1. Pierwszy krok
Każdy z nas pewnie choć raz zastanawiał się w życiu, jaki jest cel całego istnienia?
Można powiedzieć, że każdy z nas ma swój, indywidualny, wyidealizowany cel. Tylko, że... czy to nie jest sfałszowany cel, a może podróbka?
Całe życie składa się z drobnych, maleńkich celów, które spełniamy każdego dnia. Zatracamy się w smaku porannej kawy przy dźwiękach muzyki dochodzącej z radia bądź oddajemy się w pełni swojej pracy, nie myśląc o rutynowej harówce, a o celu, satysfakcjonującym wyniku owej pracy. Częściowym spełnieniu.
Nie wiem jaki jest mój cel, jednak ciekawość na odnalezienie ostatecznej odpowiedzi na zdefiniowanie prawdziwego celu istnienia jest zbyt silna.
Myśląc o tym wpatrywałam się w okno. Dzień zapowiadał się słoneczny. Przez uchylone okno wpadało przyjemne, świeże, letnie powietrze.
Trzymałam w dłoniach jeszcze lekko ciepłą herbatę, co jakiś czas biorąc głęboki łyk tego aromatycznego napoju.
Podrygując odrobinę nerwowo jedną nogą zastanawiałam się, jak prawidłowo postąpić. Skupiałam całe swoje myśli aby moja decyzja była całkowicie dojrzała i racjonalna. Jednak to nie było takie proste. Miałam już wykształcenie średnie i logicznym postąpieniem byłoby udanie się na studia. Tylko był jeden problem. Kompletnie nie wiedziałam, co tak naprawdę od życia potrzebuje.
Nie miałam pojęcia, kim chce być, co robić.
Nie widziałam innego wyjścia. Wzięła słuchawki, telefon, nałożyłam swoje zmarnowane trampki i postanowiłam udać się na długi spacer.
***
Kocham te chwile, kiedy nurkujesz w głębinach własnego świata, gdzie podstawą wszystkiego jest muzyka, którą słyszysz w słuchawkach. Będąc tu na Ziemi, mijając obcych ludzi, zatracasz się w swoim świecie nie zważając na resztę otaczającej cię rzeczywistości.
Szłam powoli przez miejski park. Letnie, ciepłe powietrze muskało moją twarz, a lekki wietrzyk poruszał moimi kosmykami włosów, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę. Wciągnęłam głęboko powietrze, w tej samej chwili gwałtownie wyczulił mi się mój zmysł węchu. Poczułam świeżo skoszoną trawę, jej soczysty i żywy aromat. Poczułam zapach kwiatów, które niedaleko mnie były w fazie rozkwitu. To był słodki i intensywny zapach, ale bardzo przyjemny. Wtedy przypomniałam sobie jak bardzo uwielbiam zapachy lata. Te intensywne zapachy mogły przyprawić o dreszcze swoją indywidualnością.
Usiadłam na pobliskiej ławce. Podniosłam głowę ku niebu i zauważyłam całkowicie gołe niebo, bezchmurne. Co jakiś czas dawały o sobie znać przelatujące po niebie jaskółki.
Postanowiłam, że się położę. Ciągle wpatrujac się w całkowicie czyste niebo, nadal słuchałam muzyki lecącej wprost do moich uszu.
W tej chwili całkowicie zapomniałam po co konkretnie się tutaj wybrałam. Niestety, senność była zbyt silna. Moje oczy powoli zamykały się, a obraz przede mną stawał się coraz ciemniejszy.
***
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą tysiące gwiazd i witający mnie duży, jasny księżyc.
Musiałam sobie zrobić niezłą drzemkę...
Wstałam i przeciągłe ziewnęłam. Jeszcze raz spojrzałam w ten piękny widok. Nocne niebo pokryte ogromną ilością gwiazd, a w centrum duża, jasna kula. Magiczny księżyc.
I wtedy zadecydowałam... Zrobię sobie rok przerwy, nie pójdę na studia, muszę znaleźć odpowiedź na to co tak bardzo mnie dręczy.
Nie wiem czy dobrze robię, ale zaryzykuje.
Nałożyłam z powrotem słuchawki, włączyłam tym razem coś spokojnego i udałam się w kierunku mieszkania.
W tym momencie poczułam, jak świat się przede mną otwiera.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top