Samanta: rozdział 7 - Footboll i panienki (cz.1)
Kończył się sierpień i wieczory zaczęły być chłodne, ale mimo to w mieszkaniu było duszno. Samanta usłyszała, jak schodami zbiega jej narzeczony i otwiera drzwi balkonowe w salonie, aby przewietrzyć. Usłyszał wtedy "Cherry Wine" z głośników wieży w pokoju telewizyjnym, gdzie trenowała taniec. Piosenka irlandzkiego piosenkarza leciała już kilka razy z rzędu, była przewijana i wstrzymywana, ale Samanta musiała ćwiczyć, bo Abigail zapisała swoją szkołę do konkursów w różnych kategoriach, a ona, GG i Alexis miały występy solowe i wszystkie musiały samodzielnie ułożyć swój układ. Mimo że czarnoskóra Grace Gabriele była wśród nich faworytką, to i tak Samanta przykładała się, by pokazać coś naprawdę wyjątkowego. Alexis postawiła na dynamiczność, ale ona chciała zrobić coś poruszającego, bo Damian wciąż upierał się, że widzi w tym jedynie erotykę a nie gimnastykę i chciała mu pokazać pole dance od zupełnie innej strony. Stąd dobór tej, a nie innej piosenki. Miała jednak problem z płynnym przechodzeniem z jednej figury w drugą i tu na pomoc przyszła jej przyjaciółka. Teraz wspólnie ćwiczyły, by układ Samanty był idealny.
Dochodziło późne południe, gdy do pomieszczenia z telewizorem wszedł Damian, niosąc duży półmisek nachos oblanych pikantną salsą i posypanych grubą warstwą sera cheddar – według przepisu Rosy. Po chwili chłopak wrócił, poprawił poduszki na skórzanej kanapie. Pięć minut później położył paczkę papierosów i zapalniczkę na parapecie. Samanta zorientowała się, że coś organizuje, ale to Alexis ją wyprzedziła z pytaniem.
– Masz nadzieję na prywatny pokaz, Mroczny? – zaświergotała, zwisając z rury głową w dół.
– W twoim wykonaniu? Nie, dzięki. Nie chcę mieć koszmarów po nocach – Damian zakpił z jej sugestii.
– Będziesz coś oglądał? – zainteresowała się Samanta.
– Mecz. Chelsea gra z Leicester.
– A nie mogłeś umówić się z tatą? On też pewnie ogląda – zasugerowała, ale widząc jego skrzywioną minę, zmieniła opcję. – Albo z Javierem. Pewnie pójdzie z kumplami do pubu. Mógłbyś się rozerwać...
– Mroczny lubi samotność, bo go nikt nie lubi. – Zaśmiała się Alexis, ale została zignorowana.
– O mnie się nie martw – odpowiedział Damian, wymijając ją. Pocałował w policzek, wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. – Otworzę, to do mnie.
– Mamy gości? – zapytała zaskoczona, ale nie udzielił odpowiedzi, tylko pobiegł do drzwi wejściowych.
Po dłuższej chwili usłyszała znajomy głos i nim wszedł do pokoju już wiedziała kogo ujrzy w progu.
– Hola! Przyniosłem browary! – zawołał radosnym głosem.
Javier wszedł do pomieszczenia ubrany w czerwony T-shirt, brązowe bojówki, a na ramiona zarzuconą miał cienką, wiosenną kurtkę w kolorze orzecha włoskiego. Spojrzał na blondynkę zwisającą z metalowej rury i zaniemówił z zaskoczenia.
– Cześć, Javi – przywitała chłopka Samanta, rozbawiona jego onieśmieloną miną. – Poznaj Alexis, to nasza sąsiadka z drugiego piętra. Kojarzysz ją, bo robi projekt do szkoły z Glorią – wyjaśniła. – Alex, to jest Javi, kolega Damiana i starszy brat Glorii. Javi, to jest Alexis.
– Jesteś laską – powiedział oszołomy.
Blondynka oparła się dłońmi o podłogę i płynnym ruchem stanęła na nogach. W przeciwieństwie do Samanty, która była ubrana w długie legginsy i sportowy podkoszulek, jej przyjaciółka miała na sobie beżowe body, które w sporej mierze odsłaniały jej jasne ciało. Od stanika odchodziły pasy, które krzyżowały się na brzuchu i łączyły z obcisłymi figami zasłaniającymi jedynie pupę.
– Nie da się ukryć! – Zaśmiała się perliście, podając mu rękę.
– Wybacz – zreflektował się speszony Meksykanin. – To źle zabrzmiało. Chodziło mi o to, że Gloria zawsze mówiła tak, jakbyś była chłopakiem...
– Wiem! Sama jej to podpowiedziałam. Podobno jesteś o nią zazdrosny i nie pozwalasz jej się z nikim spotykać – zaświergotała.
Alexis przechyliła lekko głowę i uśmiechnęła się chytrze. Może nie było to widoczne na pierwszy rzut oka, ale Alexis flirtowała.
– To moja siostra – usprawiedliwił się. – Nie chcę, by ktoś ją skrzywdził.
– O to nie musisz się bać! Gloria tak selekcjonuje mężczyzn, że dosłownie nikt nie jest dla niej dobry. Jak uzna któregoś za godnego, to ja uznam go za świętego!
Dziewczyna podeszłado pufy, na której leżały jej ubrania i przełożyła przez głowę czerwoną, dresową sukienkę o kroju bluzy z kapturem z dużymi, białymi napisami i liczbą na plecach.
– Już pójdę, nie będę wam przeszkadzać.
– Kupiłem karmelowe markizy – powiedział Damian, wchodząc do pokoju i kładąc je na stoliku.
– Stary! Skąd wiedziałeś?! – Zaśmiał się Javier i chwycił za jedno.
– Wiedziałem, co?
– Że je uwielbiam! Mój ojciec mnie sprzedał? – prychnął rozbawiony chłopak.
– Nie, właściwie to kupiłem je, bo myślałem, że Alexis będzie też chciała zostać, a ona je lubi – wyjaśnił Damian z pewną nienaturalną nutą w głosie, ale nikt poza Samantą tego nie zauważył.
– Też je lubisz? – zapytał zaskoczony Meksykanin.
– Jestem od nich uzależniona! – Uśmiechnęła się i usiadła na skórzanej kanapie.
Javi niepewnie usadowił się obok blondynki, zsunął z ramion jasnobrązową kurtkę i położył obok siebie. Na co dzień pewny siebie i wygadany chłopak teraz zachowywał się nieswojo. To było coś nieprawdopodobnego ujrzeć młodego Péreza zakłopotanego.
– Co miałaś na myśli, mówiąc, że Gloria selekcjonuje chłopaków? – zapytał niepewnie.
– Gloria jest wybredna. Zresztą z jej latynoską urodą może sobie pozwolić na wybór, ale ona kieruje się bardziej racjonalnymi pobudkami. Skreśla każdego, kto zaburza jej feministyczną postawę kobiety samowystarczalnej, a mężczyźni lubią się puszyć, lubią dominować, lubią czuć się potrzebni, lubią być po prostu mężczyznami! Rozumiesz?
– Tak – przyznał Javier. – Ale Gloria jest samowystarczalna, pókinie trzeba otworzyć słoik z Jalapeño! – Zaśmiał się, a Alexis prychnęła rozbawiona. – Damian jest prawie szesnasta. Mecz zaraz się zacznie.
– Ok. Przyniosę tylko szklanki. Samanta, kochanie, włączysz telewizor?
Dziewczyna sięgnęła po pilot i była gotowa wykonać jego prośbę, ale uzmysłowiła sobie, że straci doskonałą okazję, aby porozmawiać z narzeczonym na osobności.
– Pomogę ci – odpowiedziała pośpiesznie i rzuciła pilot w stronę przyjaciółki. Zastała Damiana, jak sięgał z szafki cztery identyczne kufle do piwa. Zaskoczył się jej widokiem, ale to zignorowała. – Co robisz?
– Pomyślałem, że będzie wam lepiej pić ze szkła, a nie bezpośrednio z butelki... – odparł niepewnie.
– Pytam, co robisz z Javierem i Alexis? – prychnęła poirytowana, bo nie była pewna, czy umyślnie ją zwodzi.
– Nie rozumiem, o co chodzi.
– Doskonale rozumiesz – zaczęła głośno szeptać, jakby konspirując. – Chcesz ich zeswatać?
– Chcę obejrzeć mecz, napić się piwa i spędzić czas z kumplem, a jeśli przy okazji...
– Zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz? – przerwała mu. – Jeśli coś pójdzie nie tak, to Alexis będzie miała pretensje do mnie, że go z nim poznałam i odbije się to na przyjaźni z Glorią, która stanie przed wyborem brat czy koleżanka. Ona nie chciała, by Javier flirtował z jej przyjaciółkami i umyślnie nigdy żadna go nie poznała.
– Javier to fajny chłopak... Tylko na pozór to twardziel. Ma dobre serce...
– Tak! I dlatego to takie trudne dla Glorii!
– Gloria niech się lepiej zajmie sobą – odparł beztrosko i wyminął Samantę, aby wrócić do towarzystwa. Chwyciła go za przedramię, a on ponownie na nią spojrzał.
– Na twoją odpowiedzialność! – szepnęła uniesiona.
– Oni pasują do siebie. Ona nie szuka snoba, a Javiera ciężko tak nazwać. Lubi silnych i pewnych siebie, ale nie nadętych i przede wszystkim kogoś, kto nie poleci na nią dla jej pieniędzy. Alex jest dla niego stworzona. Ma odpowiednią urodę i Javier będzie jej imponował. – Spojrzał na Samantę ciepło, a ją zaskoczyło, jak bardzo jest przenikliwy względem osób, które pozornie tylko przebywają w jego otoczeniu. – Nie martw się, kwiatuszku, wszystko będzie dobrze.
– Oby...
Weszli razem do pokoju telewizyjnego i zobaczyli, że młody Pérez bardziej niż rozpoczęciem meczu interesuje się drobną i zgrabną blondynką. Alexis za to tak usadowiła się na kanapie, by pozostawić Javierowi mało miejsca i zminimalizować między nimi dystans. Rumieniła się na twarzy i była słodka jak nigdy dotąd. Wygląd chłopaka jej odpowiadał i najwyraźniej zawstydzał. Samanta zobaczyła przyjaciółkę w nowej wersji, która była jej zupełnie obca. Alexis zauroczona chłopakiem. Może Damian dostrzegł w tych dwoje coś, czego ona w nich nie widziała.
– Jak to możliwe, że nie widziałeś mnie na ani jednym zdjęciu z Glorią?
– Nie pokazujemy sobie zdjęć z kolegami – przyznał nieśmiało.
– Ale na Facebooku? Twitterze? Instagramie? Snapchacie? Myspace? – dopytywała.
– Nie mam kont społecznościowych.
– Ale żadnych? – Nie potrafiła uwierzyć.
– Nie. Długo nie miałem nawet telefonu... – Javier zaczął mówić coraz mniej pewnie.
– Nie istniejesz! – Zaśmiała się Alexis. – Ale teraz masz telefon?
– Tak.
– Pokaż! – oświadczyła blondynka i wyciągnęła rękę w oczekiwaniu.
Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej stary telefon z dwa tysiące siódnego roku, który był już przeżytkiem. Do tego miał na sobie resztki kleju z naklejki po serduszku i stało się jasne, że jest to stary sprzęt Glorii, który miała jeszcze rok temu, a teraz chodziła z nowym i wiele lepszym. Alexis zawahała się, nim wzięła go do ręki, a Meksykanin najwyraźniej to dostrzegł, ale udawał, że było inaczej, bo blondynka po chwili sięgnęła po niego i wpisała mu swój numer.
– Teraz będziemy w kontakcie – zaświergotała, a Javi skinął głową z wdzięcznością i schował telefon.
– Zaczyna się – zauważył Damian.
Młody Pérez rozparł się wygodnie na kanapie i położył ramię na oparciu, a Alexis przysunęła się jeszcze bliżej, tworząc wrażenie, że ją obejmuje. Obok niej wcisnęła się Samanta, a zaraz z boku Damian. Dziewczyna Damiana nie musiała stwarzać pozorów i bez skrępowania wtuliła się w narzeczonego, a długie, zgrabne nogi przewiesiła przez kolana ukochanego. Wsunął jej rękę między uda i lekko zacisnął.
Po pierwszym golu dla Chelsea Alexis w emocjach chwyciła Javiera za udo i głośno wiwatowała z radości. On również chciał krzyczeć, ale jasna dłoń na jego brązowych bojówkach skutecznie zamknęła mu usta. Jednak, gdy padł drugi gol i stało się jasne, kto wygra, a gwizdek wyłonił zwycięzców, wszyscy wstali i skandowali ze szczęścia. "Chelsea, Chelsea!". Blondynka zawisła na szyi Meksykanina, a on objął ją w pasie. Samanta również przytuliła się do Damiana i subtelnie pocałowała go za uchem. Wieczór był udany, ale jak każdy, musiał się skończyć. Alexis oznajmiła, że musi wracać, a Javier chętnie pobiegł za nią.
– Odprowadzę cię do domu – zawołał za nią.
– Mieszkam na drugim piętrze – zauważyła.
– Wiem. Mogę odprowadzić cię przez park, będzie bezpieczniej... – zasugerował.
– Masz rację. Niedobrze, aby młoda dziewczyna chodziła wieczorami samotnie po parku.
Drzwi zamknęły się, a Damian i Samanta odsapnęli z ulgą. Miło jest spędzić czas z przyjaciółmi, ale jeszcze milej jest, kiedy w końcu zostaje się sam na sam z ukochaną osobą. Damian musiał myśleć podobnie, bo objął dziewczynę w pasie i zaczął lekko pomrukiwać.
– Skąd wiedziałeś?
– Miałem przeczucie. – Uśmiechnął się podstępnie. – A teraz ubierz jakieś seksowne koronki i pokażesz mi, co wymyśliłaś z panną Carrington.
– To nie jest striptiz... – powiedziała, bo wciąż nie mogło to do niego dotrzeć.
– Ale mi możesz zrobić striptiz... Wyglądasz podniecająco, gdy widzę cię, jak się ruszasz na tej rurze, to niesamowicie erotyczne.
Jego źrenice były duże i czarne. Patrzył na nią rozmarzonym i zauroczonym wzrokiem. Wiedziała, że jej pragnie i zrozumiała, że ona również go pożąda. Nie ważne, co uważał o jej tańcu. Teraz będzie ruszać się dla niego i zrobi to tak, aby nigdy tego nie zapomniał...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top