Samanta: rozdział 20 - Seksafera (cz.2)

Jamie Freiser... ach! Jamie Freiser! 

Pomimo że był rudy i brudny, to Samanta zakochała się w jego męskiej i nieokrzesanej twarzy, uśmiechu półgębkiem i tym, jak marszczył brwi. Do tego jego tors był tak samo silny jak u Damiana mimo że owłosiony. Uwielbiała na niego patrzeć, oglądając samotnie nowy serial na Netflixie w oczekiwaniu na swojego ukochanego, licząc, że i ona zazna spełnienia jak serialowa Claire Randall... bo miały jedną cechę wspólną  zawsze były chętne na seks.

Samanta usłyszała, jak Damian wchodzi do mieszkania i natychmiast włączyła pauzę przyciskiem na pilocie. Popędziła do salonu, ale zobaczyła tylko, jak jej narzeczony wbiega po schodach i rzuca swoją torbę na biurko. Trochę zbyt nerwowo, chaotycznie. Coś się wydarzyło w jego życiu była tego pewna. Chciała za nim zawołać, ale zdążył już wejść do sypialni i z trzaskiem zamknąć drzwi. Poszła za nim. Niepewnie weszła po schodach i zatrzymała się przy skórzanej torbie. Musnęła ją lekko palcami, a ona niespodziewanie się otworzyła. Po prostu osunęła się przednia klapa. Wewnątrz były jego notatniki i komputer, a także pomięta kartka. To nie było standardowe. Damian nie gniótł dokumentów. Bardzo szanował wszystkie rzeczy, jakie posiadał. Był porządny i zorganizowany. Pomięta kartka nie była w jego stylu. Chwyciła ją delikatnie dwoma palcami i wysunęła z torby. Dostrzegła napis "nagana", więc bez zastanowienia rozprostowała biały papier i dokładnie obejrzała. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy to podpis jej ojca. Damian odpowiadał bezpośrednio przed Dawidem, a nie Markiem, więc było to zaskakujące, jednak po przeczytaniu treści zrozumiała, co zaszło w firmie. Sama delikatnie się zarumieniła na wspomnienie ekscytacji i rozkoszy, jaką dał jej w tamtym momencie ukochany, ale to, co dla niej było zabawne, dla Damiana już mogło nie być. Pewnie czuł wstyd i zażenowanie. On, pruderyjny i zachowawczy dostał naganę za seks w miejscu pracy. Musiała być to dla niego tragedia.

Prześpij się – pomyślała i odłożyła kartkę na biurko. 

Zeszła na dół i sięgnęła po swój telefon komórkowy. Rozłożyła się wygodnie na kanapie. Dla relaksu włączyła kominek, który od razu buchnął żywym ogniem i chwycił grubą szczapę drewna. Potem wybrała numer ojca i przygotowała się na niewygodną rozmowę.

– Cześć, skarbie! – usłyszała ciepły głos Marka w słuchawce. – Chciałem z tobą porozmawiać, więc dobrze, że dzwonisz. Co u was?

– Zdaje się, że dobrze wiesz, co u nas. U nas jest nierząd w pracy...

– Miał ci nie mówić! – poskarżył się w słuchawkę.

– Nic nie mówił. Wrócił z uczelni i od razu położył się spać. Sama znalazłam naganę. Nie wystarczyło skasować nagrania i zwrócić nam uwagę?

– Zawiódł mnie. Nigdy bym się po nim czegoś takiego nie spodziewał. Traktuje go jak syna i liczę, że będzie brał ze mnie przykład. Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił...

– ...a ja? – przerwała mu. – Po mnie też byś się czegoś takiego nie spodziewał?

– To co innego! Jesteś kobietą, wystarczyłoby, żeby ci odmówił, a on...

– ...dał się ponieść uczuciom? Jak ty i mama nad zalewem? – dokończyła za niego i słuchała ciszy, która zapadła po drugiej stronie.

– Mieliśmy wtedy po dziewiętnaście lat... – spróbował się wytłumaczyć, ale sam chyba wiedział, że słabo mu to wyszło.

– Też mam dziewiętnaście, a Damian jest tylko dwa lata starszy. Też jesteśmy młodzi...

– Wiem, ale zrozum, że to mogło wywołać wielki skandal. W latach dziewięćdziesiątych nie było internetu, istniały tylko plotki, które nie były wiarygodne i łatwo było im zaprzeczyć, ale dziś?Jakbyś wytłumaczyła, gdyby nagranie z tej kamery trafiło do sieci? Gdyby zobaczyło to kilka milionów ludzi? To by przyczepiło ci łatkę i stworzyło rozgłos, a na to z twoją matką nie chcemy i nie możemy sobie pozwolić. Rozumiesz?

– Rozumiem – przyznała. W zasadzie nie pomyślała w ten sposób. – Ale wujek kiedyś mówił, że nie ma kamery w gabinecie...

– To się zmieniło.

– Nie wiedziałam.

– Nie jest to istotne, Samanta! To jego biuro, jego biurko, miejsce gdzie pracuje. To, co zrobiliście, było niestosowne i wulgarne. Powinnaś go za to przeprosić! Masz szczęście, że podszedł do tego bardzo swobodnie i nie będzie poruszał tego tematu, ale takie zachowania nie mogą się powtórzyć!

– Uwierz mi, nie powtórzą się! – prychnęła. – Teraz będę musiała błagać go, żeby złapał mnie za rękę, gdy będziemy na mieście!

– Bez przesady! O nic nie musisz go błagać! – fuknął, bo to, co powiedziała, wydawało mu się absurdalne, a przynajmniejona, tak to odebrała. – Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać... – dodał niepewnie.

– O błaganiu? – zdziwiła się.

– Nie. Jest coś, o co muszę cię zapytać, choć nie wydaje mi się to prawdopodobne... a właściwie nie wydawało mi się prawdopodobne, a teraz nie mam pewności, więc... Czy Damian cię dobrze traktuje?

– Chyba nie rozumiem... – Zaśmiała się niepewnie.

– Wasza miłość na tym biurku... Nie wyglądała na...

– Tato! Ależ ja lubię seks analny! – wykrzyknęła rozbawiona, bo dotarło do niej, o czym mówi, a przynajmniej tak jej się wydawało. W słuchawce jednak zapadła długa cisza, zbyt długa... – Tato?Jesteś tam?

– Tak, kochanie, jestem. Po prostu oblałem się herbatą...

– Poparzyłeś się?

– Nie, była zimna... Po prostu na filmie nie widać...

– O mój Boże! Ty nie wiedziałeś!

– Nie, nie wiedziałem... i chyba wolałem nie wiedzieć...

– Wybacz... ale tak... lubię to, a Damian mnie nie krzywdzi, jeśli o to chciałeś zapytać. On jest naprawdę porządnym chłopakiem. Uczy się pilnie, ciężko pracuje, kocha mnie i szanuje. Spełnia wszystkie moje fantazje... – Nabrała głęboki wdech. – Te seksualne również. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego człowieka w moim życiu. To ja przyszłam do niego tego wieczoru. Damian tego nie planował. Jeśli kogoś chcesz obarczać winą to tylko mnie, bo Damian tylko nie potrafił mi się oprzeć... Chyba znasz to uczucie, tato?

– Znam... ale nie róbcie więcej takich rzeczy, dobrze?

– Dobrze, tato! Od dzisiaj tylko po misjonarsku i to w kościele!

– Sam... jestem twoim ojcem...

– Wybacz... – Zaśmiała się. – Ty nigdy nie kochałeś się w ten sposób?

– Nie z twoją mamą.

– Cóż... mama nie wie, co traci!

– Sam...

– Kocham cię, tato!

– Też cię kocham. Chcesz porozmawiać z mamą?

– Nie. Zrobię Damianowi kolację i z nim porozmawiam. Zawiódł swojego idola, więc pewnie jest zdruzgotany!

– Nie jestem jego idolem! – prychnął, jakby to stwierdzenie go rozbawiło.

– Jesteś pewien?

– On mnie nawet nie lubi!

– Och tato, tato...

– No, co?

– Nic, kocham cię.

– A ja ciebie!

– Kończę. Nie chcę, by dłużej dręczył go wstyd...

– Dobranoc, kochanie.

– Dobranoc, tato.

Rozłączyła się i poszła do kuchni. Przygotowała mu tosty z guacamole, które przyniosła im Rosa. Podsmażyła do nich bekon, a na środek położyła jajko sadzone, czyli przy jej umiejętnościach, kolacja mistrzów. Powinna Damianowi smakować, bo gdy ona polizała przez nieuwagę palce umorusane w tłuszczu wieprzowym, poczuła przyjemny słony smak, który przypomniał jej dzieciństwo i niedzielne śniadania. Zignorowała to, bo przecież miała postanowienie o nie spożywaniu zwierząt, a nie chciała wyjść w niczyich oczach na niegodną zaufania. Wytarła dłonie w ścierkę i z talerzem w ręce powędrowała do sypialni.

Mogłoby wydawać się, że Damian spał, ale miała przeczucie, że tylko leży zawinięty kołdrą i usiłuje zniknąć. Położyła jego posiłek na nocnym stoliku i ostrożnie usiadła na brzegu łóżka. Z początku chciała delikatnie i z wyczuciem poprosić go, aby się przebudził, ale sporych rozmiarów kulka pod pościelą aż prosiła, by otulić ją swoim ciałem i wytarmosić.

– Sam, nie dzisiaj. Nie mam siły... – usłyszała mrukliwy głos spod kołdry, więc stoczyła się z niego na drugą stronę łóżka i położyła na boku.

– Zrobiłam ci kolację...

– Nie jestem głodny – wydobył się kolejny pomruk spod pierzyny.

– ...i zobaczyłam naganę.

Jego głowa wydostała się na zewnątrz, a włosy opadły mu na oczy. Wyglądał jak dziesięć nieszczęść i najwyraźniej płakał, bo oczy miał zaczerwienione.

– Przepraszam – powiedział, jakby była w tym jego wina.

– Za co?

Pogłaskała go po zarumienionym policzku i uśmiechnęła się serdecznie.

– Za upokorzenie, jakie ci przyniosłem...

– Och, Damian! Nic mi nie przyniosłeś. Zrobiliśmy to razem i rozmawiałam już z tatą. Wszystko jest w porządku – starała się go pocieszyć, ale skrzywił się tak, jakby zjadł cytrynę.

– Boże! Musi mnie nienawidzić... Jestem totalnym rozczarowaniem...

– Nie jesteś i nie nienawidzi cię. Po prostu to wykracza poza jego system moralny i martwi się o naszą reputację, ale rozmawiałam z nim i już wszystko rozumie. Wie, kto był inicjatorem tej nieprzyzwoitej orgii...

Wsunęła się pod kołdrę i nie zważając na jego pozwolenie, położyła się ponownie na nim. Przewrócił się na plecy tak, żeby jej piersi przyciskały się do jego torsu, a ich nogi splotły się ze sobą. Ku jej zaskoczeniu, objął ją w pasie i spojrzał na nią. Nie mogła się powstrzymać, by ich usta nie zetknęły się ze sobą w namiętnym pocałunku i na jej szczęście odwzajemnił go równie namiętnie.

– ...i być może uzmysłowiłam go, jaki rodzaj seksu uprawialiśmy...

– Chyba nie powiedziałaś mu, że kochaliśmy się analnie?!

Otworzył szeroko oczy i wbił głowę w poduszkę.

– Możliwe, że nie wiedziałam, że nie jest to takie oczywiste...

Zaczęła całować go po szyi, którą wyciągnął, uwypuklając jabłko Adama. Czuła, jak głaszcze ją po włosach i wplata palce w ich kosmyki. Nie powstrzymywał jej przed pieszczotami. Podobały mu się, potrzebował czułości, a ona chciała mu jej ofiarować jak najwięcej.

– Tego nie widać na kamerach, teraz znienawidzi mnie doszczętnie... – jęknął.

– Zrehabilituję ci się...

Jej usta zeszły niżej, a dłonie podwinęły mu podkoszulek, tak by mogła dotrzeć do jego sutków. Polizała je i zobaczyła, jak pojawia się wokół nich gęsia skórka. Zeszła niżej, całując jego mostek, który zaczął się gwałtowniej unosić, a potem gładki brzuch, aż cienką ścieżką ciemnych włosów dotarła do czarnej gumki od bielizny. Uniosła nieco głowę i przy pomocy rąk zsunęła jego bokserki w dół, ukazując sztywnego już członka. Przesunęła po nim dłonią, odkrywając czerwoną żołądź pod jasnobrzoskwiniową skórą. Spojrzała na twarz swojego narzeczonego, dostrzegając w jego oczach nadzieję i oczekiwanie. Nie dała mu dłużej czuć się zawodnym i ona go nie zawiedzie. Wsunęła do ust jego prącie i poczuła delikatny słono-korzenny posmak jego męskości oraz usłyszała głośne sapnięcie satysfakcji.

 – Uwielbiam, gdy to robisz... nie przestawaj... – szeptał do niej, co dawało jej tylko większą chęć do działania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top