Damian: rozdział 17 - Azymut Australia! (cz.4)

Dzień 9. Wyspy Zielonego Przylądka.

Widok z dziobu jachtu był oszałamiający. Piękne białe plaże, przejrzyście błękitna woda i wysokie, zielone szczyty gór. Nie chcieli jednak schodzić na ląd. Kapitan uświadomił ich, że jeśli nie planują korzystać z kurortów obecnych na wyspach, to cała reszta nie oferuje nic specjalnego. Raj zarezerwowany dla bogatych nie był przyjazny tubylcom i jak we wszystkich takich miejscach, bazował na pracy biednych ludzi. Słońce było w zenicie, kiedy wstali i wyszli zorganizować śniadanie na przodzie pokładu. Wynieśli krewetki smażone z czosnkiem i pietruszką, oliwki z pestką, pastę z sardynek, aromatyczny ser i duże ilości bagietki oraz masła. Zapasy z Portugalii. Niedługo będą musieli zrobić nowe, bo obecne starczą im jeszcze na trzy lub cztery dni. Dziewczyny piły mimozę – sok pomarańczowy z szampanem, i rozkoszowały się truskawkami pływającymi wewnątrz szampanówek.

– Uwielbiam truskawki – szepnęła erotycznie Alexis, wsuwając jedną z nich do ust. Damian odruchowo spuścił wzrok, bo nie chciał mieć seksualnych myśli na temat przyjaciółki narzeczonej. – Co jest, Mroczny? Nie lubisz truskawek?

– Lubię, ale nie takie – odpowiedział zgodnie z prawdą.

– A jakie? – prychnęła Alexis, jakby powiedział coś dziwnego.

– Lubię polskie, a te są jakieś hiszpańskie...

– Jest różnica między polskimi a hiszpańskimi?

– Jest! – wtrąciła się Samanta. – I to ogromna!

– Lepiej wciskaj guzik, mądralo! – Zaśmiała się dziewczyna i wyciągnęła w stronę Samanty telefon.

Na ekranie nowoczesnego smartfona pojawiło się zadanie, z którego Samanta nie była zachwycona. Skrzywiła się lekko, zanim je przeczytała i zrobiła coś, co go zaskoczyło, usiadła po jego prawej stronie i spojrzała na przyjaciółkę, która siedziała po jego lewej w objęciach Javiera. Dopiero treść zadania zdradziła powody jej zachowania.

Pocałuj osobę po swojej prawej stronie. Pocałunek ma być w usta i trwać co najmniej pięć sekund. Po tobie całuje się osoba, którą przed chwilą pocałowałeś, aż do zatoczenia pełnego kręgu.

Dla Samanty osobą po prawej stronie okazała się GG. Damian nie był pewny, czy byłby zadowolony, gdyby musiała pocałować innego chłopaka. Z pewnością poczułby zazdrość, ale widok jego narzeczonej całującej się z inną i to atrakcyjną dziewczyną, sprawi, że zrobi się podniecony i ktoś może to zauważyć, a miał na sobie jedynie czarny podkoszulek i czarne spodenki kąpielowe typu hawajki. Na ramiona narzucił czerwoną flanelową koszulę w kratę, aby osłonić blizny.

– Ładnie wyglądasz w czerwonym – usłyszał od przechodzącej Alexis, gdy wyszedł z kajuty. Teraz patrzył, jak usta Samanty stykają się z dużymi ustami Nigeryjki i miał wrażenie, że ogląda film erotyczny. Tym bardziej że GG miała na sobie seledynowe odblaskowe bikini ze stringami, a jego ukochana złoty strój kąpielowy, który też odsłaniał więcej, niż by sobie tego życzył.

– O cholera! – jęknął Javier i w nagłym odruchu ocucenia popchnął ramię siedzącej obok siebie siostry. – Spadaj stąd!

– Ej! Co mnie pchasz?! – poskarżyła się.

– Spadaj, nie siedź obok mnie! Nie pocałuję cię!

Zmuszona naciskami brata, Gloria zmieniła się miejscami z Tymonem i siłą rzeczy, musiała znaleźć się obok Philippe, który uśmiechnął się nerwowo z tego powodu, a ona była wyraźnie niezadowolona. GG nie miała oporów pocałować Phila i nie zrobiła tego szczególnie namiętnie, ale on też się nie starał. Gdy odwrócił się do wyraźnie wystraszonej Meksykanki, był na swój sposób przejęty. Nachylił się nad nią i dotknął jej policzka. Najwyraźniej czuł, że nie jest to tylko zabawa, a sprawdzian czy Gloria go zaakceptuje. Dziewczyna myślała, o czymś zupełnie odmiennym.

– To mój pierwszy raz... – wyszeptała, gdy już prawie jego usta dotknęły jej. Zatrzymał się i spojrzał w jej oczy, a potem bardzo delikatnie ujął jej dolną wargę i subtelnie ją pocałował. Cała zarumieniona Gloria od razu odwróciła się do Tymona, aby Philippe nie widział, jak bardzo ją to poruszyło. Młody Woźniak był skrępowany i widać było, że również nie ma doświadczeń w tym zakresie. 

Poradzili sobie. Niezgrabnie, ale dali radę.

– Dajesz Javi! – prychnęła Alexis widząc, że teraz nadeszła kolej jego pocałunku z Tymonem. –Przecież lubisz wszystkie blondynki!!!

– Ale śmieszne! – oburzył się chłopak i spojrzał posępnie na Tymona. – Byle szybko...

Wykonanie przez nich tego zadania było dla Damiana najbardziej zabawną rzeczą, jaką wydział. Jak dwie ryby, które przytknęły się do siebie, a na twarzach malowała im się odraza, jakby całowali się, co najmniej po tyłkach. Sam nie wiedział, jakby zareagował, ale nie wydawało mu się, aby pocałowanie mężczyzny było, aż tak odrażające. Nie lubił, gdy dziadek to robił. Brzydził się smaku jego śliny, ale mimo to, można było to wytrzymać... 

Jak kurwa... – przeszło mu przez myśl i otrząsnął się z amoku, jaki go opanował. Nie zauważył nawet, a Alexis szturchnęła go w ramię. Była ich kolej.

– Chodź, Mroczny! Pójdziemy w ślinę! – Zaśmiała się radośnie, a Javier zrobił wielkie oczy.

– Tylko bez języka! – ostrzegł. – Spróbuj jej wsadzić język, a cię strzelę, Damian!

– Spokojnie! – powiedział z opanowaniem w głosie. – Alex nie jest nawet trochę w moim typie...

Zamknął oczy i pomyślał o narzeczonej. Usta koleżanki były delikatne i zaskakująco słodkie. Może to kwestia owoców, którymi się cały czas opychała, a może po prostu spodziewał się czegoś mniej przyjemnego. Nie planował, ale odwzajemnił pocałunek i otworzył oczy. Odsunął się od Alexis i uśmiechnął niepewnie. Była bardziej zaskoczona od niego. Dotknęła palcami swoich ust i odwróciła się od niego.

– A ty co?

Brwi Javiera utworzyły jedną kreskęi przyglądał się badawczo dziewczynie.

– Nic... przepraszam – wyszeptała, odsuwając rękę od twarzy. – Nie spodziewałam się, że Mroczny tak dobrze całuje...

– Ej! Mroczny! – Pogroził mu palcem kolega. – Uważaj!

– Wybacz! To wrodzony talent! – Zaśmiał się, a Meksykanin prychnął i przytulił mocno Alexis. Wychyliła się do niego i zaczęła go namiętnie całować. Najwyraźniej chcąc zmazać z umysłu ostatnie wspomnienie.

– Mroczny! – mruknęła żartobliwie Samanta i popatrzyła na niego spod byka. – A ja?!

Wziął ją w objęcia, a ich usta złączyły się w pocałunku. Jej język pieścił jego podniebienie i pozwalała na to, by jego mocował się z jej w drodze do jej buzi. Ugryzła go lekko w dolną wargę i naciągnęła ją delikatnie. Choć bardzo tego nie chciał, to był koniec. Widział jej oczy pełne namiętności i słyszał, jak cicho posapuje. Zazwyczaj w takiej sytuacji siadała na nim okrakiem i inicjowała stosunek, w którym to ona była górą. Teraz byli w towarzystwie i nie mogła sobie na to pozwolić.

– Kocham cię... – wyszeptał, bo nawet nie zdawała sobie sprawy, jak piękna była w takich chwilach.

– Idę się kąpać! – zawołała i wstała pośpiesznie. – Kto idzie ze mną?!

Od razu w ślad, za nią poszły wszystkie dziewczyny i Philippe. Javier ociągając się, ale też postanowił wstać. Damianowi przyszła do głowy pewna myśl. W głowie zobaczył, jak Samanta wlewa do ust pomarańczowy napój alkoholowy.

– Piłaś! – Chwycił ją za rękę. – Jesteś pewna?

– Wypiłam jednego... bez przesady... Lepiej chodź z nami...

– Wiesz, że nie pójdę – odpowiedział jej chłodno i wciąż przytrzymywał jej nadgarstek.

– Puść ją! – Damian usłyszał twardy głos Tymona i nie wiedząc czemu, zareagował posłuszeństwem. Zluźnił uścisk i wypuścił jej dłoń. Samanta nie zwracając uwagi na sytuację, pobiegła do wody i od razuwskoczyła do niej, jak wodna nimfa. Spojrzał za nią, ale szybko zorientował się, że Tymon patrzy na niego wściekłym wzrokiem.

– O co ci chodzi? – zapytał zdezorientowany jego zachowaniem.

– Kogo ty udajesz? – warknął blondyn.

– O co ci do kurwy nędzy chodzi?! Nie znasz mnie!

– Właśnie! Nawet nie wiesz, że chodziliśmy razem do szkoły!

– Do szkoły? – zdziwił się. – Do tej szkoły chodzi ponad siedmiuset uczniów! Człowieku, tam na korytarzu można się zgubić, a ty masz pretensje, że cię nie zauważyłem?! W przeciwieństwie do poniektórych byłem w niej skoncentrowany na nauce... tylko... bo już wtedy w moim życiu była Samanta!

– Za to ty byłeś bardzo rozpoznawany. Każdy wiedział, kim jest Damian Ciureja!

– Uważasz, że mnie znasz, bo nasłuchałeś się o mnie plotek? Musisz być naprawdę głupi, jeśli w plotkach doszukujesz się prawdy!

– Nie rób z siebie niewiniątka! Przeszłości nie zmienisz! – fuknął i ruszył w stronę dziobu, z którego chciał zeskoczyć dowody. Damian uznał, że to koniec ich sprzeczki, dlatego wstał i otrzepał spodenki. Tymon przeszedł obok niego i trącił go ramieniem w bark, żeby dodatkowo okazać mu dezaprobatę. Nie spodziewał się tego, więc się nie zaparł na nogach, jak zawsze kazał mu to zrobić ojciec. Pewnie i tak, by tego nie zrobi, a jego ojca jeszcze bardziej by to zirytowało. Teraz jednak, by mu się to przydało, ale w naturalnej dla siebie bierności pozostał bez ruchu. Nie spodziewał się, że Tymon może być tak silny, a on na tyle drobny, że uderzenie sprawi, iż straci równowagę.

Poczuł tylko plusk i ból w karku, którym uderzył o taflę wody, a gdy otworzył oczy, otaczała go głębia błękitnego oceanu. Zobaczył bąble powietrza i uzmysłowił sobie, że pochodzą z jego własnych ust. Spanikował. Zaczął chaotycznie machać rękami i nogami, ale nic to nie poprawiło. Zrobiło się wokół niego tylko mnóstwo białej piany, która jeszcze bardziej ograniczała widoczność i poczuł, że już nie zdoła się wydostać. 

Może warto zrezygnować? – przemknęło mu przez myśl, ale nie dane mu było spróbować.

Smukłe ramiona, które pod wodą były zaskakująco białe, oplotły się wokół jego piersi i zaczęły ciągnąć go na powierzchnię. Gdy jego głowa przebiła taflę oceanu, a jego płuca nabrały bolesnego oddechu, zaczął ponownie wymachiwać kończynami.

– Uspokój się... Damian... – usłyszał głos narzeczonej szepczący mu do ucha.

Może gdyby był to ktoś inny, machałby dalej, ale jej ufał bezgranicznie i wiedział, że w jej objęciach jest bezpieczny. Pozwolił, by woda poniosła go na jej ciele i wdrapał się po drabince z pomocą silnego ramienia Javiera. Dopiero wtedy opadł na białą powierzchnię dziobu i zaczął kaszleć, wypluwając z siebie słoną ciecz.

– Już dobrze, koleś!

Poczuł, że ktoś klepie go po plecach, a po głosie wnioskował, że to młody Pérez.

– Jesteś cały? Co się stało?! – przywarła do niego Samanta i patrząc mu prosto w oczy, chciała ustalić, co się wydarzyło. Rozejrzał się po twarzach wszystkich zgromadzonych. Każdy mu się przyglądał, a najbardziej wystraszony sytuacją był Tymon.

– Potknąłem się... – powiedział niepewnie, a Samanta chwyciła go za twarz i pocałowała mocno w usta.

– Boże! Damian! O własne nogi się kiedyś zabijesz! Uważaj...

– Było ślisko...

– Dlaczego nie wypłynąłeś? – zapytał zaskoczony blondyn, co przypomniało Damianowi o wcześniejszej złości na niego.

– Bo nie umiem pływać, debilu! – Wstał i otrzepał mokre ubrania. – Idę do kajuty się przebrać! Boże! Nie mam już nic z długim rękawem...! To twoja wina, Sam!

Rozebrał się do bielizny i nałożył na siebie fioletową koszulkę z białymi lamówkami i kieszonką na piersi. Niby modna, ale mu się nie podobała. Mimo to miał tylko ją. Opatulił się szczelnie kołdrą i zamknął oczy. Chciał zasnąć i zapomnieć o szoku, jaki przed chwilą przeżył. Poczuł, delikatną dłoń na skroni, która ostrożnie głaskała białe pasmo jego włosów na boku głowy.

– Jak się czujesz, Pysiu? – Samanta szepnęłamu do ucha.

– Dobrze...

Lekko skinął głowa, aby przytaknąć.

– Mieliśmy dzisiaj iść nurkować, ale mogę zostać z tobą.

– Nie – zaprzeczył i się odwrócił. – Idź, kochanie! W przewodniku napisali, że można tu nurkować we wraku statku, to może być naprawdę interesujące...

– Pysiu... chcę z tobą zostać.

Pocałowała go w czoło.

– Ale nurkowanie...

– Nurkowałam już... Raz mogę sobie odpuścić...

– Tak? Kiedy? – zainteresował się, bo nie pamiętał, by kiedykolwiek mu o tym wspomniała.

– Mówiłam ci! Z tatą dwa lata temu w Egipcie... nie pamiętasz?

– Nie bardzo... – przyznał, próbując sobie przypomnieć tamten dzień. – Robiliśmy wtedy coś konkretnego?

– Tak... – Zaśmiała się lubieżnie. – Pokazałam ci Pysia.

Pod nazwą "Pysiu" krył się niewielki, podręczny wibrator w kolorze fioletowym, który delikatnie świecił, gdy był naładowany. Pamiętał, jak na ekranie laptopa oglądał jej rozwarte nogi, gdy Pysio delikatnie wsuwał się do jej wnętrza. Pamiętał, że masturbował się, patrząc na to, jak sama się pieści i pamiętał, jak marzył, by być w niej. Chciał wtedy wszystko rzucić i choćby na piechotę dojść do Anglii. O Egipcie wciąż miał dziurę w głowie.

– Już pamiętam! – przytaknął rozbawiony. – Nic o nurkowaniu sobie nie przypominam, ale całą resztę pamiętam wyraźnie! Masz taką ładną cipkę, gdy patrzy się na nią z bliska!

– Głupek! – prychnęła rozbawiona i lekko pchnęła jego bark.

– Chodź do mnie pod kołdrę – zaproponował, a ona szybko znalazła się w jego objęciach pod ciepłą pierzyną.

– Dlaczego nie umiesz pływać? – zapytała, poważniejąc.

– Nie wiem. Nikt mnie nigdy nie nauczył. Moja mama nie umiała pływać, tata też nie...

– Mieszkałeś tyle czasu nad zalewem, jak to możliwe?

– Dziadek nie chodził w miejsca publiczne. Mówił, że dyrektorowi szkoły nie wypada rozbierać się w miejscu, gdzie są dzieci, ale z perspektywy czasu myślę, że po prostu unikał miejsc, gdzie biegały półnagie dzieci. Czasem babcia mnie zabierała, ale ona również się nie rozbierała. Mówiła, że jej nie wypada pokazywać ciała przy obcych mężczyznach i pozwalała mi wchodzić tylko do pasa.

– A dzieci? – wciąż naciskała. – Ja nauczyłam się na basenie z Iwoną. Właściwie, to ona mnie nauczyła, a potem tata, jak już zszedł się z mamą, to pokazał mi, co powinnam poprawić i nauczył nurkować.

– Nie mogłem bawić się z wszystkimi dziećmi, a te, z którymi mogłem, mnie nie lubiły, bo byłem obcy... – wyjaśnił najdelikatniej, jak potrafił.

– A z którymi nie mogłeś? – zainteresowała się.

– Z biednymi. Gdy mieszkałem z dziadkami, nie mogłem bawić się z biednymi dziećmi, a tylko one nie patrzyły na mnie jak na dziwoląga.

– Dziwoląga? – zdziwiła się.

– Tak, mama mi umarła i byłem posępnym dzieckiem. Malowałem potwory, a babcia chciała wysłać mnie do psychologa, ale dziadek się nie zgodził. Powiedział, że to może zniszczyć mu opinię.

– Albo bał się, że ktoś się dowie... – zasugerowała Samanta.

– Możliwe... – przytaknął.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top