Epilog+Podziękowania
<Lucy>
Stałam nad szarym grobem, a z moich oczy płynęły łzy. W ręce trzymałam pistolet, naładowany srebrnymi nabojami. Miałam zamiar dziś zakończyć swoje życie. Nie chcę żyć. Straciłam osobę, którą kochałam najbardziej na świecie. To była moja wina. Gdybym wtedy nie wybiegła to by jeszcze żył. Dalej śmielibyśmy się z nauczycieli, rozmawiali, żartowali, mogłabym w końcu mu powiedzieć „Kocham cię" szczerze... A teraz? Wszystko znikło. Czułam się pusta w środku. Jakby ktoś mi wyrwał duszę i zostawił pustą skorupę. Nie miałam już nic. Nie jestem już nikomu potrzebna. Muszę umrzeć, spotkać się z Natsu, Przeprosić go za wszytko. Powiedzieć mu, że naprawdę go kocham i nigdy nie przestanę.
Uklękłam przy grobie i spojrzałam na napis.
Natsu Dragneel
07.07 X981 - 08.09 X999
Potem spojrzałam do góry i zaszlochałam głośno. Zaczął padać deszcz. Tak bardzo za nim tęskniłam. Chciałam być z nim. Słyszeć jego głos, śmiech, głupie żarty, docinki... Ścisnęłam pistolet. Wzięłam głęboki oddech, przyłożyłam pistolet do skroni i strzeliłam.
-Niedługo się zobaczymy Natsu... -wyszeptałam, po czym wszystko stało się czarne.
<Mavis>
Siedziałam w domu i myślałam o wszystkim. Minęły dwa tygodnie od śmierci Natsu. Wszyscy byli złamani, Lucy najbardziej to przeżyła. W końcu to był jej partner. Z Zerefem wszystko wyjaśniłam już. Okazało się, że chciał się po prostu napić krwi, a nie chciał ode mnie, bo nie wiedziałby, czy mnie przypadkiem by nie zabił. Przeprosił mnie za to. Wybaczyłam mu. Przez cały ten czas starałam się podnieść go i Lu na duchu, ale ona zamknęła się w ich pokoju, a Zeref całe dnie siedział i mnie przytulał, co jakiś czas cicho szlochając. Rodzice braci postanowili, że się wyprowadzą, bo muszą odpocząć. Wyjechali gdzieś do innego kraju. Rozumiałam ich, w pewnym sensie, ale widziałam, że Zeref jeszcze bardziej cierpi, widząc, że jedne z najbliższych mu osób, albo giną, albo wyjeżdżają.
Dzisiaj czarnowłosy pierwszy raz od długiego czasu, postanowił iść na miasto z Yurim i Prechtem. Ta trójka zaczęła się lepiej dogadywać, choć i tak się sprzeczają. No głównie Zeref i Yuri. Warrod wyjechał, bo jego siostra zachorowała.
Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jakiś film. Lucy nie ma w domu, bo poszła na cmentarz, więc jestem sama. Współczuję jej, ale mimo wszystko nie mogę znaleźć siły, by z nią porozmawiać.
Usłyszałam trzask drzwi. Poderwałam się z kanapy i spojrzałam na zdyszanego Zerefa, który stał w wejściu do salonu.
-Co się...? -zaczęłam, ale czarnooki gwałtownie mi przerwał.
-Lucy nie żyje.
*Kolejne dwa tygodnie później*
Stałam niedaleko trumny, do której było wsadzone ciało Lucy. Nadal nie mogę uwierzyć, że popełniła samobójstwo. Gdy się o tym dowiedziałam, było mi ciężko. Cały czas myślę, że to moja wina. Gdybym nie była takim tchórzem i z nią porozmawiała to może by żyła? Widziałam, że dzieje się z nią coś złego, a mimo to nic nie zrobiłam. Nawet nie próbowałam się do niej zbliżać, bo myślałam, że chce trochę miejsce, by to wszystko przemyśleć.
Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Patrzyłam, jak powoli zamykają trumnę i spuszczają ją do dziury. Poczułam ciepłą rękę na twarzy. Spojrzałam na Zeref, który otworzył swoje ramiona. Wtuliłam się w niego i płakałam w ciszy.
-Mavis... Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze w stu procentach, bo to byłoby kłamstwo, ale pamiętaj. Natsu i Lucy pewnie nas teraz obserwują z góry i są tam szczęśliwi, bo są razem. Tak jak my teraz. Nie będą zadowoleni, jeżeli staniemy w miejscu. Nie można wiecznie żyć w żałobie, bo jest na smutno. To nic nam nie da, a jedynie pogłębi smutek. Przez ostanie dwa tygodnie siedziałaś w domu i płakałaś. Nie sądzisz, że czas ruszyć do przodu?
-Wiem, ale... Dlaczego oni nas zostawili? -spytałam, nadal nie rozumiejąc. Czarnowłosy westchnął.
-Chcieli być razem. Natsu nie miał żadnego wpływu na swoją śmierć, a Lucy po prostu zżerało poczucie winy, smutek, żal i tęsknota. Musisz zrozumieć, że chciała być po prostu szczęśliwa tam u góry.
Podniosłam głowę do góry. Spojrzałam na niebo. Zeref miał rację. Śmierć Lucy zakończyła pewien rozdział w moim życiu, a zaczęła nowy. Wiem, że będzie mi ciężko, ale nie mogę się załamać. Mam jeszcze Zerefa, który mnie nie zostawi.
Uśmiechnęłam się po raz pierwszy od dwóch tygodni.
-Więc zacznijmy żyć na nowo -powiedziała cicho, przytulając się do czarnookiego, ale już nie płacząc.
<Lucy>
Moje powieki zadrżały pod wpływem promieni słonecznych. Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam błękitne czyste niebo. Wstałam. Zaraz... Czy ja się nie zabiłam? Czy nie powinnam umrzeć? Czy ja w ogóle żyję?
-Nie żyjesz Luce. -usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Z moich oczu poleciały zły, gdy odwróciłam się i zobaczyłam tego różowowłosego idiotę.
Rzuciłam się na niego, powalając go na ziemię. Przytuliłam się do niego, tak mocno, jak tylko mogłam, bałam się, że to tylko sen. A on zniknie, gdy go puszczę.
-N-Natsu... -zaszlochałam.
-Lucy... -mruknął, odwzajemniając uścisk.
Chwilę tak siedzieliśmy, a ja otworzyłam oczy, które jak się okazało, miałam zamknięte od chwili, gdy go przytuliłam. Zauważyłam, że jesteśmy na łące, a niedaleko jest mały domek, obok niego jeziorko.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam... -powtarzałam w kółko.
-Nie przepraszaj, to nie twoja wina. -powiedział poważnie, odsuwając się lekko ode mnie, tak, żeby mógł się oprzeć swoim czołem o moje.
-Moja, bo gdybym wtedy nie wybiegła i cię wysłuchała, to być nie umarł -powiedziałam.
-Nie przejmuj się, ważne jest, że jesteś tu ze mną. Czekałem na ciebie. -mruknął.
-C-Czekałeś? -spytałam zdziwiona.
-Tak, wiedziałem, że to zrobisz. Nie mogłem cię powstrzymać. Tak, więc czekałem. -wyjaśnił, a ja uśmiechnęłam się.
-Wybaczyłeś mi? -spytałam cicho.
-Oczywiście, że tak. Kocham cię i nic nigdy tego nie zmieni.
-Ja też cię kocham, ale... Nie zasługuję na twoją miłość. -powiedziałam, czując się znowu winna.
-Zasługujesz. Lucy. To ja o tym decyduje i nie mam zamiaru pozwolić, by coś nas rozłączyło nawet śmierć -przerwał na chwilę.- Lucy wiem, że jestem głupim, zazdrosnym, egoistą, który zabił twoich przyjaciół i może proszę o zbyt wiele, ale... Zaakceptujesz mnie? -spytał się, oczy pełne miłości, która byłą skierowana do mnie, popatrzyły na mnie wyczekująco. Otarłam łzę i powiedziałam.
-Po co się pytasz, skoro znasz odpowiedź co?
Czarnooki uśmiechnął się szeroko, po czym pocałowaliśmy się.
-Tak w ogóle to, jak przyjdą tu Zeref i Mavis to będziemy musieli ich przeprosić -powiedział różowo włosy. Oj... Teraz dopiero mi się o tym przypomniało.
-Ups... To później. Oberwie nam się, ale co tam.
To jest moje wymarzone i jak najbardziej szczęśliwe zakończenie mojego żywota i rozpoczęcie nowego. Tu z Natsu, gdzie nikt nas nie rozdzieli. Będziemy razem aż do końca.
----------------------------
Witajcie! ^^
No, więc to ostatni rozdział :") Chciałbym wam serdecznie podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze. No cóż, nigdy nie byłam dobra w podziękowaniach, ani tego typu przemowach, więc to tyle mogę tylko napisać.
Niedługo zacznę nową książkę o Zerevis. Mam już prolog, ale czekam na okładkę i opis muszę wymyśleć :D
Jeszcze raz dziękuję! Pozdrawiam i do zobaczenia w moich innych książkach! ^-^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top