*Bez nazwy*

*Czadzior budzi się na drzewie cały osmolony*

Czadzior: Ok?Od kiedy jestem krukiem?

*Wokół widzi jeszcze pare osób, w tym End bez dzieci zeskakuje z drzewa i spada na twarz*

Kageku *z głośników*:HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH *budzi śmiechem wszystkich leżących przy drzewie*

Outer: Gdzie to demoniczne dziecko!?

End: Emm... Gdzie Gradient i Bluescreen!?

*Z tyłu słychać chałas wszyscy idą na tyły pałacu. Widzą tam Gradienta i Bluescreena w mechu*

Czadzior: Ok mam 2 pytania. Pytanie nr 1: Skąd wzięli mojego mecha...?

Wszyscy: TO TWÓJ MECH?!

Czadzior: Nie chce się teraz tłumaczyć, a po drugie JAKIM KURWA CUDEM TAM WESZLI!?

*pierdziel z liścia by Enderia!*

End: Hej! Zachowuj się przynajmniej przyzwoicie!

Gradient: Ale Czadzior sam mi dał kluczyki i pokazał jak strzelać rakietami.

Czadzior: Dlatego byłem na drzewie i cały osmolony.

End: Gradient przyjdź tu proszę!

Gradient: Emmm... dobra, a jak?

Czadzior: Koło siebie masz klamkę tylko wyłącz zasilanie.

Gradient: Ok *wykonuje polecenie i wychodzi trzymając młodszego brata na rękach*

End: Dobrze, że nic wam nie jest. *przytula dzieciaki* Nie powiecie nic Zix i swoim rodzicom?

Gradnient: Spoko.

End: Świetnie. *patrzy wrogo na Czadziora*

Czadzior: Oto Morał moi mili, strasznie łatwo ode mnie dostać kluczyki kiedy jestem pijany.

End: Outer możesz mi pomóc?

Outer: Emmm... Jak?

*End kij wie skąd wyjmuje sznur*

*Chwilę później Czadzior kończy przywiązany do drzewa, End bierze dzieciaki i razem z Outerem wracają do pałacu*

Tymczasem:

*Lena budzi się w dość dobrym humorze, podchodzi do walizki, otwiera ją i nagle*

Lena: Freeeesh! Jeśli ci życie miłe lepiej ukryj się, bo tym razem dostaniesz z blastera za tą karteczke z informacją, że chipsy ci smakowały! *wybiega z pokoju w czarnej koszuli nocnej i idzie szukać Fresha z blasterem w kształcie lisa*

*Aby nikt jej nie zauważył chowa się po kontach*

Ban: Emm... Czemu się ukrywasz?

Lena: Emmm... Ja...

Lust: Dajesz laska, o co chodzi?

*Lena przygląda się chłopakom, którzy są w samych bokserkach*

Lena *szeptem*: A ja się przejmowałam, że w pidżamie chodzę... *na głos* Cóż, szukam Fresha...

Lust: Fresha? Szedł w kierunku swojego pokoju. Tam ci radzę sprawdzić mała.

Lena: Dzięki, chłopaki. Idę mu spóścić łomot!

Ban i Lust: Narka Sexy Lady.

Lena: . . . *idzie do pokoju Fresha*

Tymczasem:

*Karu orientuje się, że przespała imprezę*

Karu: No świetnie...

*Karu obmyśla plan zemsty, bo jest niemal pewna, że Yuuko zabrała jej senpaia*

*Kiedy tylko Yuuko wchodzi do pokoju po imprezie, Karu "przypadkowo" strzela fioletowym fireballem w jej włosy*

*Yuuko nie wyczulona na jakikolwiek ból kładzie się ignorując wkurzoną Karu*

*Po chwili zgasza palące się włosy*

*Karu decyduje się wyjść z pokoju i zapłakana posnuć po miejscówce*

*Yuuko ukradkiem spogląda jak Karu wychodzi i idzie za nią by ją pocieszyć ponieważ czuję się winna*

Yuuko: Um... Cześć?

Karu *po dłuższym czasie ociera łzy*: Cze-eść... Przepraszam za to... Nie musisz się niepokoić czy coś. Rozumiem, lubicie się z Sansem czy coś bardziej...

Yuuko: Heh... to bardziej skomplikowane szczerze mówiąc... kiedyś pomagałam mu i Gasterowi w laboratorium, ale coś się stało z nim i z tego powodu, że byłam z innego Universum zapomnieli o mnie... nie wiem czy Sans pamięta... ja.... on, kocham go... nadal.

*Yuuko po tym jak zaczęła rozpamiętywać przeszłość rozpłakała się*

Karu: A-ah, rozumiem... *Dziewczyna podaje Yuuko opakowanie chusteczek do nosa i zaczyna bawić się dżinsową spódniczką*. W takim wypadku nie ma opcji, byłaś zakochana wcześniej i on w tobie pewnie też... M-musimy to wyjaśnić, pewnie jest w pokoju, chodź

*Karu podaje Yuuko rękę, by mogła wstać, bo wcześniej dziewczyny nawet nie zauważyły, że usiadły na ziemi*

Karu: Skoro ty go pamiętasz, on ciebie też musi. Przynajmniej trochę.

*Yuuko łapię rękę Karu*

Yuuko: Okey...

*Karu pomaga wstać Yuuko i energicznym krokiem rusza do pokoju, ciągnąc dziewczynę*

*Karu otwiera drzwi w stylu "Z buta wjeżdżam!" i delikatnie popycha Yuuko do środka*

Karu: Heja, Sans... *Karu wzdycha, trochę smutna* Yuuko ma ci coś odpowiedzenia.

Sans: O co chodzi?

*Karu siada na swoim łóżku, wpatrując się to na Sansa, to na Yuuko*

Yuuko: Ym... Pamiętasz gdy, kiedyś pomagałam ci i G-gasterowi w laboratorium? Wtedy gdy razem żartowaliśmy, kłóciliśmy się, rozmawialiśmy... wtedy gdy powiedziałam ci, że cię kocham? *Naglę Yuuko zaczeła się rumienić ale kontynuowała* Czy gdy Gaster odszedł ty też mnie zapomniałeś? Bo-bo wszyscy... Paps, Undyne, Alphys... Nie pamiętają mnie... *Spojrzała poważnie na Sansa ale po chwili zaczęła płakać*

*Karu podeszła do Yuuko zaczęła ją pocieszać*

Sans: Ja... Przepraszam. *spuszcza głowę* Ja naprawdę nie pamiętam. Przykro mi...

Jakiś czas później:

Ink: Hej wszystkim! Jesteśmy!

Gradient: Cześć mamo ^^ *przytula Inka*

*End podaje Inkowi Bluescreena*

End: Gdzie byliście?

Error: Nie ważne...

Ink: Jakie nieważne? Error mi się oświadczył <3

Kate: Naprawdę? Wow to super ^^

Ink: Wiem!

Kate: Będzie trzeba obmyślić twój ślub! Robimy zebranie wszystkich dziewczyn i urządzimy ci niezapomniane weselicho!

Error: A kto będzie dzieci pilnował?

Kate: Wydaje mi się, że jakiś chłopak...

Wertem: Obecny!

Kate: Widzicie, macie swojego opiekuna.

Gradient: A już się bałem, że koleś co nam dał kluczyki...

Ink: Jakie kluczyki?

Gradient i End: . . . Żadne?

Ink: Hymm... Dobra? Wertem masz nasze dzieciaki pod opiekę, a my z Errorem się ogarniemy i zaraz się z wami spotkamy by omówić co i jak ^^

Kate: Jasne!

Znowu, chwila później:

*Julliet rysuje w rysowniku i łamie jej się ołówek*

Juliet: Kurde... Mój ołówek... Czym ja będę rysować? Może Ink już wrócił? Chyba będzie miał ołówek? Co ja gadam, on na pewno ma ołówek! *idzie do Inka*

Julliet: Jest ktoś?

Ink: Hej Co tam?

Julliet: Jak widzę już wróciliście.

Ink: Tak i po prawdzie Error mi się oświadczył!

Julliet: Doprawdy? Wow gratuluję! Emmm.. Mam prośbę. Pożyczyć mi ołówek bo mój się złamał?

Ink: jasne! *sięga do kieszeni i się chichocze* Proszę.

Julliet: Dzięki... A z czego się tak chichrasz?

Ink: Z niczego. Miłego rysowania.

*Julliet wraca do pokoju i kończy rysować kotka*

Julliet: Nawet ładny.

*Nagle kot wyskakuje z kartki*

Julliet: Że co?! *łapie kota, ogląda go i po chwili krzyczy w niebo głosy* INK!!!

*Julliet bierze kota i idzie do Inka*

Ink: o Hey julliet co ta-

Julliet *przerywa mu*: Co tam? Ja się pytam co to jest?!

Ink: Wiesz, wygląda jak kot*chichocze*

Julliet : O ty... *rzuca się na Inka, ale Error ją powstrzymuje*

Ink: Ej... Uspokój się!

*Julliet uspokaja się, a Error puszcza ją* 

Jilliet: Przepraszam... Ink? Wytłumaczysz mi to?

Ink: Dałem ci ołówek którego używam do tworzenia AU *śmieje się*

Julliet : Bardzo śmieszne... I co mam zrobić teraz z tym kotem?

Ink: Zaadoptuj go. W końcu go stworzyła więc jesteś tak jakby jego mamą, nie?

Julliet: Jeszcze czego... *rzuca mu ołówek, bierze kota i odchodzi*

Error: Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy?

Ink: Czy ja wiem? Może...

Error: Ink?

Tymczasem:

* Nathalie podchodzi do Horrora*

Nathalie: Horror co byś powiedział na zrobienie prank'a Reaperowi i Fellowi?

Horror: Zależy jakiego.

*Nathalie sprawdza czy nikt nie słyszy. Szepce prawie niesłyszalnie do Horrora*

Horror: Zgadzam się. To będzie niezapomniany widok.

*Horror i Nathalie idą do Fella i Reapera*

Nathalie: Ej chłopaki! Idziecie do mojego wymiaru na zabijanko?

Fell i Reaper: Chętnie =)

*Idą do domu Nathalie. Schodzą do piwnicy*

Nathalie: Okej na śmierć czeka jakieś czterdzieści osób, więc mamy co robić.

*Coś wywala korki*

Nathalie: Cholera znowu! Ah... Kto mi pomoże korki wymienić?

Horror: Ja pomogę.

Nathalie: Dobra. Fell, Reaper, zostańcie tu. Lepiej nie chodzić beze mnie po mojej piwnicy.

Fell: Dlaczego?

Nathalie: Naprawdę nie chcesz wiedzieć. Dobra Horror idziemy korki wymienić.

*Horror idzie z Nathalie do jakiegoś laboratorium,gdzie było baaaardzo creepy*

Nathalie: Trzymaj *podaje Horrorowi bransoletę z przyciskami*. Zielony to widzenie w ciemności, a czerwony niewidzialność. A tera trzeba rekwizyty przygotować....

*U Fella i Reapera*

Fell: Długo ich nie ma.

Reaper: Może do nich zadzwonię?

Fell: Dobry pomysł. Nie wiem czemu tak długo korki wymie...

*Dzwoni telefon Reapera*

Nathalie: SZYBKO BIEGNIJCIE PROSTO, A POTEM W PRAWO DO ŻELAZNYCH DRZWI!

Reaper: Czemu?

*Za szkieletami słychać warczenie. Odwracają się i widzą jakieś straszne i zniekształcone kreatury. Biegną co sił w nogach we wskazanym kierunku, BARDZO wystraszeni.Dobiegają do drzwi. Otwierają je i widzą ,,martwą" Nathalie i Horrora*

Reaper: Natychmiast musimy się teleportować.

Fell: CZEMU WCZEŚNIEJ NA TO NIE WPADLIŚMY?! Mniejsza...

*Próbują się teleportować, ale nie mogą. Warczenie jest coraz głośniejsze*

Fell: *wystraszony na amen* Błagam! Niech coś nas uratuje!

*Warczenie ustaje i słychać głośne śmiechy. Reaper i Fell odwracają się i widzą Horror'a i Nathalie tarzających się ze śmiechu*

Nathalie: JA NIE MOGĘ! Serio się nabrali!

Horror: Miałaś idealny plan!

Reaper: Jak to możliwe?! Przecież tam leżą wasze ciała!

Fell: I wy nie umiecie tak warczeć!

Horror: *przestał się śmiać* To proste. Nathalie zrobiła manekiny potworów jak i nas dzięki magii. Mieliśmy też takie cacka, co pozwalały stać się niewidzianym, dzięki czemu ruszaliśmy kreaturami idącymi za wami. A warczenie to zasługa wilczycy i dwóch smoków, którzy mieszkali z Nathalie.

Nathalie: Gdybyście widzieli wasze miny!HAHA!

Fell: A co z naszymi mocami?

Nathalie: Potrafię je blokować jak Anu. A teraz wracajmy.

*wszyscy wracają do AU Anu*

Horror: *krzyczy* Chodźcie wszyscy chce wam coś pokazać!

*wszyscy przychodzą, a Horror odpala na telewizorze to co nagrał w piwnicy Nathalie. Wszyscy się śmieją, oprócz Fella i Reapera, którzy palą się ze wstydu*

Anu: Hehe zabawne. Tylko...

Error: ANU!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top