9.Irytujący Stark i nocny śpiew
JAMESPOV:
Kiedy weszliśmy do salonu ,Wanda,Natasha i Sharon już kończyły szykować stół.
-Siadajcie-powiedziała Natasha i postawiła na stole miskę sałatki.Podeszliśmy oboje ze Stevem do stołu a po nas do salonu weszli Tony, Sam i Vision.
-Mniam-powiedział Stark siadając do stołu.
Biorąc z niego przykład, usiadłem na miejscu między Stevem a Wandą i nałożyłem sobie sporą porcję sałatki greckiej.Od jakiegoś czasu stała się ona moją ulubioną.Po chwili do stołu usiadły Natasha i Sharon.No właśnie Sharon.Przypatrzyłem się jej, była wysoką blondynką o niebieskich oczach.Zauważyłem też że od jakiegoś czasu ,często widuje ją u boku Steva.Po minie jaką mial kapitan kiedy zapytałem go ostatnio ,czy coś go z nią łączy,wnioskowałem że coś jest na rzeczy.
-Super.Jak tak dalej pójdzie to pewnie zostanę jedynym kawalerem z Avengers.Tony ma Pepper, Thor-Jane, Steve chyba Sharon, Hawkeye ma już całą rodzinę a Banner i Wilson?-tego nie wiedziałem. Ale pewnie nie upłynie dużo czasu jak sobie kogoś znajdą.
A ja?Wariat z metalowym ramieniem w dodatku morderca.Chyba żadana pożądna dziewczyna mnie nie będzie chciała.Chociaż od jakiegoś czasu, kiedy zobaczyłem Zarę pierwszy raz a później w moim śnie...
-Nie ,Buck, stop.Ona ci się nie podoba.-mówiła moja podświadomość
-Ale jak na nią patrzę to mam chyba motylki w brzuchu.-Powiedzialem sobie
-Wydaje ci się-odpowiedziała moja podświadomość.
-To tylko zwykła dziewczyna która cię nienawidzi zesztą jak większość ludzi.
Westchnąłem cicho, zwracając przy tym uwagę Steva.
-Coś się stało Bucky?-zapytał, patrząc na mnie z lekkim zaniepokojeniem.~Czasami czułem się dzięki temu jak małe dziecko~
-Nie nic-powiedziałem szybko i napychając sobie buzię sałatką.
Steve patrzył na mnie jeszcze przez chwilę ale jego uwagę odwrócila Sharon.Wbilem wzrok w talerz ale odechcialo mi się jesć.
-Wielkie dzięki Zaro-pomyślałem, odsuwając talerz i myślac cały czas o brązowo-włosej.
-Ja się chyba zakochałem-przemknęło mi przez myśl.
Kiedy wszyscy skończyli jeść,udaliśmy się wspólnie do salonu.Ja przez cały czas myślałem o pięknej brunetce, która aktualnie przebywała w celu tuż pod moimi stopami czychajac zapewne na moje zycie i okazję do ucieczki.
~Się wplatałeś Barnes.Nie ma co~
Podczas gdy ja rozmyślałem gorączkowo jak ocieplić moją znajomość z Zarą, Stark gdzieś wybył a Sam zaczął kłucić się z Stevem,co obejrzeć w telewizji.
-Obecność!-krzyknął Sam
-Gwiezdne wojny-upierał się Steve
Byli by się tak kłócili dłużej gdyby nie interwencja Natashy i Wandy.
-Francuski pocałunek-powiedziały zgodnie i włączyły film.
-A...Ale-odezwali się Wilson i Rogers
-Bez dyskusji-warknęły obydwie tak że obydwaj boharerowie zamilkli.Steve rzucił mi jeszcze proszace spojrzenie ale ja wzruszylem tylko ramionami.Było mi obojętne co będziemy oglądać.
Byliśmy już w połowie filmu kiedy do salonu wpadł Stark.
-Avengersi mamy problem-powiedział a wszystkie twarze w pokoju odwróciły się jak na komendę w jego stronę.
-Ci się stało Tony? -zapytał jak zwykle spokojny Steve.
-Było włamanie do Państwowego Magazynu Broni.Mam do powiedzenia tylko jedno słowo. Hydra.
Wszyscy na raz zerwali się ze swoich miejsc oprócz mnie.Słowo ,,Hydra"działało mi na nerwy.
-Zbierajcie się i lecimy tam-zakomenderował Stark
Wstałem niechętnie z kanapy na której siedziałem i już miałem wyjść kiedy zatrzymał mnie głos Tonego.
-Ty nie Barnes-powiedział bardzo dobitnie
-A niby czemu nie?-zapytałem,odwracając się w stronę wynalazcy.
-Po pierwsze ktoś musi zostać w wieży, po drugie przypominam że mamy więźnia do pilnowania,po trzecie Hydra plus ty równa się kompletna rozruba i jednym słowem maskakra...-powiedział,wyliczając na palcach.Zacisnąłem bioniczną rękę
-Skończyłeś już?-zapytałem,mieżac go wzrokiem.
Stark pomyślał chwilę wbijając wzrok w podłogę
-Tak-powiedział w końcu i ruszył do wyjścia. Wszyscy obecni w salonie popatrzyli na mnie z przestrachem jakbym miał się rzucić na Starka co z resztą miałem ochotę uczynić.Patrzyłem chwilę za wynalazcą ale po chwili wzruszyłem tylko ramionami i opadłem z powrotem na kanapę.
-Przesuń się-warknąłem do Wilsona który zasłaniał mi telewizor.Mężczyzna automatycznie usunął się z drogi i pomknął za Starkiem.Po koleji wszyscy Avengersi opuszczali pomieszczenie,ostatni wychodził Steve.W odbicu w oknie zauważyłem że kapitan zatrzymał się i odwrócił się żeby coś powiedzieć ale zamknął usta tak szybko jak je otworzył i wyszedł z pokoju kręcąc głową.Zacisnąłem matalową rękę na oparciu kanapy aż zatrzeszczała.
-Co Stark sobie wyobraża?!Ze jestem psem pilnującym jego wieży!Niedoczekanie.
Wstałem z kanapy i wyłączyłem telewizor,wyszedłem z salonu i udałem się do swojego pokoju ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie.
Zawruciłem i udałem się na najniższe piętro budynku. Do cel.
Kiedy byłem już na dole usłyszałem coś przez co zatrzymałem się w połiwie drogi.Zara śpiewała?!
Nothing is the same
There's a new world
Calling my name
I can't escape this
Shadows break the dark
And we know that it can be verified
Our fate is beckoning
It's beckoning
We're coming after you
No matter what
We're coming after you
This is the hunt
Mysteries unfold
All the stories
Legends that we're told
We watch them come to life
We come to life
We're coming after you
No matter what
We're coming after you
This is the hunt
We live in shadows
We live where darkness hides
We'll go where no one goes
We won't give up this fight
We're coming after you
No matter what
We're coming after you
This is the hunt
We're coming after you
No matter what
We're coming after you
No matter what
Zatrzymałem się i nasłuchiwałem, kiedy dziewczyna skończyła wychyliłem się ostrożnie zza ściany. Zara leżała na pryczy,z zamkniętymi oczami i ręką na czole, wyglądala jakby spała. Podszedłem do niej starając się być jak najciszej,w końcu stanąłem przed celą i odezwałem się.
-Ładnie śpiewasz
Dziewczyna podskoczyła na pryczy ze strachu i zlaciała z niej z głośnym hukiem.W końcu podniosła się, masując tyłek i zerknęła na mnie a jej oczy ciskały błyskawice.
-Oszalałeś chcesz mnie o zawał przyprawić?!-zapytała siadając ponownie na prowizorycznym łóżku.
-Przepraszam-mruknąłem nie patrząc jej w oczy
-No ja myślę-warknęła Zara
-Ładnie śpiewasz-powtórzyłem obserwując jej reakcję.
-Dzięki-powiedziała,wbijając wzrok w podłogę.
-Gdzie się nauczyłaś?-zapytałem z czystej ciekawości i starając się rozwinąć rozmowę.
-Wuj mnie nauczył-mruknęła-Ale zaraz, zaraz.Co cię to tak nagle interesuje-powiedziała podnosząc na mnie wzrok.
-A nic tak po prostu chciałem pogadać-odpowiedziałem zgodnie z prawdą,również podnosząc wzrok tak że nasze spojrzenia się spotkały.Przez moment pomiędzy nami zapadła cisza.Byliśmy tylko my.Ja i Zara.
-Jasne,bo ci uwieżę-powiedziała dziewczyna, przerywając nasz kontakt wzrokowy.
-Pewnie oni kazali ci ze mnie wyciągnąć co się da.O nie ze mną nie ma tak łatwo-dokończyła i odwróciła się uważajac rozmowę za zakończoną.
Westchnąłem cicho i odwróciłen się do wyjścia,wiedząc źe Zara już się nie odezwie.Zmęczony i lekko zawiedziony powlokłem się na górę do swojego pokoju
Przepraszam że dość długo nie było rozdziału ale nie miałam dostępu do i internetu: (
Więc postaralam się i jak najszybciej dodałam nowy rozdział. Taki trochę nudny ale następne będą trochę lepsze (moim skromnym zdaniem; )) zresztą wszyscy bohaterowie muszą się czasami ponudzć ; )
Pozdro Lokun2209
Ps. Piosenkę którą śpiewała Zara macie w mediach. Po prostu kocham Ruelle.; )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top