Samanta: rozdział 17 - Azymut Australia! (cz.7)
Dzień 16. Kapsztad.
Krzyk poniósł się po kajucie około piątej nad ranem. Samanta zerwała się z łóżka i zorientowała się, że śpi na górnej pryczy przykryta kołdrą. Ktoś ją przeniósł? Nie pamiętała, by kładła się na niej. Była wykończona. W głowie kołatała jej się wizja ze snu Damiana i to nie ta dobra, a to, co działo się wcześniej. Oczy miała popuchnięte tak bardzo, że ledwo przez nie widziała i czuła się, jakby ktoś wrzucił ją kawałek po kawałku do maszynki do mięsa. Zobaczyła, że piętro niżej śpi jak kamień jej narzeczony. Wyglądał, jakby się uśmiechał, więc nie budziła go. Sięgnęła po leżącą w pobliżu obszerną bluzę w małe tęcze i jednorożce i przerzuciła ją sobie przez głowę. Tak ubrana poszła na pokład, gdzie parzył kawę z ekspresu Philippe ubrany jedynie w dresowe spodnie. Był bez koszulki i widać było jego smukłe, zgrabnie wyrzeźbione ciało.
– Kawy? – zapytał, gdy zobaczył Samantę.
– Poproszę.
– Nie możesz spać? – zapytał, chyba tylko po to, aby nawiązać rozmowę.
– Ciężka noc... – odpowiedziała, ziewając.
– Widać. – Uśmiechnął się i położył przed nią wysoką szklankę z latte. – Dodałem do niej dodatkowe espresso, bo najwyraźniej potrzebujesz.
– Dziękuję i przepraszam.
– Za co? – zdziwił się.
– Nie powiedziałam, że Gloria wstaje o piątej na siku...
– To nic! – Zaśmiał się. – Nie pierwszy raz na tym jachcie zostałem nazwany zboczeńcem!
– Ona bardzo krępuje się przy chłopakach. Pewnie nigdy żaden nie widział jej w piżamie... wiesz...
– Rozumiem – przytaknął rozbawiony i oparł łokciami o blat kuchennej wyspy, napinając przy tym obojczyki, bo musiał mieć mięśnie pleców równie przyjemne w odbiorze, co na piersi.
– Nie jest ci chłodno? – zapytała, żeby lekko mu zasugerować, co powinien zrobić.
– Jest piętnaście stopni na zewnątrz...
– Rozpraszasz – urwała krótko jego wypowiedź, bo nie miała siły na przekomarzanie się z nim.
– Moja koszulka jest w kajucie dziewczyn, a boję się tam wejść...
– Damian śpi, ale wybuch bomby go nie obudzi.
Philippe skinął głową i poszedł do swojej kajuty, ale tam nie doszedł. Na schodach zatrzymała go Gloria ubrana w brązowy top i złotą, ołówkową spódnicę, a do tego proste, białe tenisówki. Francuz somalijskiego pochodzenia tego nie wiedział, ale naprawdę się postarała, aby wyglądać atrakcyjnie.
– Jeszcze raz cię zastanę z rana w mojej sypialni, a inaczej porozmawiamy – powiedziała ostro do chłopaka.
– Boże! – zdenerwowała się Samanta, bo nie była w nastroju do kłótni, ani niedomówień. –Przyznaj Gloria, że chodzi o to, że cipka cię zaswędziała, jak go zobaczyłaś, a nie o jakieś głupie zasady!
– Ja nie... – Meksykanka zaczerwieniła się na twarzy, ale Phil to zignorował.
– Pięknie wyglądasz – przyznał spokojnie i ruszył schodami na dół.
Około godziny ósmej rano, Samanta obudziła się, siedząc na kanapie przy stole. Nie wiedziała, kiedy przysnęła. Pamiętała, że dopiła kawę i usiadła, żeby się nieco odprężyć. Musiała wtedy usnąć, a gdy otworzyła oczy, Gloria wyciągała z piekarnika ciepłe paszteciki, a Phil układał na stole miseczki z sosami. Zrobili również sałatkę z ananasem, bo okazał się wyjątkowo smaczny i komponowali go z wszystkim, ku utrapieniu Damiana, bo on ananasa wyjątkowo nie lubił i ostatnimi czasy z wszystkiego go wyciągał. Obok niej siedziała GG w objęciach Tymona i Javier z Alexis. Brakowało tylko jej narzeczonego, ale ten zjawił się po chwili w wyjątkowo radosnym nastroju.
– Witam wszystkich! – zaświergotał i podszedł do niej, żeby dać jej buzi, ale zatrzymał się w pół ruchu i rozwarł usta w szerokim uśmiechu. – Wyglądasz jak gówno, Kwiatuszku!
– Dziękuję ci bardzo – odpowiedziała mu gorzko.
– Jak możesz?! – oburzył się Tymon i zrobił kwaśną minę.
– Przecież nie powiedziałem tego na serio! – przewrócił oczami i usiadł obok niej, żeby ją pocałować w skroń. Objął ramieniem i dumnie wypiął pierś.
– Coś ty taki zadowolony? – zainteresował się Javier.
– No właśnie, to dziwne... – Zmarszczyła brwi Alexis. – Mroczny nie jest mroczny...
– Zajebiście dobrze spałem! Nie wyspałem się tak od lat i mam naprawdę dobry humor!
Philippe zatrzymał się w miejscu, niosąc tosty z czosnkiem i suszonymi pomidorami i spojrzał badawczo na kolegę i na Samantę. Położył tacę na stole, a następnie usiadł obok Glorii.
– Coś ci się śniło? – zapytał niepewnie, wciąż badawczo zerkając w jej kierunku.
– Tak! Miałem niesamowity sen! Kurdę! Najlepszy!
– Coś konkretnego? – dociekał Philippe.
– Bardzo konkretnego! Spełnienie moich marzeń, ale nie powiem co, bo to mega intymne!
– I jasne! – Zaśmiał się Javi. – Damian miał erotyka, bo on prawie dwa tygodni nie ruchał i...
– Nie! – zaprzeczył narzeczony. – To nie był sen erotyczny! Chociaż takim też bym nie pogardził, ale nie! To był sen o... – zawiesił głos i zaczął, uśmiechając się sam do siebie, szukać odpowiednich słów.
– Byliśmy na plaży i mieliśmy dwójkę dzieci. Ot, cała tajemnica! – wyburczała, bo miała dość zwlekania z czymkolwiek. Damian zmrużyłoczy i spojrzał na nią tajemniczo.
– Jesteś dziwna, wiesz? – zażartował i ponownie pocałował ją w skroń.
– No to, co ci się śniło? – nalegał Meksykanin.
– No to! Byliśmy na plaży i mieliśmy dwójkę dzieci!
– To ten sen? – zdziwiła się Alexis.
– Tak! Chodzi o to uczucie spełnienia... Czułem się w nim kompletny! Rozumiesz?
– Nie bardzo...
– Nie ważne! Daj tę głupią grę! Miejmy ją na dzisiaj z głowy! Nawet mogę naciskać...
– Jest kolej Tymona... – odpowiedziała, nie rozumiejąc jego pozytywnego nastawienia i podała ciemnemu blondynowi telefon.
Coś nas wyróżnia, coś nas szpeci. Dobierzcie się w pary i w nich powiedzcie, co jest w partnerze wyjątkowo pięknego, a co byście chcieli zmienić?"
– No to ja z Gabrysią... – powiedział Tymon, oddając Alex komórkę. – Podoba mi się twój kolor skóry i wszystkie cechy wyglądu, które się z nim wiążą, a to, co chciałbym zmienić, to może nie wygląd, co twoje nastawienie do niego, bo uważasz, że bez tego całego blichtru na sobie nie byłabyś atrakcyjna. Dla mnie jesteś tak samo piękna naturalna, jak nawet nie bardziej i jeśli chcesz się malować, to dobrze, ale wiedz, że nie robisz tego, by wyglądać ładnie, bo to już dała ci natura...
– Boże! Porzygałam się tęczą... – Samanta zaczęła udawać wymioty, co sprawiło, że wszyscy na nią spojrzeli krytycznie. Naciągnęła kaptur dużej męskiej bluzy na siebie i milczała.
– Też lubię w tobie twój kolor skóry i to, że jesteś blondynem o niebieskich oczach, a co w tobie zmienię i to nie podlega dyskusji! – Zaśmiała się i pogroziła mu palcem. – To twój styl.
– Jestem... – zaczął mówić nieco niepewny pomysłowi swojej dziewczyny.
– Tak, wiem. Jesteś nerdem i nerdem... pozostaniesz, ale możesz być modnym nerdem!
– Ok... i tak prawdopodobnie będę jedynym nerdem na studiach z dziewczyną, więc i tak będę się wyróżniał!
– Pewnie tak! – Roześmiał się GG i pocałowała Tymona.
– Dobra, ja w Alex uwielbiam jej słodką buźkę – powiedział, rozczulając się Javier, bo teraz była jego kolejność. – A to, co bym w niej zmienił, to... – zawahał się i nabrał głęboki wdech, co zaskoczyło jego dziewczynę. – Ale nie obraź się, naprawdę podobasz mi się cała, ale...
– Ale co?! – ponagliła go blondynka, robiąc duże oczy.
– Uważam, że powinnaś przytyć... – powiedział, jakby ją tym uraził, ale ona wydymała usta i wydała z siebie przeciągły warkot, który przerodził się w głośny śmiech.
– Co?!
– No, przytyć... – powtórzył niepewnie.
– Przecież jestem tak samo chuda, jak te aktorki, w których się kochasz na ekranie... te no... Anna Camp, Cara Delevingne, Gigi Hadid, czy Amanta Seyfried... są chude...
– Oj, to co na ekranie to jedno, ale ja wolę cię naturalną, bez tych twoich diet...
– Zawsze mówisz, że lubisz mój tyłek!
– Lubię twój kościsty tyłek! – Zaśmiał się, a ona szturchnęła go w ramię.
– Dobrze. – Skinęła głową. – Przestanę się odchudzać. Moja kolej...
...ale zanim odpowiedziała, nałożyła sobie dodatkową porcję pasztecików i skradła sobie całą jedną salaterkę z pikantnym sosem, a gdy ugryzła kęs białego pieczywa, wyglądała, jakby dostała orgazm.
– No mów...! – ponagliła ją Samanta, bo czuła się wyjątkowo podle od samego rana i marzyła o powrocie do łóżka.
– Ok! – wybełkotała, przełykając głośno. – To ja najbardziej w Javim lubię jego oczy, a właściwie ten ciepły wzrok, taki czuły i pełen troski, a to co mi przeszkadza? – zastanowiła się, bo ciężko było jej cokolwiek znaleźć, ale po namyśle wyznała. – Chyba to, że ma szorstkie dłonie...
– Pracuję fizycznie, kochanie... – usprawiedliwił się.
– Wiem i wiem, że gdy to czuję, to martwię się, że się przepracowujesz... Masz dwie prace, studia...
– Życie nie jest tanie... mam kredyt u Marka, chcę w końcu kupić mieszkanie, samochód...
– Wiem. Przepraszam...
– Nie przepraszaj...
– Boże... Phil szybko, bo ci tutaj... Ałła! – jęknęła z bólu.
Damian mocno szturchnął ją w bok, co ją skołowało i sprawiło jej przykrość. Dlaczego ją osądzał? Mogła mówić, co chciała.
Sam niech się szturchnie... – pomyślała, ale zamiast to powiedzieć, zaczęła się masować w obolałym miejscu.
– Gloria ma przepiękną sylwetkę, jest smukła i filigranowa. To bardzo pociągające... i niezwykłe długie włosy. Bardzo mi się podobają. Moja mama ma krótkie, a ja bardzo lubię włosy u kobiet...
– Poczekaj, aż będziesz musiał wyczyścić odpływ! – Roześmiał się Javier, a jego siostra ofuknęła się na jego słowa.
– Mama też ma długie! I Marìa też!
– Ale tylko ty masz proste, więc wiem, czyje zapychają odpływ!
– Zdradzić ci sekret?! Mama zawsze karze tacie czyścić odpływ, ale ty jesteś najniżej w hierarchii i dlatego zawsze na ciebie to spada!
– Domyślam się!
– Ok, a to co mi się nie podoba... – przerwał im niepewnie Philippe, a oni momentalnie zamilkli. Zwłaszcza Gloria, dla której mowa o jej wadach była wyjątkowo drażliwym tematem. – To to, że jesteś wyniosła. Wybacz, ale to prawda...
– Bo to jest prawda! – przytaknął mu Javier, co zatkało usta dziewczynie.
– Proszę, teraz ty – Mulat lekko skinął głową i wskazał na siedzącą obok dziewczynę – i mam nadzieję, że mam chociaż jedną pozytywną cechę...
– Twoje oczy są niesamowite... – odpowiedziała Gloria. – Nigdy nie widziałam, żeby u osoby czarnoskórej występowały tak niebieskie oczy. Są naprawdę zjawiskowe... ta mutacja...
– To nie mutacja – poprawił ją. – Mój ojciec ma niebieskie oczy, a ja jestem Mulatem, są takie przypadki. Rzadkie, ale się zdarzają...
– Ach...
– Ludzie często zwracają na to uwagę, to dość powszechny komplement... – przyznał beztrosko.
– Ach... podoba mi się też twoja fizjonomia... – Gloria zarumieniła się i utkwiła wzrok w podłodze.
– Co to znaczy? – zareagował na jej słowa Javier. – Co się tak czerwienisz? Widziałaś jego fiutka? Kiedy?!
– Nie!!! – zaprotestowała panicznie. – Nie to!
– Gloria zobaczyła rano Phila bez koszulki i posikała się z podniecenia! – Samanta prychnęła rozbawiona swym żartem, ale nikt się nie zaśmiał. Wszyscy dziwnie przemilczeli jej komentarz, tylko Damian potarł nasadę nosa, unosząc lekko okulary, które miał na nosie i wysyczał jej imię, jakby go irytowała.
– Sam...
– No co?
– Zamknij się...
– Nie mów tak do niej! – oburzył się Tymon, co jej narzeczony zignorował.
– A co ci się we mnie nie podoba? – Zaśmiał się trochę nerwowo Philippe. – Ale wymień krótką listę...
– Jesteś dupkiem – powiedziała bez chwili namysłu i z pewnością w głosie, jakiej nie miała wcześniej. Francuz pokiwał przecząco głową i niepewnie potarł dłonią o dłoń.
– To nie jest cecha wyglądu...
– Ty powiedziałeś, że jestem wyniosła!
– Chodziło mi o twoją postawę... i przepraszam...
– Też mi chodzi o twoją postawę! – Gloria wypięła pierś i zaczęła poruszać barkami, próbując naśladować zachowanie Phila. – To jak się poruszasz, to jakie robisz miny, zanim powiesz "Hej, mała! Zobacz, jaki jestem zajebisty! Kim ty jesteś? Nie takie ładne dupy miałem..."
– Nie prawda... – zaprzeczył.
– Prawda! – oponowała pewna siebie, nie zwracając uwagi, że sprawia mu przykrość.
– Jak chcesz! – fuknął w końcu i potarł dłonią brodę. – Nie znasz mnie, ale się wyżyj. Proszę, zerżnij mnie jak tanią dziwkę, żeby twoje problemy wydały się mniejsze, bo nie ważne, jak ładna jesteś i tak wyżej srasz, niż dupę masz...
– Co to za tekst?!
– Ja tak mówię – odezwał się Damian. – To takie powiedzonko, gdy ktoś się wywyższa. Moja kolej. – Rozciągnął usta w szerokim uśmiechu, choć już nie takim szczerym. – Zacznę od tego, co bym zmienił, żeby móc zakończyć komplementami. – Był dumny ze swojego pomysłu i nie patrzył, że nawet nie miała ochoty go słuchać. – Zmieniłbym...
– Moje cycki... – dokończyła za niego. – Wszyscy wiedzą, że lubisz drobne i mimo że większość facetów zabiłoby za dziewczynę z takimi cyckami, to dla ciebie one są brzydkie...
– Twoje tatuaże – poprawił ją, a jego żyłka na skroni zaczęła się niezwykle szybko powiększać. –Kocham twoje blizny i uważam, że nie musisz ich zakrywać, są piękne...
– Mówi ten, co nic nie ukrywa... – prychnęła kpiąco, a on otworzył usta zaskoczony tym, że przy wszystkich mówi o jego sekretach. Nie powinna była, ale aż cisnęło jej się na usta.
– A jeśli chodzi o to, co mi się najbardziej podoba, to...
– Moja wilgotna cipka... wiem... Nie tylko tobie! – prawie krzyknęła, przerywając mu ponownie.
– Samanta! – oburzył się jej słowami, ale znowu weszła mu w słowo.
– Nie czaj się tak. Nie ma potrzeby! Ja uwielbiam twojego wielkiego kutasa, więc...
– Stul pysk! – wrzasnął na nią Damian. – Dość tego! Koniec tego dobrego! Zbieraj dupsko i idziemy! – Nie zareagowała, więc chwycił ją za ramię i pociągnął. Niespodziewała się tego. Jego dłoń mocno zacisnęła się na jej ręce, aż czuła ból w końcówkach palców. Wstała z narożnej kanapy i, ciągnięta w kierunku przesuwnych drzwi na zewnątrz, zaczęła utyskiwać.
– Ałła... Damian to boli...
– Nie interesuje mnie – odpowiedział twardo. – Wyjaśnimy sobie raz na zawsze twoje zachowanie!
– Zostaw ją! – Tymon wstał i chciał interweniować, ale Damian był w stanie całkowitej wściekłości i prawdopodobnie niewiele kontrolował z tego, co robi i mówi.
– Zamknij mordę, Tymon, i przestań się wpierdalać do moich spraw z moją dziewczyną!
– Nic mi nie zrobi... – powiedziała niepewnie Samanta, uspokajając Tymona, ale po chwili ponownie poczuła szarpnięcie. Damian zaczął ją ciągnąć po wąskich schodach na górny pokład. Potknęła się i uderzyła kolanem o schodek. Odwrócił się do niej i schylił się, żeby pomóc jej wstać. Powinna go odepchnąć, a zamiast tego podała mu rękę i ostrożnie postawiła kolejny krok.
– Uważaj... – szepnął dużo spokojniej. Dotarli na szczyt, gdzie wskazał jej podłużną kanapę, za którą mieściły się materace do wypoczynku. – Siadaj i mów, co cię do kurwy nędzy ugryzło. Wyglądasz, jakbyś przepłakała noc albo była chora. Chciałem dokończyć śniadanie i porozmawiać z tobą na osobności, ale twoje zachowanie jest, conajmniej irracjonalne. Obrażasz wszystkich i jesteś wulgarna. Co ty? Naćpałaś się czegoś?
– Miałeś koszmar... – szepnęła pod nosem.
– Co? – zdziwił się i klęknął przed nią na jedno kolano, żeby móc spojrzeć jej w oczy.
– Miałeś koszmar... – powtórzyła. – Phil nie mógł cię obudzić, zmartwił się i przyszedł po mnie. Nie potrafiłam ci pomóc, chyba spałeś zbyt mocno...
– Nie wyspałaś się, dlatego jesteś złośliwa? Możemy zostać dzisiaj na pokładzie i się prześpisz. Odpuścimy sobie Kapsztad, inni niech zwiedzają. My zostaniemy...
– Damian... ja w nim byłam... – wyszeptała jeszcze ciszej.
– Co? Mówiłem coś? Jeśli tak...
– Nie... – przerwała mu. – Ja w nim byłam, widziałam... Miałeś białego misia w ogrodniczkach. Spałeś z nim, a twój dziadek mówił, że jesteś na to za duży, kiedy do ciebie przyszedł... on... O, Boże! On do ciebie przyszedł i... – Rozpłakała się histerycznym szlochem i nie była w stanie się powstrzymać. Poczuła jego dłonie na mokrej od łez twarzy. Przysunął ją do siebie blisko i przytulił z czułością. To sprawiło, że stała się się jeszcze słabsza i bezradna – Widziałam... widziałam, co ci robił...
– Oj, Kwiatuszku... – pocieszał ją. – W mojej głowie jest wiele złych rzeczy. Niepotrzebnie to zrobiłaś...
– Nie mogłeś się obudzić...
– Przepraszam...
– To ja przepraszam. Nie potrafię sobie z tym poradzić...
– Już dobrze...
Zaczął całować jej buzię i dawał kolejne czułe buziaki w nos, policzki, brodę, czoło... Przesunęła się lekko tak, że następny natrafił na jej wargi. Rozchyliła je ostrożnie, a on zawiesił swoje usta na jej ustach. Chwilę tak trwał w bezruchu, aż w końcu chwycił ją pewniej za głowę i wsunął jej język do buzi. Pożądanie między nimi rosło do niewiarygodnych poziomów. Zsunęła się z kanapy i usiadła nanim okrakiem. Podciągnęła mu koszulkę do góry, a on pomógł jej ją ściągnąć. Wsunął ręce pod bluzę Philippa, w której była i zaczął pieścić jej sutki przez materiał luźnej koszulki.
– Chcę się tu kochać... – wyszeptała uniesiona.
– Dobrze... Uwielbiam twoje piersi... są takie jędrne, a twoje...
Nie dokończył, podciągnął jej koszulkę do góry i zaczął pieścić ustami czerwony wzgórek na środku z niezwykłą pasją. Poczuła ciarki na całym ciele, ale i tak myśl, że mówi to, aby sprawić jej przyjemność, dręczyła ją od wewnątrz.
– Nigdy o nich nie mówisz...
– Bo masz tak wiele cudownych części ciała. Twoja skóra jest idealnie gładka, twoje nogi są doskonałe, masz najpiękniejsze włosy, jakie kiedykolwiek widziałem, twój zapach jest wspaniały, twój smak boski... masz seksowne usta i niebiańskie oczy... Wszystko jest w tobie najpiękniejsze... Nie zmieniłbym w twoim wyglądzie nic, co dała ci natura... Stworzyła cię perfekcyjną...
Jego słowa poruszyły najczulsze miejsce w jej sercu. Chwyciła za brzegi bluzy w urocze jednorożce i razem z koszulką przeciągnęła ją przez głowę, ukazując mu się jedynie w krótkich dresowych spodenkach, w których spała. Popchnęła go lekko na deski pokładu, a on opadł, szeroko rozkładając ręce. Samanta pieściła ustami jego podbrzusze i zaczęła rozpinać mu pasek od jeansowych spodenek. Na jego skórze pojawiła się gęsia skórka, a włosy prowadzące w dół zaczęły lekko się unosić, tętno mu przyśpieszyło, więc uznała, że zrobi to, na co jego ciało bardzo liczyło. Uniosła głowę, żeby uśmiechnąć się do niego i dać mu znać o zamiarach. Jednak w odległości pół metraod głowy Damiana zauważyła coś niepokojącego. Białą sznurówkę czarnego trampka. Uniosła wzrok wyżej i zamarła. Na szczycie schodów prowadzących na górę pokładu stał Tymon z szeroko otwartymi ustami i z miną zdezorientowania na twarzy. Jej narzeczony szybko domyślił się, że coś nie pasuje i popatrzył w tym samym kierunku co ona. Zerwał się gwałtownie i objął ją ramionami.
– Bluza... – szepnęła mu do ucha, ale jego reakcja była nieco inna, niż powinna.
– Wypierdalaj, pojebie! – krzyknął i dopiero wtedy sięgnął po jej ubrania.
– Ja... bo... – zaczął dukać ciemny blondyn – ...no, bo... Alex powiedziała, że za pół godziny... bo mieliśmy iść...
– W dupie to mam! Wypierdalaj! – krzyknął ponownie Damian, a Tymon oderwał nogi od podłogi, jakby były wcześniej przyklejone i pośpiesznie zszedł na dół. – Boże! Co za...
– Po co to, Damian? – zapytała Samanta zniesmaczona reakcją swojego partnera i zsunęła się z jego kolan. Przełożyła przez głowę bluzę i ponownie na niego popatrzyła z dezaprobatą.
– Jak to? – Nie rozumiał, o co jej chodzi.
– Po co, tak agresywnie reagujesz za każdym razem, gdy ktoś zobaczy nas w intymnej sytuacji?
– On stał jak debil i wpatrywał ci się w cycki... – próbował wytłumaczyć się, ale stracił pewność siebie, jakby rozumiał dobrze, że przesadza.
– No i co z tego? On był bardziej tym zawstydzony niż ja.
– Skąd wiesz? – zapytał zdezorientowany, a ona zaśmiała się, jakby to było oczywiste.
– Bo byłam w takiej sytuacji i też nie wiedziałam, jak się zachować!
– Jak to?
– Normalnie! – prychnęła. – Moja mama i Tadeusz nigdy nic nie ukrywali, bo nie bardzo mieli co. Od małego byłam nauczona, że w każdej chwili mogę wejść do sypialni rodziców i nic tam nadzwyczajnego nie zastanę, a gdy przeprowadziłam się do Londynu w pierwszym miesiącu mojego pobytu, nie raz wpadłam na migdalących się rodziców, ale najgorsze było, gdy w środku dnia chciałam obejrzeć telewizję i poszłam do sypialni, żeby zapytać, jak włączyć film, który nagrałam na satelicie. Tata mi go nastawił, ale nie wiedziałam, jak go znaleźć... no nieważne! –Machnęła lekceważąco ręką. – W każdym razie dokuśtykałam w gipsie na piętro i weszłam bez pukania do sypialni przekonana, że tata będzie czytał książkę, a mama pewnie będzie szukać jakichś ciuchów ciążowych na internecie, ale zamiast tego zobaczyłam, jak mój tata kocha się z mamą i mówiąc "zobaczyłam" mam na myśli, że dokładnie to zobaczyłam, bo robili to na pościeli, a nie pod nią... i... sam rozumiesz... – Zaśmiała się nerwowo.
– Do czego zmierzasz, Samanta? – Damian uniósł brew i przyglądał jej się badawczo.
– Chodzi o to, że on nie zrobił mi afery o to, że weszłam... Tylko nakrył się kocem i poprosił, żebym wyszła, a potem przyszedł i ustawił mi film. Nie miał do mnie pretensji, tylko mnie przytulił, a gdy poczułam się komfortowo, zapytał czy bardzo się wystraszyłam. Rozumiesz?
– Nie bardzo... – przyznał, jeszcze mocniej unosząc brew.
– A co zrobisz, gdy kiedyś dziecko nam tak wejdzie do sypialni? Też na nie nakrzyczysz i zwyzywasz?
– Nie... – zaprzeczył niepewnie, ale po chwili podał szczerą odpowiedź. – Nie wiem...
– Musisz nauczyć się panować nad sobą...
– Wiem, ale...
– Alexis przecież nie patrzy na ciebie jakoś inaczej, prawda?! – zauważyła, co wprawiło Damiana w jeszcze większe zakłopotanie.
– Dlaczego by miała?
– Bo widziała twojego siurka!
Uśmiech nie schodził jej z twarzy, widząc jego skrępowanie.
– Kiedy?
– Wtedy, gdy weszła do naszego mieszkania. Przyznała mi się, że widziała, co masz w spodniach i było jej bardzo głupio jako przyjaciółce, a jednak nie zrobiła z tego wielkiego "halo" i ty też, bo nie wiedziałeś... Zdarza się... trudno... Rozumiesz?
Skinął lekko głową na potwierdzenie, więc nie chcąc dłużej marnować czasu na rozmowy, które w ich życiu były nieistotne, ponownie usiadła na nim okrakiem. Przybliżyła się, żeby go pocałować, a on objął ją w pasie i przysunął do niej twarz. Zamiast pocałunku wpierw zaczęła szeroko ziewać i przysłoniła z tego powodu dłonią usta.
– Sam...
– Przepraszam... Już możemy...
– Możesz, to ty się wyspać! – Zaśmiał się i wstał na proste nogi. Podał jej rękę, a ona chwyciła ją pewnie.
Pozostali uczestnicy rejsu zwiedzali Kapsztad, a oni zaszyli się w swojej sypialni i wtuleni w siebie zasnęli. Przynajmniej ona zasnęła, bo tylko przyłożyła głowę do ciepłego ramienia Damiana i poczuła miękkość pościeli, a jej powieki zamknęły się i przeniosła się do świata snów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top