ja i mój dziadek...

Lilith: hej, hej, hej! To znowu ja! Dzisiaj... Miałam dość... Nietypowy dzień...

Kapelusznik: ale żeby dziadek Cię tak tyrał! *kręci głową z aprobatą*

Lilith: bardzo śmieszne...

~Cofamy się do popołudnia- 12:30~

Lilith: *siedzi w pokoju i przegląda książki*

Dziadek: *siedzi w salonie* (moje prawdziwe imię to dramat więc no...) Lilith? Co robisz? Pójdziesz do sklepu?

Lilith: nie mogę dziadku, uczę się...

*słychać rozbijanie szkła, kaszel i charakterystyczny dźwięk wypluwania wody*

Dziadek: co ty o zawał chcesz starszego człowieka przyprawić?! Boże święty... No toż to nie możliwę no... No jebnę kiedyś w tym domu z tą dziewczyną no... Irena! Słyszałaś to?! Lilith się uczy!

Babcia: *z kuchni* i co w tym dziwnego?

Dziadek: *wchodzi do kuchni* całe to zdanie 'Lilith się uczy' kompletnie nie ma sensu no! Idźcie mi wszyscy w ogóle! Idę po piwo!

*dziadek wychodzi z domu*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top