Przyznaj się do dziecka!!!

*Zix i Wertem wrócili z FellPapyrusem ze szpitala (szybko poszło)*

Zix: Dobra dzięki za pomoc. Idź się zajmij czym tam chcesz, a ja porobię za niańkę dla niego... Poza tym mamy dzisiaj paru gości.

Wertem: Spoko, do zobaczyska.

*Zix salutuje i zabiera FellPapyrusa na wózku inwalidzkim*

*idzie zwiedzić okolice i na swojej drodze spotyka Crossa*

Wertem: Cross! Jak się czujesz?

Cross: Dobrze, ale Chara staje się silniejsza przejmować władzę nad moim ciałem. Powoli nie daję rady...

Wertem: Hmmm... CZEKAJ!! Dam ci trochę mojej DUSZY. Tak z 1/8, może to wystarczy?

Cross: Dzięki, ale czy nie będziesz się GLITHOWAĆ?

Wertem: Może, ale gry będzie źle oddasz mi ją okej?

Cross: Okej, jak uważasz *wchłania 1/8 duszy Wertem'a i dostaje 10 HP* Dzięki, od razu lepiej. Narka!

Wertem: Pa pa.

*Obydwaj się rozchodzą*

*Wertem spotyka na swojej drodze Baku, Errora, Inka + dziecko*

Wertem: Cześć wszystkim.

Baku: Hej!

Ink: O witaj miło zobaczyć kolejną nową twarz. Ty jesteś Wertem racja?

Wertem: Ta. Skąd wiesz? Nie kojarzę byśmy się wcześniej spotkali.

Ink: A no wiesz Zix ma laptopa i Internet, Lun zawsze jej się na niego włamuje i potem dostarcza info do mnie. I tak się o to wieści rozchodzą.

Baku: Widziałeś już dziecko Errora i Inka?

Error: To nie jest moje dziecko! To jest niemożliwe by facet szkielet + facet szkielet = dziecko... szkielet!

Ink: Nie mów tak przy naszym synu!

Error: Jasna cholera to jest głupie!

Baku *pierdziel w czaszkę Errora*: Wyrażaj się przy Gradientcie! To twój syn i masz się z tym pogodzić!

Error: Ale...

Baku: Żadnych ale!

Ink: Oh. Dostałem SMSa, Error możesz to sprawdzić?

Error *wyjmuje telefon z tylnej kieszeni spodni Inka*: Zix. Napisała „No to kiedy robimy wam ślub?" . . .

Ink: Ale Error mi się nawet nie oświadczył. Jak my mamy wziąć ślub?

Baku: Ty tak na serio? Dzieciaka mu robisz, nie przyznajesz się do niego i jeszcze się nie oświadczyłeś?

Error: Eeeee... to ja spadam! *Error idzie na Lagunę*

Tym czasem w lasku:

*Anu dalej gra na gitarze, a Fell i Sami śpią oparci o siebie*

*Przychodzi do nich Sci*

Sci: Cześć Anu, co tam u...

Anu: Siem. *przerywa grę* Co zaskoczony? Ja niespecjalnie.

Sci: Już wyobrażam sobie Luna z kartką „I ship it!". Miło, że nie jest już taki wściekły.

Anu: Muzyka koi przyjacielu. No w większości.

Sci: No cóż. Na marginesie dowiedziałem się, że podczas rozmowy o oświadczynach Error się zmył.

Anu: . . .

Sci: Anu?

Anu: Przydał by mu się ktoś kto pokarze mu jak oświadczyć się Inkowi. Byle nie Zix, Lust, Tail, Lun, Fell, FellPap, ...

Sci: Dobrze, już kumam. To pogadam kto by chciał się tego podjąć.

Anu: Szaleniec dzieciaku, szaleniec.

*Sci odchodzi*

*Sami budzi się i przeciera oczodoły*

Sami: Ech... co jest grane?

Anu: Oh. Obudziłaś się miło. *zaczyna znów grać* Mocno się zdenerwowałaś co? To nie jest nic przyjemnego.

Sami: To wina FellPapyrusa... Spalił mój pamiętnik.

Anu: Jaka szkoda... ale nie ma co się przejmować, przecież mogło być znacznie gorzej.

Sami: Może i masz rację...

Anu: Może? Mógł przecież nastawić wiele osób przeciw tobie, a jeśli dodatkowo by zgarnął mnie to bym zablokował ci moce i nie było by ci jak się bronić.

Sami: No faktycznie mogło być gorzej.

*Sami wraca do normalnego wyglądu i spokojna opiera się o drzewo*

Sami: Bardzo ładnie grasz.

Anu: Dziękuję. Będąc tyle lat w moim królestwie nauczyłem się paru przydatnych rzeczy. A tak pyzatym, jakby to powiedział Lun I ship it *wskazuje na Fella i Sami*

Sami: Co? Ja ten... *cała zarumieniona*

Anu: Cóż na razie zostawię was samych. Muszę jeszcze naprawić romantyczną atmosferę między Kirą i Asym. *wstaje i idzie w kierunku Amazonki* Adios.

(Sami i co teraz zrobisz? Masz wolną rękę ^^)

Spotkanie Tajnego Stowarzyszenia Przeciw UF Papyrusowi przy zjeżdżalniach (super tajne miejsce xD):

Kira: Dobra sprawdzamy obecność Kira? Jestem! Wertem? . . .

*Wertem dopiero co przychodzi pod zjeżdżalnie*

Wertem: Już jestem! Sory za spóźnienie, coś mnie zatrzymało.

Kira: Dobrze. Ważne, że jesteś. Sami? . . . Nie ma? Fell? . . . Go też?

Wertem: Nie wiem co z Fellem, ale Sami była dość zdenerwowana. Posłała nawet FellPapyrusa do szpitala.

Kira: Powinnam do niej iść... poczekajcie zara...

Fresh: A może niech trochę odpocznie? Słuchaj ziomeczko czasem przydaje się wyluzować samemu.

Kira: Może i masz rację...

Fresh: No i bosko. No to ja jestem!

Kira: Dobrze. CZADZIOR, Midori?

CZADZIOR: Jestem!

Midori: Również!

Kira: I na koniec Demi i Night?

Demi: Jestem!

Night: Oczywiście, że jestem!

Kira: Dobra, jako iż FellPapyrus i tak jest już poszkodowany to co wy na to by nieco teraz podręczyć Nightmare Sansa?

Wszyscy się zgadzają i zaczyna się obmyślanie planu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top