęło się to robić już dziwne i męczące.
Nagle w drzwiach do biura ujrzałam Jimin'a.
Ubrany elegancko, modnie i z klasą.
Nie wiedziałam co robić i co myśleć, więc jedynie wytrzeszczyłam oczy, przyglądając mu się dokładnie.
Za nim szedł rząd osób z firmy, które traktowały go jak jakiegoś wyjątkowego gościa.
Podszedł bliżej mnie i zatrzymując się podał mi torbę z jakiegoś drogiego sklepu odzieżowego.
-Przebierz się w to, a ja tu na ciebie poczekam. - powiedział pewnym siebie głosem, ściągając kurtkę, którą miał zarzuconą na ramiona.
-Co ty odwalasz? - powiedziałam nie myśląc o tym co mówię - Jestem w pracy... nie mogę od tak sobie wyjść. - starałam się mówić cicho, a stanowczo.
Gdy to powiedziałam podszedł do mojej szefowej, wymienił z nią kilka słów, po czym wrócił do mnie.
-Na dzisiaj masz już wolne. - uśmiechnął się lekko i zrobił gest poganiający mnie.
Poszłam do łazienki dla pracowników i przebrałam się w śliczną, czarną sukienkę.
Była z delikatnego, przyjemnego dla skóry materiału.
Krótka, ale zakrywała co powinna.
Pomimo wszystko, wyglądałam w niej bardzo elegancko, ale też i seksownie.
Buty... były czarne, klasyczne, na niskim obcasie.
Gdy wyszłam, wzrok wszystkich skupiony był tylko na mnie.
Nie chciałam się aż tak wyróżniać z
w tej firmie...
Szybko podeszłam do biurka, wzięłam swoje rzeczy, pożegnałam się i ruszyłam w kierunku wyjścia, a za mną podążył Jimin.
Ciągle czułam jego wzrok na sobie.
Było to za razem nie komfortowe, jak i przyjemne.
Wyszliśmy na parking kierując się w stronę samochodu. Po czym w ciszy do niego wsiedliśmy i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
W pewnym momencie się zatrzymał, wysiadł na chwilę i wrócił po kilku minutach, zostawiając coś w bagażniku.
Jechaliśmy dalej.
-So.. - szepnął.
-Hm? - odezwałam się zaskoczona, jakby ktoś mnie dopiero co obudził.
-W sumie... to co chciałabyś teraz porobić?
-Oh... dużo rzeczy. - zaśmiałam się.
-Słucham cię.
-Hm... teraz .. przeszła bym się po mieście, bo rzadko mam czas na spędzenie czasu wśród ludzi, poszła bym na taras widokowy i po obserwowała Seul z góry, pograła bym w jakieś gry oraz ...... chciałabym przejść się wzdłuż rzeki Han. - to ostatnie powiedziałam już ledwo słyszalnym głosem.
-Okey. - powiedział z lekkim uśmiechem - Jestem dziś cały twój. - moje myśl poszły w złą stronę, więc szybko się opamiętałam i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem - Mamy dziś randkę. - oświadczył po chwili i przyśpieszył.
-------------------------------------------
-Że niby co to jest? - zapytał przyglądając się miejscu w którym byliśmy.
-Salon gier! - uśmiechnęłam się i prędko zajęłam miejsce na jednej z konsol - Zagraj ze mną. - zaproponowałam patrząc na chłopaka opierającego się o ścianę.
-Ja podziękuję, ale ty graj.
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam grać.
Przy jakiejś 4 konsoli, jeszcze przed wrzuceniem monety, spojrzałam na Jimin'a szczenięcym spojrzeniem.
-Coś się stało? - zapytał zaskoczony.
-To gra dla dwóch osób. - powiedziałam smutnym głosem i wskazałam na napis o tym informujący.
-Niech będzie. - zaśmiał się i zdjął przeszkadzającą odzież wierzchnią podchodząc do mnie.
*chwilę później*
- Zabij ich! Zabij ich! - powiedział podczas strzelania do zombie, całkowicie pochłonięty grą.
*jeszcze chwilę później*
-97... 98.... 99... i 100!! - krzyknęłam i przybiłam mu piątkę po tym jak udało się nam wrzucić setkę piłek do kosza.
*kolejną chwilę później*
-Siedzimy przy tej maszynie od 20 minut. - stwierdziłam - Nie musisz się przejmować tym pluszakiem.
-Nie... ja muszę. - powiedział wpatrzony w "łape szczęścia"*.
...
-Mówiłem, że dam radę!! - powiedział po kolejnych 10 minutach i wręczył mi pluszaka Pikachu.
------------------------------------------
Kolejną rzeczą za którą się zabraliśmy, był spacer po mieście.
Najpierw poszliśmy przez centrum rozmawiając na najróżniejsze tematy.
Kupiliśmy lody z owocami, które już po chwili były nawet na moim nosie.
A później zeszliśmy na boczną uliczkę, kierując się w stronę punktu widokowego.
Byłam bardzo szczęśliwa.
Było to dla mnie takie oderwanie się od rzeczywistości.
Wspaniała, ulotna chwila...
I radość z każdej kolejnej sekundy.
Czemu nie może być tak zawsze?
Czemu czas nie może się zatrzymać?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Maszyna do łapania pluszaków (często widuje się je w jakichś dramach 😂)
Hi! Co u was?
Tym razem dłuższy rozdział! ^^
Miał być jeszcze dłuższy... ale skończę ten wątek w następnej części, bo mam lekka blokadę, a wiem.... że sporo osób czeka <3 xd
To by było na tyle
Gwiazdka
+
Komentarz
=
Motywacja
Bye bye!
Saranghae ;*
PBP~ ♡♡♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top