Rozdział #6

Następnego dnia w szkole nadal miałem mętlik w głowie. Zastanawiałem się czy o tym, co zobaczyłem na zdjęciu mam powiedzieć Haley. Z jednej strony pomyślałem, że powinna o tym wiedzieć, w końcu raczej nie bez powodu ten gość kręcił się w pobliżu jej domu, ale z drugiej nie byłem pewien czy chce ją tym martwić. Po krótkiej walce ze sobą doszedłem do wniosku, że lepiej na razie jej o tym nie mówić, teraz raczej powinna się skupić na projekcie, a nie na jakimś dziwaku, który najwyraźniej ją prześladuje. Wszedłem spóźniony do klasy, na szczęście dopiero pierwsza grupa omawiała swój projekt, my byliśmy jako trzeci więc miałem czas, by pomóc Danielowi i Haley wszystko do końca przygotować. Rozejrzałem się po klasie w celu znalezienia ich, jak się okazało byli oni przy ławce Daniela, podszedłem więc do nich i przywitałem się.

– Nareszcie jesteś. – Rzuciła Haley, po czym się ze mną przywitała.

– Masz wszystko przygotowane? – Zapytał Daniel, patrząc na mnie.

– Tak. – Przytaknąłem i wyciągnąłem wszystko z torby.

Położyłem na ławce pendrive oraz kartki, na których zapisałem trochę informacji na temat odwiedzonego przez nas miejsca. Haley ułożyła papiery odpowiednio i spięła je spinaczem, by w razie czego nie pofrunęły po klasie. Daniel spojrzał na pierwszą stronę i zaczął czytać, to co było na niej zapisane. Do mnie natomiast ponownie powróciło feralne zdjęcie, które wskazała mi Jade wczoraj wieczorem. Niedługo potem przyszła nasza kolej na przedstawienie projektu. Tak jak było wcześniej ustalone Daniel i Haley zajęli się kartkami, a ja pokazem slajdów. Zarówno nauczyciel, jak i reszta ludzi z naszej klasy z ciekawością słuchała naszego małego wykładu, dużo osób zachwycało się też zdjęciami. Gdy wszyscy zaprezentowali swoje eseje nauczyciel wystawił oceny, okazało się też, że nasz esej był jednym z ciekawszych, choć był tylko o starym cmentarzu jakich pełno wokół naszego miasta. Po lekcji wszyscy uszczęśliwieni wyszliśmy z klasy. Daniel zatrzymał się przy szafkach i spojrzał na mnie i Haley.

– Fajnie się z wami pracowało, może skoczymy w sobotę do jakiejś knajpy żeby uczcić to, że mamy zdobytą jedną z najważniejszych ocen? – Zaproponował chłopak.

– Bardzo chętnie. – Rzekła Haley i uśmiechnęła się nieco rozbawiona entuzjazmem Daniela. Ja jedynie przytaknąłem poprzez skinienie głową.

– Super, to jesteśmy umówieni. – Uśmiechnął się lekko Daniel, po czym pomachał nam krótko i ruszył w kierunku grupki chłopaków, którzy zaczęli go wołać chwilę temu.

Haley pokręciła lekko głową, by następnie spojrzeć na mnie i się delikatnie uśmiechnąć. Również na nią spojrzałem, jednak właśnie wtedy ponownie wróciło do mnie zdjęcie i mój poranny dylemat. Westchnąłem cicho.

– Ja też już muszę lecieć. – Rzuciłem na co dziewczyna skinęła głową.

– Jasne, do zobaczenia jutro.

– Do zobaczenia.

Ruszyłem w kierunku wyjścia. Stanąłem jednak, gdy kątem oka dostrzegłem siostrę Haley. Dziewczyna rozmawiała z kimś przez telefon, a po wyrazie jej twarzy dało się dojrzeć, iż nie była to wcale miła rozmowa. Dziewczyna była wyraźnie spięta, język jej się plątał, a serce szybko biło. Chciałem już ruszyć dalej, ale gdy w rozmowie padło imię Haley, udając, że szukam czegoś w torbie, by w razie czego nie wzbudzić podejrzeń wsłuchiwałem się w rozmowę.

– Ona musi wiedzieć, nie możecie dłużej tego przed nią ukrywać – mówiła brunetka do osoby, z którą rozmawiała – Haley będzie w niebezpieczeństwie jeśli nie dowie się całej prawdy.

Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się i ruszyła w nieznanym mi kierunku. Ja natomiast szybko wydobyłem telefon z torby i napisałem do Haley, prosząc o spotkanie w lesie dzisiejszego wieczoru. Czułem, że teraz rozmowa i na temat zdjęcia i tego co przed chwilą słyszałem jest niezbędna. Po powrocie do domu ogarnąłem się trochę i wyszedłem na taras, na którym jak się okazało był tata. Mężczyzna stał odwrócony przodem do lasu, przywitałem go i usiadłem na jednym z krzeseł, by potem wyciągnąć nóż i zacząć się nim bawić lekko się przy tym raniąc w dłoń.

– Coś taki struty? – Zapytał tata, po tym jak odwrócił się do mnie i mnie przywitał.

– Co? A. To... Nic takiego. – Opuściłem lekko głowę.

– Luke, jeśli coś się dzieje możesz śmiało powiedzieć o tym mi albo mamie. – Powiedział tata i uśmiechnął się do mnie.

– Wiem tato, wiem, że mogę na was liczyć, ale w tym wypadku chyba nie wiele możecie zrobić.

Tata patrzył na mnie i milczał, ale samo jego spojrzenie jakby mówiło: "Mów dalej". Wziąłem głęboki wdech i kontynuowałem.

– Widzisz... To dość delikatna sprawa, a zamieszana jest w nią Haley.

– Masz na myśli córkę państwa Moore? – Tata uniósł brew, patrząc cały czas na mnie.

– No... Tak. – Wydukałem i spojrzałem na ojca.

Niebieskooki popatrzył na mnie znacząco. Wiedziałem o czym pomyślał, ale nie chciałem tłumaczyć, że tak nie jest, gdyż wiem, iż raczej nic by to nie dało. A wręcz przyniosło by odwrotny efekt do zamierzonego. Westchnąłem tylko, na co tata pokręcił głową.

– No nic, nie zawracam Ci już głowy. – Rzucił tata i wrócił do wnętrza domu.

Gdy nastał wieczór poszedłem do lasu, gdzie oparłem się o drzewo i czekałem na Haley. Wygwizdywałem sobie właśnie przypadkową melodie, gdy usłyszałem kroki, a sekundę później poczułem zapach Haley. Dziewczyna szła w moją stronę lekko zmieszana.

– Cześć Luke. – Powiedziała, gdy tylko znalazła się obok mnie.

– Cześć.

– Podobno chciałeś pogadać.

– Owszem – sapnąłem. – sprawa jest dość poważna.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – Rzuciła dziewczyna, wyraźnie się spinając.

– Widzisz, po naszej wizycie na cmentarzu, gdy przerabiałem zdjęcia do prezentacji moja siostra pokazała mi zdjęcie, na którym został uchwycony tajemniczy facet, a co ciekawe jakiś czas temu tego samego faceta zobaczyłem w lesie. Ten mężczyzna powiedział, że szukają córki Moore'a, domyśliłem się, że chodziło albo o ciebie albo o twoją siostrę.

Haley patrzyła na mnie w milczeniu, gdy chciała coś powiedzieć przerwałem jej i kontynuowałem swoją wypowiedź.

– To jeszcze nie wszystko – rzuciłem, na co dziewczyna popatrzyła na mnie wyczekująco – dzisiaj, gdy szedłem do wyjścia ze szkoły zauważyłem twoją siostrę, jak rozmawiała z kimś przez telefon, w rozmowie wspomniała coś o jakiejś tajemnicy i o tym, że jeśli nie zostanie Ci ona wyjawiona będziesz w niebezpieczeństwie.

Dziewczyna otwierała już usta, by coś powiedzieć, zamilkła jednak i odwróciła głowę gwałtownie w stronę lasu. Na początku popatrzyłem na nią zdziwiony, jednak po chwili sam usłyszałem to co najwyraźniej chwilę temu ona. Ktoś szedł w naszą stronę. Poczułem, że moje oczy zmieniły kolor. Zacząłem się rozglądać, przy okazji podchodząc bliżej Haley na wszelki wypadek. Ten kto postanowił najpewniej na nas zapolować zbliżał się coraz to bardziej, aż w końcu znalazła się centralnie przed nami. Wysunąłem szpony przygotowany na ewentualny atak ze strony tamtego wilka. Po nie długiej chwili wilk wyskoczył z zarośli i zaatakował.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top