Koniec maratonu
W lasku:
Fell: *ziew* O siemka Sami. Nie zauważyłem cię.
Sami: Nic dziwnego, spałeś.
Fell: Ta heh... Cóż to już chyba koniec nie?
Sami: Co masz na myśli?
Fell: Dziś wracamy na stare śmieci. Wyjazd się kończy. Część wróci do swoich AU, a inni zostaną jeszcze jakiś czas, a potem... kto wie?
Sami: Nie możemy zostać tu jeszcze jakiś czas?!
Fell: Wątpię *wstaje i podaje rękę Sami* ale możemy jeszcze się nacieszyć obecnością w miarę znośnych osób, co?
Sami: Tak... *łapie Fella za rękę* Chyba masz rację.
*Idą się razem przejść po lasku i poobserwować zwierzaki*
Tym czasem na spotkaniu teraz już Wrogów Nightmare Sansa:
Kira: Czyli plan jest jasny:
1. CZADZIOR ty i Nathalie macie jakoś go uśpić.
2. Fresh ty skombinujesz tęczową perukę w kształcie grzywy i ruszofe kocie uszka.
3. Night ty i Midori macie za zadanie zdobyć tonę ruszofego brokatu, najmocniejszy klej na rynku i róg jednorożca. Najdłuższy jaki znajdziecie.
4. Wertem ty pomalujesz go ruszofą farbą którą załatwiłam od dilera. Nie pytać.
5. Ja i Demi pomalujemy mu ubrania na tęczowo potem doklejamy dodatki. Czy wszystko jasne?
Wszyscy klubowicze: Tak!
Kira: Dobra czas zacząć!
Po znalezieniu Nightmare Sansa CZADZIOR i Nathalie dali mu butelkę wody z kilogramem proszku nasennego. Od razu zasną. Zaczęli robić resztę. Gdy skończyli dla bezpieczeństwa przywiązali go i włączyli piosenkę "Pink Fluffy Unicorns Dancing On Rainbows", a on natychmiast wstał. Kira i Sami kazały reszcie zwołać wszystkich.
Nightmare: CO TO MA BYĆ!?! KTO MI TO ZROBIŁ!?!
Zix: Na skaczące sarkofagi!?
Kira: Prawdziwy jednorożec!
Wertem: To wszystko nasz plan~
Wszyscy inni śmiali się w niebogłosy tarzając sie po ziemi.
FellPap: Ja wspaniały Papyrus myślałem, że tylko na mnie się mścicie Neh heh heh!
Kira: Daliśmy Ci wolne ;)
Zix: A za co mu to zrobiliście?
Kira: Za doprowadzenie Asylumtale Sansa do wylądowania w izolatce. A co?
Zix: A nic, nic...
Kira *zauważywszy Sami i Fella*: Hej! A wy gdzieś cie się podziewali?
Sami: Byliśmy się przejść.
Kira: To wyjaśnia tak wiele, a zarazem ni... *zauważywszy Luna z kartką: I ship it!* A teraz to wyjaśnia wszystko.
Fell *zaczerwieniony*: Lun schowaj ten świstek!
Lun: To mnie zmuś konusie.
*Fell i Lun zaczynają się ganiać i nawalać*
Zix:. . . Anu zrobisz coś z tym?
Anu: Daj im czas.
Zix: Dobra ekipa pakować manatki! I tak nam pobyt wydłużyłam bo mieliśmy tu być do wczoraj.
Kira: Czekaj już wyjeżdżamy!?
Baku: Ale ja niedawno dojechałam ;-;
Wertem: Tak samo ja!
Zix: Przykro mi, ale wszystko co dobre szybko się kończy. Pakować się i jedziemy.
Wszyscy średnio zadowoleni zaczęli się szykować do wyjazdu. Zasiedli w autobusie i pojechali. Czułe pożegnania między przyjaciółmi i różnymi shipami. Czy będą się żegnać na dłużej, czy może coś się jeszcze stanie?
~~~
Tak oto kończymy maraton. Życzę miłego dnia ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top