rozdział 8
Kira
Gdy wruciłam do sierocińca wszystko opowiedziałam Sarze, była zła że mówię jej to dopiero teraz. Potem poszłam spać. Obudziłam się o 6:30 poszłam się przebrać. Na szczęście mój brzuch był w normalnym stanie. Potem już o 7:00 poszłam na śniadanie. Podeszła do mnia opiekunka.
~Kira tak, dlaczego nie było cie wczoraj w nocy.~
~Byłam na nocowaniu u koleżanki~ To jedyna rzecz jaka przyszła mi do głowy.
~Dobrze, tylko pamiętaj że trzeba o takich rzeczach informować opiekuna.~
~To się więcej nie powtórzy~ Szkoda że ta opiekunka jest tu tylko na tydzień wydaje się taka miła. Po śniadaniu poszłam do szkoły, po drodze spotkałam Kasa.
~Siema nowa~ Powiedział
~Hej~
~Kiedy wraca twój opiekun?~
~W następny poniedziałek, a co?~
~Dalej masz zamiar nie mówić tego policji?~
~Boje się tam iść sama, a jeśli go nie zamkną będzie się na mnie mścić~
~Ja z tobą pójdę, jestem świedkiem~ Gdy to powiedział tak strasznie się ucieszyłam że go przytuliłam.

~Dziękuję, dziękuję, dziękuję!~ Zaczełam wrzeszczeć mu do ucha.
~Uspokuj się, rozumiem że mnie lubisz ale bez przesady~ Ja spaliłam buraka, i się od niego odczepiłam. Tak doszliśmy do klasy, akurat zadzwonił dzwonek więc mogliśmy wejść do klasy. Na nastepnej przerwie podrzedł do mnie Nat.
~Hej Kira dlaczego nie było cie wczoraj w szkole?~ Co ja mam mu powiedzieć że spałam u Kasa, co to to nie.
~Źle się czułam więc zostałam w domu.~
~Taa.. Kastiel mówił dokładnie to samo, dziwne. Masz usprawiedliwienie?~
~Eee... nie... ale jutro będę miała.~
~Dobra od puszczę ci~
~Dziękuję Nataniel~ podziękowałam. Reszta lekcji upłyneła szybko. Po lekcjach siedziałam na dziedzińcu i odrabiałam prace domową. Nagle obok mnie usiadł Kastiel.
~Co ty tu robisz?~ Zapytałam
~Siedzę a co zabronisz?~
~No nie, chciałeś coś?~
~Lubisz mnie?~ Zdziwiłam się jego pytaniem. Ja mu mówię że jestem sierotą a on się jeszcze nie skapnął że go lubię. Nie rozumiem chłopaków.
~Jasne że cię lubię, kretynie haha~
~Ja też cię lubię~ Powiedział to z takim trudem jak by miał w gardle kamień. Ale mimo to było mi miło. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem poszłam do ,,domu".
Sorry że tak krótko brak weny. Mam nadzieję że się podoba komentarze mile widziane
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top