3. Wesołe miasteczko

Perspektywa Polski
Węgry! Ten paprykarz kiedyś mnie wykończy! Austria poprosiła go by ten zawiózł Niemcowi jakież ważne dokumenty do biura, a ten bez zastanowienia zgodził się. Ale co? A no to ,że gość był umówiony na nockę do pracy! I nie mógł tego zrobić. A to trzeba było teraz! Nie no geniusz!

No więc co zrobił taki zabłąkany paprykarz, oczywiście,że na pisał do siostrzyczki czy mogła by go tak wyręczyć. Odmowa nie wchodziła w grę. A ,że Węgry zawsze mi pomoże, to chociaż się odwdzięcze.

Aktualnie jadę samochodem do budynku Unijnego ,bo to właśnie tam pracuje Niemiec . Choć zdziwiło mnie to trochę ,bo jest 21.00 a ten jeszcze w pracy. Ja wiem ,że on to pracoholik ,ale ,że aż tak!?

Gdy dojechałam do miejsca docelowego ukazał mi się ogromny budynek.
- Nie no super ciekawe gdzie go tam znajdę- powiedziałam sama do siebie.

Po podejściu do ogromnych drzwi i  pchnięciu ich, byłam już w środku.
Pokój w którym się znajdowałam, był bardzo przytulny, miały beżowe ściany, kilka foteli po bokach.
A na przeciwko mnie było biurko a za nim księgowa. Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami.

Po chwili na dół zjechała winda, która mieściła się po prawej strony od biurka ,a natomiast schody było od lewej strony.

Właśnie z niej wyszedł Niemcy ,który (o dziwo)nie był ubrany w koszule i czarne jeansy.
- Polen- nie zdążył nic więcej powiedzieć ,bo wręczyła mu dokumenty, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w prost do drzwi.

Nie dane mi było zrobić nawet 1 krok ,bo nazista z łapał mnie za ramię.
-Polen, słuchaj ja już kończę pracę, rzucę te dokumenty do auta i ,możemy się przejść do wesołego miasteczka. Oczywiście jeśli chcesz. Ja stawiam.
Nie odpowiedziałam tylko kiwłam głową na znak ,że się zgadzam.

Niemcy jedynie podbiegł do czarnego mercedesa, rzucił te pilne teczki do samochodu, i zanim się obejrzałam stał ,już przy mnie.
- No to co? Idziemy.

Do miasteczka mamy z 15 minut drogi, która oczywiście przeszła w ciszy.

Kiedy dotarliśmy, wszystko było rozświetlone , atrakcji było sporo między innymi kolejki górskie, gdzie nie gdzie były stoiska z jedzeniem i piciem.
- No to gdzie idziemy najpierw?- zapytałam przeganiając ciszę.
- Może na jakąś kolejkę?- Niemcy powiedział to z dość dużym uśmiech na twarzy.

Poszliśmy na pierwszą lepszą kolejkę, ale ja się okazało potem, na jedną z najwyższych i najszybszych w miasteczku. No świetnie.

Wagoniki były dwuosobowe, a więc siedziałam z nazistą. Po zapięciu pasów bezpieczeństwa, czy jak to się tam na nazywa, kolejka ruszyła.
- Boisz się?- spytał Niemiec- bo wiesz najwyższa i najszybsza w miasteczku
Nie odpowiedziałam, ponieważ byliśmy już na samej górze. I momentalnie zaczeliśmy  jechać na dół.

- O mój Boże, jak to zapierdala!- wykrzyknęła- o KÓRWA!

Kiedy, dojechaliśmy do końca tej zajebiście szybkiej kolejki, zauważyłam coś co mnie załamało. Kórwa ręce moje i Niemca się spletły. My się przez cały czas za nie trzymaliśmy!? W pewnym momencie stałam się czerwona jak burak, z resztą nazista też, pewnie się skapnął w tym czasie co ja, bo odrazy je rozłączyliśmy.

Po tej zajebistej kolejce, po stanowiliśmy pójść coś zjeść.
- To co chcesz? Mają hot dogi, spagetti.- nie dane było dokończyć Niemcowi, bo dość szybko się zdecydowałam
- Może być hod dog - odpowiedziałam- Taki zwyczajny, mały.
- Dobra, usiądz a ja zamówie.

Znalazłam jakiś wolny stolik i zaczekałam na Niemca. Już po 5 minutach się zjawił
- Proszę- powiedział i wręczył hod doga, a sam zaczął jeść swojego.
- więc... twój braciszek miał zawieść mi dokumenty od Austrii ,ale zamiast go zawiozłaś je ty, mogę wiedzieć dlaczego?- spytał dość niepewnie Niemiec.
- Jasne ,tylko nie mów Austrii ,bo mnie zje. Węgry oczywiście. Chyba zakochał się w twojej kuzynce.- Niemcy uniósł swoją jedną brew pewnie dlatego,że nie opowiedziałam na jego pytanie- poprostu musiał pojechać na nockę.
~~~~~~~
No, trochę dłuższy rozdział, ale tak odrobinkę. UWU

Chodź coś czuję ,że następny będzie jeszcze dłuższy. Bo będzie DRAMA

Słów:636
Data wydania: 27.05.2023



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #gerpol