"Złe emocje"
Nie idę dzisiaj do pracy. Wzięłam wolne, tłumacząc szefowej, że dopadła mnie grypa żołądkowa. Nie dałabym rady pracować po tym wszystkim, co się stało. Nie mogłabym dzisiaj spojrzeć w twarz Keiry. Zdrada boli najbardziej. Nie spałam dzisiaj w sypialni. Wybrałam niewygodną kanapę w salonie. Znacznie lepsze rozwiązanie, niż to przeklęte łóżko. Mój policzek lekko spuchł i zrobił się fioletowy, a rana na czole, cholernie piecze. Pierwszy raz Timothy podniósł na mnie rękę. Nigdy bym się po nim tego nie spodziewała. Zawsze wydawał mi się taki opanowany. Nigdy nie reagował nerwowo, nawet podczas kłótni. A Keira była moją najbliższą przyjaciółką. Wiedziała o mnie wszystko, a teraz stała się moim wrogiem. Jak mogła mnie tak oszukać? Co ja takiego zrobiłam, że wszystkie ludzkie nieszczęścia, dopadają mnie? Czy nie mogę zaznać prawdziwego szczęścia, chociaż na moment? Najpierw moja rodzina mnie wydziedzicza, potem dwójka najbliższych osób mnie zdradza, jeszcze brakuje, żebym straciła pracę i mieszkanie. Powinnam rozważyć samobójstwo. Po co mam żyć, jeśli nic dobrego mnie nie czeka? Mam dwadzieścia dwa lata i pragnę trochę spokoju i radości, ale to są tylko bezsensowne marzenia. Nie mogę być szczęśliwa, bo na to nie zasługuję. Jestem zakałą tego świata. Nie powinnam w ogóle się urodzić. Moje smętne myśli, przerwa pukanie do drzwi. Nie otwieram. Nie chcę gości. Nikt nie może mnie zobaczyć w takim stanie. Zwłaszcza z posiniaczoną twarzą. Siedzę cicho na kanapie i wpatruję się w czarny ekran telewizora. Czekam, aż pukanie ucichnie. Ktokolwiek to jest, niech sobie pójdzie.
- Neve! - to Tim. Tym bardziej nie chcę gości. Nie wstanę, żeby otworzyć. Nie istnieję dla nikogo. - Neve! Otwórz te drzwi! - nie reaguję. Nie chcę go widzieć. Zniszczył mnie, zdeptał moje marzenia, zabrał cząstkę szczęścia i bezpieczeństwa, złamał moje serce. Zabrał wszystko, co było dla mnie ważne. - NEVE! BO WYWAŻĘ TE DRZWI. - nadal nie reaguję. Ekran telewizora jest ciekawszy od twarzy Timothy'ego. Nie chcę widzieć jego blond włosów, zaczesanych na prawą stronę, zielonych oczu, malutkiej blizny tuż przy kąciku ust oraz jego wielkich mięśni. Chcę zapomnieć o jego istnieniu. Chciałabym wierzyć, że to mi się uda. - NEVE! Wiem, że tam jesteś! Otwieraj te przeklęte drzwi! Zostawiłem prawo jazdy! Muszę je wziąć. - wstaję z kanapy i z wielkim bólem wchodzę do sypialni. Od razu wróciły do mnie obrazy z wczorajszej nocy. Jak długo będę to pamiętać? Na komodzie znajduję dokument blondyna. Zabieram go, a potem na paluszkach podchodzę do drzwi. - NEVE! KURWA! Liczę do trzech, a potem wchodzę siłą. - otwieram drzwi, szybko wyrzucam prawo jazdy i od razu je zamykam. Całe szczęście Tim nie zdążył zareagować, co się dzieje. - Byłoby miło,gdybyś mnie wpuściła.
- Dla mnie możesz nawet zdechnąć! Nie będę za tobą płakać. - krzyczę i odchodzę od drzwi. Wracam na kanapę, aby znów spoglądać na czarny ekran telewizora.
- Akurat! Kochasz mnie i w końcu pozwolisz mi do siebie wrócić. - nastaje cisza. Odszedł. Znów zostałam sama. Nie mogę go już kochać. Nie mogę. To uczucie to zło. Moje serce nie jest zdolne już do miłości. Mój mózg wypiera Timothy'ego. On nie istnieje. Nie ma go. Nie ma! Pod wpływem nagłej wściekłości, wbiegam do sypialni i pozbywam się z łóżka wszystkiego, co wczoraj zostało dotknięte. Pościel wraz z poduszkami i kołdrą, lądują na podłodze. Używam wszystkich swoich sił, aby pozbyć się materaca. Nie będę na tym spać. Dokupię nowy. Chcę mieć pewność, że nie ma na nim śladu Tima i Keiry. Materac ląduje w tym samym miejscu, co poduszki. Potem jednym płynnym ruchem zwalam wszystkie ramki ze zdjęciami. Nie przejmuję się, że szkło się roztrzaskuje. Chcę się jedynie pozbyć wszystkiego, co przypomni mi o Timie. To mieszkanie ma być wolne od naszych wspólnych zdjęć i jego prywatnych rzeczy. Z szuflad wrzucam resztki jego ubrań. Jeśli kiedykolwiek zechce po nie wrócić, wskażę mu na śmietnik. Pozbywam się dosłownie wszystkiego. Ta sypialnia ma należeć tylko do mnie. Nie ma w niej miejsca dla Timothy'ego. Z parapetu zrzucam doniczkę ze storczykiem. Dostałam go od niego, a teraz wyląduje w śmietniku. Doniczka się roztrzaskuje , a ziemia rozsypuje się po podłodze. To też mnie nie obchodzi. Sprzątaniem zajmę się później. Zwijam szary dywan. On po nim chodził. Jest skażony. Kupię nowy, miększy i ładniejszy. Gdy pierwsze złe emocje opadają, zabieram się za wynoszenie wyrzuconych rzeczy na podwórkowy śmietnik. Może jakiś bezdomny sobie coś zabierze. Nie mam nic przeciwko. Całe szczęście nie natknęłam się na żadnego wścibskiego sąsiada. Wyglądam jak potwór, zwłaszcza z posiniaczoną twarzą. Czuję się znacznie lepiej, gdy pozbyłam się malutkiej cząstki Tima. Wyremontuję sypialnię w najbliższym czasie. To będzie mój azyl, do którego żaden mężczyzna nie będzie miał wstępu. Siadam z powrotem na kanapę, ale tym razem włączam telewizor. Akurat trafiłam na mój ulubiony serial z dzieciństwa, a mianowicie na Czarodziejki. Serial pełen magii, miłości i problemów. Życie głównych bohaterek jest przewrotne, ale ciekawe. Nie mają ciągłego pecha. Są szczęśliwe, mimo przeciwności losu. Dlaczego ja tak nie mogę żyć? Chcę czegoś nowego. Czegoś co doda mi skrzydeł. Pragnę poczuć się wolna i beztroska. Muszę znaleźć sobie interesujące zajęcie, które zajmie wszystkie moje myśli. Chcę się odciąć od monotonii i rutyny. Ale to tylko głupie marzenia. W rzeczywistości one się nie spełnią, a ja nadal będę tkwić w nieszczęściu. Idę do kuchni po butelkę wina. Może alkohol pozwoli mi zapomnieć. Chociaż na moment muszę zapomnieć o bólu i cierpieniu. Może uda mi się zapić na śmierć. Nic mnie już tutaj nie trzyma. Otwieram butelkę z winem i wracam do salonu. Nie potrzebuję kieliszka. Nie muszę dbać o maniery. Siadam na kanapie z butelką w ręce. Robię kilka małych łyków, a potem słyszę dźwięk przychodzących wiadomości. Odkładam butelkę i wchodzę w skrzynkę odbiorczą.
Keira: Cierpisz?
Keira: Szefowa powiedziała, że masz grypę żołądkową i przez ciebie muszę harować do zamknięcia sklepu
Keira: A wolałabym spędzić czas w łóżku z TIMOTHYM!
Keira: Nie myśl sobie, że Tim do ciebie wróci
Keira: On woli MNIE!
Keira: Ciekawe dlaczego woli pierzyć się ze mną musiałaś być kiepska :)
Keira: Powodzenia w nudnym życiu, idiotko :)
Keira: Dostałam od ciebie wszystko, co chciałam. TIMOTHY JEST MÓJ, SUKO :D
Płaczę. Wolałabym tego nie przeczytać. To cholernie rani. Dlaczego ona mi to robi? Ufałam jej, a ona chciała się tylko zbliżyć do Tima. Przeklęty los. Sięgam po butelkę wina. Tylko alkohol mi jeszcze pozostał.
----
Hejka misie ❤️
Za bardzo Was rozpieszczam 😂
Ale trudno 😘😘
W następnym rozdziale pojawi się nasz morderca. Oczywiście ten rozdział mam już napisany.
Może go wstawię po dodaniu rozdziału z innej bajki ❤️
Buziole ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top