20
21.26
Kobieta zamknęła auto i weszła do klatki. Wbiegła po schodach na odpowiednie piętro i zapukała do sąsiadki. Ignorując przestraszone spojrzenie kobiety odebrała córkę i wróciła do mieszkania. Nie miała dużo czasu.
Położyła ostrożnie dziewczynkę na łóżku i po cichu zaczęła pakować je w walizki. Zostawiła sobie w reklamówce oraz torbie potrzebne rzeczy do długiej jazdy. Wyciągnęła kolejne fałszywe papiery, po czym poszła do łazienki.
Wzięła szybki prysznic i doprowadziła się do ładu. Rozczesała włosy związując je w krótki kucyczek. Ubrała się w czyste i ciepłe ubrania, po czym wróciła do córki. Delikatnie ubrała ją w kurtkę, czapeczkę oraz buciki. Zapięła ją pod samą szyjkę i zostawiła na parę sekund samą.
Do zakrytego bagażnika wrzuciła walizki i wróciła do mieszkania. Włożyła córeczkę do fotelika i zabrała resztę swoich rzeczy. Zamknęła mieszkanie zostawiając klucz u tej samej sąsiadki, która już nie zamierzała pytać co się stało. Wiedziała jednak, że to co spotkało Sophię nie było przyjemne. Miała racje.
Kobieta przypięła fotelik z córką do przedniego fotela pasażera. Sprawdziła czy aby na pewno jest bezpiecznie, po czym zamknęła drzwi. Wsiadła za kierownicę i zamknęła auto. Przez parę minut wpatrywała się w blok, w którym mieszkała z przyjaciółką przez trzy lata. Nie wierzyła, że znowu to ją spotkała. Nie mogła uwierzyć, że zabiła po raz kolejny. Przecież już nie chciała. Ta sytuacja jednak ją do tego zmusiła. Wiedziała jednak, że dla dobra jej córki musi w końcu na dobre z tym skończyć, dlatego znowu musi wyjechać.
Odpaliła auto i włączyła radio. Przyciszyła je na tyle, żeby nie obudziło jej córki. Jechała spokojnie przed siebie zastanawiając się gdzie teraz. Przez chwilę wsłuchała się w słowa kobiety w radio. Mówiła coś o pięknym Sydney. Dokładniej mówiła o spadku ceny na wynajmowane mieszkanie.
Usta kobiety delikatnie wykrzywiły się w uśmiechu. Włączyła wycieraczki, gdy wjechała w burzową chmurę z której lał deszcz, który ograniczał widoczność. Zerknęła na swoją z lekkim uśmiechem. Miała nadzieje, że w Sydney mała bezie mogła dorosnąć na spokojnie i stamtąd nie będą musiały wyjeżdżać. Było jej jedynie szkoda, że opuszcza przyjaciółkę i będzie musiała zadzwonić rano, że rezygnuje z pracy.
Znowu musi zacząć żyć od nowa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top