Rozdział 8


  <Mavis>
-Z... Gray'em! -powiedziała, a ja zrobiłam się czerwona.
-Z-z G-gray'em?! Czy cię coś boli?!
-Nie. Zrobisz to albo napisze do Natsu list miłosny w twoim imieniu. -powiedziałam z nutką groźby.
-Nawet nie próbuj! -wrzasnęła, cała czerwona Lucy.
-Niby czemu? -spytałam niewinnie.
-Bo cię zatłukę! -syknęła wściekła.
-Okej, okej tylko żartowałam, ale pocałować Gray'a i tak musisz!
-Nie!
-Zrobisz to. -wokół mnie pojawiła się ciemna aura. Lucy cofnęła się przestraszona.
-Dobra, dobra... -wymamrotała.
-Supcio! Chętnie popatrzę! -powiedziałam wesoła. Ona się zaczerwieniła, ale nagle uśmiechnęła się cwaniacko.
-A Zeref dla ciebie? -spytała, chytrze się uśmiechając. O nie. Tak się nie będziemy bawić.
-K-kolegą od projektu...
-Yhym...
-No co?!
-Na pewno...
-Naprawdę!
-To... może zamiast Gray'a ja go pocałuję co? -spytała wrednie, a ja zrobiłam się strasznie zazdrosna, wyobrażając sobie ich całujących się.
-Nie! -krzyknęłam.
-No co?! -spytałam cała czerwona.
-Wiedziałam, że go kochasz! -krzyknęła, przestając się śmiać.
-I co z tego? -spytałam się, ale zaraz zdałam sobie, sprawę co powiedziałam. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona, a Lucy dusiła się ze śmiechu. -Przestań! -krzyknęłam zawstydzona.
-Okej, okej... -opanowała śmiech.
-To pocałuj tego Gray'a i będziesz mieć spokój.
-Spoko. -odpowiedziała. -Idę, bo muszę odrobić lekcje. Narka. -rzekła, po czym wstała i ruszyła do góry. Idę o zakład, że będzie myśleć o Natsu.
Ja po chwili też ruszyłam do góry, bo musiałam również zrobić lekcje, a projektu nie dokończyliśmy. Trudno. Jutro to zrobimy.
Gdy weszłam do pokoju, od razu zaczęłam odrabiać lekcje. Była tylko trochę matematyki i angielskiego. Nie dużo, ale mimo wszystko byłam zmęczona. Wzięłam piżamę, składającą się z białych szortów i niebieskiej bluzki na ramiączka. Weszłam do łazienki. Zaczęłam wykonywać swoje rutynowe czynności. Do rozczesania włosów musiałam zawołać Lu, bo mam za długie. Niestety.
Położyłam się do łóżka i szybko usnęłam.
<Natsu&gt;
Rano, gdy wszedłem do klasy, myślałem, że zaraz kogoś zabiję. Serio. I mam następną ofiarę.
Luce całowała się z Gray'em! To ma być niby kuźwa przyjaciel?! Całuje się z dziewczyną, która mi się podoba?! Zobaczyłem jak Mavis stoi przy tablicy i patrzy na nich z uśmiechem. Grr...
Szybko podszedłem do „zakochanych" i odepchnąłem ich od siebie. Chwyciłem czarnowłosego za ramię i wyciągnąłem z klasy. Na korytarzu chyba domyślił się, że mam zamiar go zatłuc, bo zaczął się szarpać.
-Ej! Stary to nie tak jak myślisz. -powiedział, gdy byliśmy w zacisznym miejscu.
-A niby jak do cholery jasnej?! Co?! -wrzasnąłem, gotowy się na niego rzucić.
-P-posłuchaj... okej? -spytał niepewnie, trzymając ręce z przodu, gdybym miał się na niego rzucić.
<Gray> (Retrospekcja)
Siedziałem sobie w klasie i jak zwykle rozmawiałem z Erzą o planach na nadchodzący bal. Miała zamiar iść z Jellal'em. Ja zastanawiałem się między Lucy, a Juvią, ale ta pierwsza od razu odpadła. Wiedziałem, że to Natsu zabił Lokiego i Stinga, za to, że podrywali Lucy. Wolałem uniknąć tego samego losu. Nagle do klasy weszła wcześniej wspomniana blondynka, a za nią jej kuzynka. Ładnie pachniały, ale co się dziwić? Są wilkołakami. To raczej oczywiste. Lucy była mocno zarumieniona. Zaczęła do mnie podchodzić. Jej kuzynka mówiła powodzenia, czy coś takiego do niej, a ona wysyłała jej wzrok, który mógłby zabijać.
-Em... Cześć Gray. -powiedziała nieśmiało, gdy dotarła. Uroczo wyglądała.
-Hej... -odpowiedziałem niepewnie.
-Czy... znaczy... eh... Ja... założyłam się o coś z Mavis. Pomógłbyś? -spytała jeszcze bardziej się rumieniąc.
-Jasne. O co chodzi? -spytałem nie rozumiejąc jej zachowania.
-Ja... Mam cię... pcłaow... -powiedziała szybko, nic nie zrozumiałem.
-Czekaj. Jeszcze raz i wolniej. -poprosiłem.
-Mam cię pocałować. -powiedziała, a ja strzeliłem buraka.
-O-okej...
<Natsu&gt; (koniec retrospekcji)
-No i wtedy wparowałeś ty, jak się już całowaliśmy. -powiedział, a ja warczałem. On spojrzał na mnie ze zdziwieniem. -Co jest?
-Ty się pytasz, co jest?! Chciałeś poprosić Lucy, żeby poszła z tobą na bal, uważasz ją za uroczą, co daje mi wystarczające powody, by cię zabić, ale nie! Ty jeszcze wiedziałeś, że jest wilkołakiem i zgodziłeś się, by cię pocałowała! -syknąłem z furią. Ten spojrzał na mnie ze strachem. -Wybierz... Jak chcesz umierać? -warknąłem na niego.
-Oi! Uspokój się! Myślałem, że wiesz, że jest wilkołakiem, a zgodziłem się, bo to moja przyjaciółka, więc to oczywiste, że uważam, że jest urocza. A z zaproszenia to od razu zrezygnowałem, więc się nie bulwersuj. -powiedział, starając się mnie uspokoić.
Odetchnąłem głęboko, starając się to zrobić i go nie zabić.
-Okej... -powiedziałem po chwili, a ten odetchnął z ulgą. -Ale nie zbliżaj się do Luce więcej! -syknąłem ostrzegawczo i poszedłem do klasy.
Usiadłem obok Lucy, która wysłała mi zdziwione spojrzenie. Pewnie chodziło jej o to, czemu wywlokłem tego gołodupca z sali. Eh... Będzie trzeba coś wymyślić. Poczułem szturchnięcie.
-Co się stało? -spytała cicho blondynka.
-Nic.
-To czemuś wywlókł Gray'a z sali? -szepnęła zdziwiona. Ona serio się pyta?
-Czemuś się z nim całowała? -odpowiedziałem pytaniem na pytanie, krzyżując ręce na klatce piersiowej i patrząc na nią spod byka.
-Nie powinno cię to obchodzić. -powiedziała, odwracając głowę w bok.
-Jestem twoim przyjacielem, więc chyba mam prawo wiedzieć. -syknąłem cicho.
-Może, ale ja nie mam obowiązku ci mówić.
-Oi! Powiedz, bo strzelę Focha! -zagroziłem.
-Wrr... Dobra! Musiałam udowodnić coś Mavis, a ona kazała mi go pocałować, żeby to udowodnić! Okej?! -spytała wkurzona.
-Co chciałaś udowodnić? -spytałem ciekawy.
-N-nic...
-Dragneel! Heartfilia! Przeszkadzam wam w czymś? -spytał zirytowany nauczyciel, pojawiając się przy naszej ławce.
-Tak. W rozmowie więc jakby pan mógł, to idź se pan. -powiedziałem, siląc się na uprzejmy ton.
-Rozmowie? A o czym rozmawiacie? Jest to ważniejsze niż lekcja?
-Tak. Wyobraź se pan, że są ważniejsze rzeczy niż równania. -powiedziałem ze złością. Przysięgam, że jeszcze chwila a ten koleś skończy jak Loki i Sting. I nie zawaham się zrobić tego na oczach całej klasy.
-Niby jakie? -spytał z podniesioną brwią.
-Na przykład to, że chcę panu teraz przywalić. -syknąłem. Czułem na sobie spojrzenia całej klasy. Wiedziałem, że będę miał przerąbane, ale nie mogłem się opanować.
-Dosyć tego! Do dyrektora już! A panna Heartfilia pójdzie z tobą.  

--------------------------------------------------------

Witajcie! ^^

Jak wam się podobał rozdział?

Miałam go wstawić pierwotnie dopiero w jutro, ale napisałam dziś, więc dzisiaj jest. Niedługo (czyli jeszcze dzisiaj) będzie kolejny, ale muszę go pierw poprawić :)

No, więc do zoba za pół godziny, może mniej... xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top