Pogrzeb
Time skip do dnia pogrzebu, bo mogę
Kastiel
Wszyscy wstaliśmy o 6:00, ponieważ o dziewiątej mieliśmy pójść do kaplicy. Moja mama zrobiła na śniadanie jajecznice, teraz mam z nią lepszy kontakt. Po pogrzebie moja mama wyjeżdża, ale obiecała że będzie nas odwiedzać. Skończyliśmy jeść o 7:00, więc ja i Kira poszliśmy do kwiaciarni po wieniec. Gdy doszliśmy do sklepu akurat go otwierano.
Pani kwiaciarka~W czym mogę pomóc?~
Kira~Byliśmy tu wczoraj i zamówiliśmy wieniec na pogrzeb~
P.K.~Na jakie nazwisko?~
Kas~Wulffen~
P.K.~A tak, proszę to on~ powiedziała wręczając mi wieniec. Zapłaciłem i wyszliśmy
Kira~Ładny~
Kas~Co?~
Kira~Wieniec, ładny jest~
Kas~A, ta.. ładny~
Kira~Wszystko OK?~ Popatrzyłem się na nią trochę jak na kretynke, bo halo mam pogrzeb, i nie sądzę żeby te pytanie miało sens.
Kira~Dobra... to było głupie pytanie, ale rozchmurz się~ gdy to powiedziała dała mi buziaka w policzek.
Kas~Postaram się~ Zaraz potem byliśmy już w domu. Musieliśmy już się ubierać, musiałem ubrać garnitur. Nienawidzę nosić garnituru wyglądam w nim jak, jak czerwono włosy Nataniel. Z domu wyszliśmy o 8:45, weszliśmy do kaplicy, Lysander i Sara usiedli w ławkach a ja, Kira i mama podszedliśmy pod trumnę. Położyłem wieniec przy trumnie w tym czasie moja rodzicielka także usiadła w ławce. Natomiast moja dziewczyna i ja podeszliśmy jeszcze bliżej. Gdy zobaczyłem twarz mojego ojca, taką bladą, pozbawioną życia. Z moich oczu poleciała jedna łza, to była męska łza której się nie wstydziłem. Gdy moja ukochana sierotka to zobaczyła przytuliła się do mojego ramienia, uspokoiło mnie to. Chwilę potem zaczęła się msza.... nudna msza. Po mszy pogrzeb przeniósł się na cmentarz, mojego tate pochowano obok mojego dziadka i babci. Na cmentarzu zebrało się wiele osób, większości nie znałem. Gdy pogrzeb się skończył zmierzaliśmy w kierunku domu.
Kas~Możecie zwolnić do cholery!~
Lys~To ty idziesz wolno~
Kas~Ty nie masz garnituru który ma jakieś 5 lat i jest za mały~
M.K.~Mówiłam żebyś kupił sobie nowy synku, matka zawsze ma rację~
Sara~Dziewczyny ZAWSZE mają rację~
Kas~Chciałabyś~
Kira~Przepraszam że pytam, ale kiedy pani wyjeżdża?~
M.K.~Dziś o 18 mam pociąg~
Kas~Lysander poprosisz Leo żeby podwiuzł moją mamę na dworzec?~
Lys~Tak, sądzę że się zgodzi~ Nim się obejrzałem byliśmy pod domem. Gdy tylko przekroczyłem próg domu pobiegłem się przebrać. Gdy zdejmowałem spodnie Kira weszła do pokoju.
Kira~Sorry, ja tylko po telefon~
Kas~Ta... jasne... wcale nie po to żeby zobaczyć mnie w bokserkach~
Kira~Nie ma na co patrzeć, podaż mi ten telefon czy nie?~ podałem jej telefon a ona wyszła, a ja kontynuowałem przebieranie. Dopiero gdy wyszłem z pokoju dotarły do mnie jej słowa ,,Nie ma na co patrzeć". Pożałujesz tego, pomyślałem i poszłem do kuchni. Kira razem z Sarą siedziały w salonie, gdy wszedłem do kuchni wyciągnąłem z lodówki bitą śmietanę. Nałożyłem ją na papierowy talerz i podszedłem do czarno włosej.
Kas~Kochanie mam dla ciebie prezent~
Kira~Tak, a jaki?~ zapytała odwracając się.
Kas~Taki!~ Cisnołem w nią bitą śmietaną. Ja i Sara pękaliśmy ze śmiechu, Kira posłała mi groźne spojrzenie.
Kira~Za co ja cię tak właściwie kocham?~
Kas~Nie wiem, kotku, nie wiem~ potem Kircia poszła umyć twarz, a ja dosiadłem się do sary. Chwilę potem przyszedł Lys i moja mama. Gdy byliśmy w komplecie zdecydowaliśmy się na zamówienie pizzy.
Lys~Dzień dobry chciałem zamówić dwie duże pizzy, pierwsza ,,3 sery" a druga ,,chilli" na ulice Pokątną 7, do widzenia~ Po 20 min pizza była u nas w domu. Dziewczyny jadły pizze serową a ja i Lys ostrą. Nim się obejrzałem była 17:32.
Kas~Zadzwoń do Leo~
M.K.~Ojej to już ta godzina~
Lys~Już dzwonię~ Leo zgodził się podwieść moją matke. Po chwili był pod domem, pożegnałen się z mamą i zapłaciłem Leight'owi (tak się piszę jego pełne imię?) Za paliwo. Później nie mieliśmy co robić więc ja, zapominalski i sierotka zaczeliśmy pisać nową piosenkę. ,,Biedna" Sara się trochę nudziła ale to nie nasza wina że śpiewa tak ,,pięknie" że uszy wiendną. Gdy skończyliśmy pisać piosenkę udaliśmy się spać.
Tak wiem że rozdziału długo nie było, nie bijcie. Wyjechałam na kolonie gdzie nie ma Internetu, dopiero teraz jestem w ,,hotelu" w którym jest Wi-Fi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top