Samanta/Damian: rozdział 6 - Fetysze Samanty (cz.1)

Samanta
Obudziła się w środku nocy, bo Damian znowu zaczął się wiercić. Kręcił się i mówił przez sen. Po raz kolejny miał koszmar. Objęła go i przytuliła się do jego pleców. Głaskała jego włosy, powtarzając jak mantrę jedno zdanie:

– Już dobrze, kochanie, to tylko sen... tylko sen...

Wiedziała, co mu się śni, ale nie była w stanie nic na to poradzić więc, gdy uspokoił się i ponownie zaczął miarowo oddychać jej głowa również bezwiednie opadła na poduszkę.

Boże, spraw, bym mogła mu jakoś pomóc – wymówiła w myślach bezgłośną modlitwę.

– Możesz mu pomóc... – Usłyszała, jakby dobrze jej znaną osobę i poczuła zimy oddech na karku, który zmroził krew w żyłach. Odwróciła się gwałtownie rażona tym doznaniem i zorientowała, że oprócz śpiącego narzeczonego w sypialni jest zupełnie sama. Odsapnęła ciężko, nakryła się bardziej kołdrą i wtuliła w plecy ukochanego. Zasnęła ponownie w poczuciu obawy, że to, co się wydarzyło przed chwilą, nie było tylko w jej głowie.

*

Chłód opanował całe jej ciało. Samanta była przemoczona do suchej nitki, a drobinki wilgotnego piasku przyklejały się do jej ust i policzka. Leżała na plaży, jakby wyrzucona na brzeg. Nie wiedziała, jak się tam znalazła, ale pomimo to wstała i rozejrzała się dookoła. Była sama. Wiał chłodny wiatr, a na niebie przebijało się blade słońce. Otoczenie nie kojarzyło się z egzotycznymi krajami, w jakich była. To nie była Grecja ani Maroko, to nie był też Egipt. To była zwykła polska plaża nad Bałtykiem, na której nie była nigdy w życiu, a obrazy w jej śnie widziała po raz pierwszy. 

Skąd wiem, że to sen? – przemknęło jej przez myśl. – Co powinnam zrobić?

Ruszyła przed siebie, by poszukać rozwiązania. Natknęła się na coś, czego się nie spodziewała znaleźć. Na wydmie porośniętej trawą stały drzwi. Proste, jesionowe futryny, a w nich całkiem zwyczajne drzwi ze stalową klamką. Podeszła do nich i pociągnęła za gałkę. Okazały się zamknięte. Nabrała głęboki wdech i zamknęła oczy, aby zastanowić się, co robić. Wtedy zamek ustąpił, a gdy je otworzyła...

*

...leżała nago wtulona w ramiona narzeczonego. Przez okno pomiędzy zasłonami przebijało się delikatne, poranne słońce. Spojrzała w twarz ukochanego i zobaczyła, że śpi z mocno zadartą głową do góry. Pewnie będzie go bolał kark po przebudzeniu. Przyjrzała się dokładnie jego brodzie. Ani jednego włoska. Jej tata budzi się z zarostem, który musi codziennie golić. Damian robił to raz od przyjazdu i trwało to kilka sekund, gdy zlokalizował miejsce, w którym pojawiły się cienkie czarne odrosty, włączył maszynkę eklektyczną i kilkoma szybkimi ruchami pozbył się wszystkich. Podobało jej się to. Miał dzięki temu gładką skórę na twarzy. Miękką i delikatną. Choć kiedyś nie uznałaby tego za atut, bo nie kojarzyło się to z męskością. Uwielbiała w swoim ukochanym tę chłopięcą urodę. Był piękny i tym pięknem rozkoszowała się, patrząc na śpiącą twarz Damiana. Nie potrafiła się powstrzymać, by subtelnie wodzić nosem wzdłuż linii jego szyi i ostrożnie całować wystające jabłko Adama. Mimo że nie chciała go budzić, to efekt jej pieszczot był nieunikniony. Palce jego dłoni lekko zacisnęły się na jej ramieniu, a powieki powoli uchyliły.

– Dzień dobry – szepnął. – Co robisz?

– Podziwiam cię – wyznała nieśmiało. – Nie boli cię szyja?

– Nie, a powinna?

– Śpisz z odgiętym karkiem – wyjaśniła, a on zaśmiał się, jakby mówiła coś zabawnego i oczywistego.

– Bo mnie twoje włosy łaskoczą po nosie!

– Tak? – Zaskoczyła się jego odpowiedzią.

– Tak! Masz na głowie gąszcz gęstych i kręconych włosów. Są wszędzie!

– Mogę je związywać na noc... – zaproponowała zakłopotana.

– Nie musisz. Uwielbiam twoje włosy. Po prostu ciężko mi spać, gdy są na całej mojej twarzy. – Przygarnął ją do siebie i pocałował. – Śniło ci się coś miłego? – zapytał, gdy ich usta się rozłączyły.

– Plaża, ale nie wiem, czy był to miły sen. Był jakiś dziwny i zanim zasnęłam, miałam wrażenie, jakby ktoś był w naszej sypialni...

– Mówiąc "ktoś", masz na myśli ducha? – zapytał, poważniejąc.

– Nie wiem. Miałam wrażenie czyjejś obecności... Nie wiem, co to oznacza.

– Też nie wiem. Może nic. Z twoimi zdolnościami może się to zdarzać od czasu do czasu... Tak myślę, bo się nie znam. Robił coś konkretnego?

– Powiedział, że mogę ci pomóc – odpowiedziała na jego pytanie.

– W czym? – zdziwił się.

– Damian... – zaczęła ostrożnie, bo nie była pewna, w jakim stopniu jej ukochany zdaje sobie sprawę ze swojego nocnego zachowania. – Co ci się dziś śniło?

– Nie wiem. Chyba nic. Rzadko o czymkolwiek śnię, ale co to ma wspólnego z tym, co ty widziałaś?

– Damian... Prawie codziennie śnisz i chyba za każdym razem o tym samym, bo w nocy płaczesz i prosisz, żeby ktoś ci czegoś nierobił. Myślę, że to...

– Rozumiem – przerwał jej. – Możliwe. Przepraszam, jeśli ci to przeszkadza...

– Nie! – zaprotestowała. – Nie masz za co przepraszać! Nie przeszkadza mi to, po prostu chciałabym sprawić, by twój umysł nie przeżywał tego każdej nocy na nowo.

– Nie pamiętam tego. Rano budzę się wypoczęty więc, co? – Chwycił ją za udo i przeciągnął na siebie tak, że usiadła na nim okrakiem. – Chcesz mnie poddać hipnozie? – zażartował.

Samanta zdała sobie sprawę z tego, że jej narzeczony nie będzie już poważny. Co więcej, Damian najwyraźniej inicjował stosunek, bo gdy znalazła się na nim, zaczął delikatnie głaskać ją po plecach, a jego przyrodzenie między jej nogami zaczęło sztywnieć. Chwyciła je i wprowadziła w siebie. Jęknął z zadowolenia i chwycił ją pewnie za pośladki. Odchyliła plecy do tyłu i zaczęła powoli go ujeżdżać. Wpierw spokojnie, ale z czasem zwiększała prędkość i siłę. Narzeczony trzymał ją za pupę, a jego smukłe i delikatne palce mocno nacierały na wnętrze jej ud. W pewnym momencie poczuła, jak jeden z nich znajduje się blisko jej odbytu. Damian nie zdawał sobie z tego sprawy, ale dla niej pieszczoty tego rejonu ciała były niezwykle przyjemne. Właściwie to chciała odczuwać je coraz intensywniej, a sam stosunek stawał się coraz mniej satysfakcjonujący. Gdy koniuszek jego palca wskazującego wsunął się do jej środka, chciał natychmiast go wyciągnąć, ale mu na to nie pozwoliła. Chwyciła za jego nadgarstek i tak przesunęła biodrami, aby wszedł w nią głębiej.

– O kurwa! – jęknęła zaskoczona, bo przyjemność, jaką poczuła, nie równała się z niczym innym, co czuła do tej pory.

– Przepraszam, boli? – zapytał, zdziwiony sytuacją.

– Nie! – odpowiedziała pospiesznie. Przerwała stosunek i na kolanach pospieszyła po łóżku do szafki nocnej. Wyciągnęła z szuflady paczkę prezerwatyw, które jej narzeczony przywiózł w plecaku z Polski i żel nawilżający, którego używali czasem w sypialni. – Kochaj się ze mną od tyłu – poprosiła, wsuwając mu do ręki zestaw.

– Od tyłu? – zachowywał się, jakby nie rozumiał, o czym właśnie mówi.

– Wiesz, o co cię proszę... – powiedziała zniecierpliwiona. – Jak mam się ustawić? Położyć na brzuchu?

– Nie, normalnie się połóż. Na plecach.

Ułożyła się wygodnie i spojrzała na niego z nadzieją na spełnienie. Ona wiedziała, że sprawi jej przyjemność. On nie był tego taki pewny. Wszystkie czynności wykonywał ze spokojem, którym usiłował przykryć zdenerwowanie. Gdy był już gotowy, spojrzał jej głęboko w oczy. Samanta chciała dać mu do zrozumienia, żeby się nie obawiał, bo wszystko będzie dobrze.

– Zrób to Damian, chcę tego... – wyszeptała, uśmiechając się do niego.

– Powiedz, gdyby zaczęło cię boleć. Od razu przerwę – poinformował ją nieprzekonany w tym, co właśnie miało nastąpić.

Jego brwi zmarszczyły się, tworząc dwie pionowe kreski między nimi. Martwił się. Mimo to zrobił to, czego pragnęła. Zadarł jej mocno nogi do góry i wszedł w nią, a ona otworzyła usta i wydała z siebie głośny jęk.

– Boli? – zapytał, widząc jej reakcję.

– Nie. Jest cudownie. Nie przestawaj!

Damian poruszał się w niej, a zmarszczka między brwiami wygładzała się, zastępując charakterystyczną dla niego żyłą, która występowała mu na skroni z chwilą uniesienia seksualnego. Twarz robiła się lekko czerwona i Samanta wiedziała, że za chwilę będzie po wszystkim. Sama nie była w stanie powstrzymać głośnych krzyków, jakie wydobywały się z jej ust i też była na pograniczu spełnienia. Damian odchylił głowę, a jego kark chrupnął, jak pękający orzech. Opadł głową na jej pierś i zaczął ciężko oddychać.

– Wybacz, nie dałem rady dłużej... – stoczył się z niej i położył na łóżku, rozkładając ręce i nogi, jak po wyjątkowo intensywnym treningu.

– To było niesamowite! – Zaśmiała się Samanta, czując się zaspokojona przeżytym doznaniem. –Skąd ty masz takie umiejętności?!

Praktycznie od razu zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo niestosowny był jej komentarz i od razu pożałowała swoich słów. Damian nic nie odpowiedział. Zapanowała ciążąca cisza i obydwoje nie wiedzieli, jak powinni się w tej sytuacji zachować. Milczenie przerwał jej narzeczony. Usiadł na łóżku i w wyprostowanej pozycji przetarł ręką twarz.

– Dziś jest niedziela. Idę do kościoła – oświadczył twardo.

– Przepraszam... – szepnęła i nie zdołała powstrzymać łamiącego się głosu, tak bardzo było jej przykro.

– Nie przepraszaj mnie – powiedział, zaskoczony jej reakcją. – Nic takiego nie powiedziałaś. Po prostu już czas, bym się zbierał. Muszę jeszcze na dwunastą wstąpić do przychodni. Idziesz ze mną, czy zostajesz w domu?

– Idę! – zawołała i pospiesznie wstała z łóżka, aby się wyszykować. Założyła jedną z tych sukienek, które tak lubi Damian, i w których wygląda jak bibliotekarka. Grzeczna i miła.

***

Damian
Aisza siedziała na murku przed przychodnią Heart Med i wymachiwała chudymi nogami w obcisłych jeansach i w błękitnych, błyszczącymi czółenkach na wysokim obcasie. Miła na sobie jasny sweterek, który odsłaniał jedno ramię, przez co wyglądała subtelnie seksownie. Pomachała mu z daleka i zeskoczyła z kamiennego siedziska, jakie sobie obrała za tymczasowe.

– Chodź, zobaczymy, co tam mamy – powiedziała radośnie i sięgnęła do niewielkiej kremowej torebki po klucze od przychodni.

Kazała Damianowo położyć się na kozetce i obejrzała zasinienie na jego boku. Stwierdziła, że dobrze Samanta zrobiła, że ją powiadomiła, bo należy być ostrożnym przy tak rozległych urazach skóry i sprawdzić, czy nie ma wewnętrznych uszkodzeń. Ultrasonograf jednak nic nie wykazał. Był zdrowy, jedynie obity. Mała Egipcjanka zaczęła chłodnymi rękami przyciskać krwawe miejsca i przyglądać się uważnie. Leżał spokojnie i czekał, aż skończy. Ona zamiast przerwać, zaczęła coraz mocniej naciskać i wpatrywać się mu prosto w twarz. Dotarło do niego, co robi, więc uznał, że powinien jej to wyjaśnić.

– Czuję ból, tylko go ignoruję – powiedział, a jej brew drgnęła nerwowo, gdy zorientowała się, że została przyłapana na gorącym uczynku. Zaśmiała się radośnie.

– To dobrze! Twój brak reakcji był niepokojący!

Położyła dłoń na jego podbrzuszu i uśmiechnęłasię po matczynemu. To zaś wywołało u niego reakcję i spiął się odruchowo, rażony tą niespodziewaną czułością. Aisza zauważyła to i pośpiesznie zabrała rękę.

– Przepraszam.

– W porządku – uspokoił ją. – Nie jestem przyzwyczajony do takich gestów, a ty najwyraźniej wykonujesz je naturalnie.

– Mam czterdzieści trzy lata, a ty dwadzieścia. Dla mnie jesteś chłopcem, a że sama mam syna, to zapominam, że już jesteś mężczyzną i powinnam od pewnych gestów się powstrzymać. Nie chciałabym, żebyś pomyślał, że stara baba się do ciebie przystawia. Wybacz.

– Nie pomyślałem. Po prostu jesteś atrakcyjną kobietą, masz ładną sylwetkę i nie widać po tobie wieku, więc...

– Mam ładną sylwetkę? – przerwała mu zaskoczona. Rumieniła się na twarzy najwyraźniej zawstydzona słowami Damiana. – Jesteś pierwszą osobą, która mi to powiedziała. Nawet Dawid nigdy tego nie powiedział. On mówi, że mu się podobam cała bez względu na to, że nie mam typowo kobiecej urody.

– Akurat jeśli o mnie chodzi, to twój typ urody podobał mi się zawsze najbardziej. Może zabrzmi to głupio, ale przypominasz mi mamę. Tym jak się poruszasz, jak wyglądasz. Ona też się często uśmiechała i była kokietką, ale nieco skromniejszą. Może po prostu nie było jej stać na pewien rodzaj kobiecości, ale mimo wszystko zawsze szukałem kobiety podobnej do niej, a ty ją bardzo przypominasz – objaśnił i liczył na wyrozumiałość względem swojej szczerości. Kobieta słuchała go z lekko otwartymi ustami, ale nie oburzyła się, gdy skończył, tylko skinęła głową.

– Nie sądziłam, że taki młody mężczyzna mógłby kiedykolwiek być mną zainteresowany. To miłe. Dziękuję. Masz jakieś doświadczenia z dużo starszymi kobietami? – zapytała nagle tchnięta jakby przeczuciem.

– Gdy miałem szesnaście lat, spotykałem się z kobietą, która miała trzydzieści cztery. Właściwie "spotykałem", to nieodpowiednie słowo. Mieliśmy z siebie korzyści. To było czysto fizyczne, jeśli rozumiesz.

– Tak. I co się stało?

– Miała wyrzuty sumienia w związku z moim wiekiem, a potem poznała kogoś, ale to bez znaczenia. Ona też nie była w tym czasie jedyna w moim życiu. To było raczej bez znaczenia, że odeszła. Pojawiła się następna, ale to nie jest nic, czym można byłoby się chwalić.

– Łobuz z ciebie! – Zaśmiała się Aisza. Wtedy pomyślał, że mógłby z nią porozmawiać dosłownie na każdy temat. Nawet ten, który bardzo go frustrował od rana.

– Mogłabyś mi udzielić porady? – zapytał niepewnie, a ona skinęła głową na zgodę. – Ale to może być niestosowne...

– Mów, jeśli nie będę chciała, to nie odpowiem. – Ośmieliła go miłym uśmiechem.

– Co, jako lekarz, uważasz o stosunku analnym?

– W sensie...? – zaczęła ostrożnie, a on zrozumiał, że mogła myśleć o jego przeszłości, a nie tym, co wydarzyło się dzisiejszego poranka.

– Chodzi o mnie i Samantę, a nie o... – zawahał się – ...mojego dziadka.

– Ach. – Odsapnęła z wyraźną ulgą. – No cóż... Współżyliście już tak, czy dopiero chcecie spróbować?

– Bardziej chodzi mi o to, czy jest to możliwe, by przeżyć w ten sposób orgazm? Czy to w ogóle może być przyjemne? Mam nieprzyjemne doświadczenia, ale ona...

– Tak! To może być naprawdę przyjemne. Okolice odbytu są bardzo wrażliwe i stymulacja ich może dawać przyjemność, ale to sprawa bardzo indywidualna. Tylko pamiętajcie o prezerwatywie i lubrykancie na bazie wody! – Zaśmiała się i poklepała go po kolanie. Aisza wstała, bo wizyta najwyraźniej dobiegała końca, ale zatrzymała się i, tchnięta nagłym instynktem, chwyciła go za brodę. Jej turkusowy paznokieć delikatnie wbijał się w dolną wargę ust Damiana. Spojrzała na niego wielkimi, czarnymi oczami i powiedziała. – To jest zupełnie naturalny sposób uprawiania miłości. Nie ma w nim nic zdrożnego. Nie czyni z ciebie zboczeńca. Jeżeli dla was obojga jest to przyjemny sposób zaspokajania potrzeb, to nie powinniście się od niego wzbraniać.

Pokiwał głową ze zrozumieniem, trochę jak mały chłopiec. Był jej wdzięczny za to, że mógł z nią porozmawiać jak z kobietą, która go nie oceni, a wysłucha. Aisza była dla niego pewną odmianą przyjaciółki-matki, którą znalazłby pewnie w swojej rodzicielce, gdyby żyła.

– Dziękuję – wyszeptał onieśmielony. – Pomogłaś mi.

– No to, wracajmy do domu! Sam pewnie już na ciebie czeka, a ja z mężem jedziemy dzisiaj na obiad do moich rodziców, więc pewnie już się niecierpliwi głodny.

– Masz rację – przyznał jej i wstał z kozetki.

Ruszyli jasnym korytarzem przychodni. Aisza szła przodem, prowadząc go do wyjścia. Szybko poruszała nogami na wysokim obcasie, a jej pośladki poruszały się ponętnie w obcisłych spodniach. W pewnym momencie uniosła rękę trzymającą pęk kluczy i wskazała na coś przed nimi długim, szczupłym palcem.

– Idź przede mną, bo po tym, co się od ciebie dowiedziałam, to mam wrażenie, że cały czas patrzysz mi na tyłek!

– Nic nie poradzę, masz fajny tyłek! – Zaśmiał się, wymijając ją i unikając jej drobnej piąstki wycelowanej w jego ramię. Nie dosięgnęła chłopaka, ale za to pstryknęła go w ucho.

– Łobuz i kobieciarz z ciebie! Nic dziwnego, że Samanta uległa twojemu urokowi! – prychnęła rozbawiona.

– Nie uległa – przyznał, lekko poważniejąc. – Stchórzyłem. Nie byłem w stanie wyznać jej swoich uczuć. Jest jedyną kobietą, która sprawia, że brakuje mi słów. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia i jedyną, w której się zakochałem w ogóle. Potrafię tylko flirtować z kobietami, do których nic nie czuję, a gdy chodzi o prawdziwe uczucia, to myśl, że mógłbym zostać odrzucony mnie paraliżuje. Żaden ze mnie Casanova w takich sytuacjach. Przy Sam tyle razy zawaliłem, że sam się dziwię, że mnie wciąż chciała!

– To jak się dogadaliście? – zainteresowała się.

– Ona nie była taka nieśmiała, jak ja...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top