Rozdział #11

Haley

Tego dnia Stillton nie przyszedł do szkoły, co mnie zmartwiło. Bałam się, iż nie będę miała się kogo uczepić. Z błędu wyprowadził mnie jednak Daniel, który czekał na mnie przed klasą, spędzał też ze mną czas na przerwach i muszę przyznać, iż skutecznie odwracał moją uwagę od dziwnych wydarzeń z wczoraj swoimi opowieściami oraz nieco drętwymi żartami. Schody zaczęły się, gdy chłopak musiał pójść na trening, który według cotygodniowego planu miał na piątej godzinie lekcyjnej. Ja według planu miałam wtedy godzinę wolną, na co westchnęłam. Nie uśmiechało mi się siedzieć samej przez czterdzieści pięć minut. Postanowiłam jednak znaleźć sobie jakiekolwiek zajęcie, byleby tylko czas nieco szybciej mijał, tak więc wpadłam na pomysł, by zrobić zadanie z chemii, które zostało zadane dzisiaj na pierwszej lekcji. Plany pokrzyżowało mi pojawienie się osoby, która była na liście tych, których nie miałam ochoty oglądać choć w szkole, moja siostra. Ava szła w moją stronę niezwykle zdeterminowana, licząc najwyraźniej, iż z nią porozmawiam. Po wczorajszej akcji nie odezwałam się do niej ani słowem, lecz do niej najwyraźniej nie chciało dotrzeć, że naprawdę nie miałam ochoty wysłuchiwać tego, co ma mi do powiedzenia.

- Haley, proszę cię. Nie zachowuj się jak dziecko i ze mną porozmawiaj. - Rzuciła, gdy tylko podeszła do mnie.

- Jakoś nie za bardzo mam na to ochotę i niech to do ciebie w końcu dotrze. - Mruknęłam zirytowana.

- Haley, ja... - Zaczęła, jednak nie dane było jej dokończyć.

- Chyba wyraziła się jasno, jesteś głucha czy po prostu do ciebie nie dociera, co mówi? - Rozbrzmiał czyjś głos.

Gdy spojrzałam w kierunku, z którego dochodził głos zobaczyłam zmierzającą w moją stronę Adeline. Dziewczyna już po kilku sekundach znalazła się przy mnie i mojej siostrze, patrząc nieco wrogo na drugą wymienioną.

– To moja siostra i... – Zaczęła Ava, lecz drwiący śmiech Thomson sprawił, iż nie dokończyła zdania.

– Mam gdzieś, że to twoja siostra. Jeśli nie chce z tobą rozmawiać i daje ci to dosadnie do zrozumienia to uszanuj jej decyzje i się odpieprz. – Sarknęła Adeline.

Moja siostra zmierzyła wzrokiem brązowowłosą, by potem odejść w nieznanym mi kierunku. Popatrzyłam w ślad za niebieskooką, po czym skierowałam wzrok na Adeline.

– Dzięki. – Rzuciłam, na co dziewczyna skierowała swój wzrok na moją osobę.

– Nie ma za co.

– Sorka za dociekliwość, ale czy Ty przypadkiem nie powinnaś być teraz na treningu? – Zapytałam, gdy tylko przypomniało mi się, jak Daniel wspominał coś o rewanżu z Thomson.

– Powinnam, ale – dziewczyna ściągnęła nieco rękaw bluzy, aby odsłonić swój nadgarstek, na którym zobaczyłam charakterystyczną elastyczną opaskę – z powodu małej kontuzji jestem na dzisiaj wykluczona z gry.

– Rozumiem.

– Skoro obie mamy godzinę wolną to może pójdziemy posiedzieć na zewnątrz? – Zaproponowała dziewczyna o czerwonych końcówkach, postanowiłam przyjąć propozycje.

Już po chwili obie opuściłyśmy budynek szkoły i zmierzałyśmy w stronę, znajdujących się za boiskiem szkolnym, ławek. Po dotarciu na miejsce rozsiadłyśmy się na jednym z siedzeń. Rozejrzałam się nieznacznie dookoła, ale w pobliżu nas nie było kompletnie nikogo. Cieszyło mnie to. Przynajmniej panowała przyjemna i kojąca wręcz cisza. Adeline spojrzała w stronę budynku szkoły, po chwili zerknęła na mnie. Również zerknęłam na dziewczynę i właśnie wtedy w mojej głowie zrodziło się pewno pytanie.

– Dlaczego mi pomogłaś? No wiesz, przed chwilą. – Rzuciłam, na co Thomson skupiła wzrok na mojej osobie.

– Szczerze mówiąc gadałam z Danielem nim do ciebie przyszłam – zaczęła dziewczyna – było wyraźnie czuć, że na wzmiankę o zostawieniu cie samej robi się nerwowy. Poprosił mnie więc, bym do ciebie zajrzała, skoro i tak nie mogłam brać udziału w treningu. Wymknęłam się więc z sali, gdy tylko trener zajął się pozostałymi i zaczęłam cie szukać. Potem zobaczyłam, jak bardzo nie chcesz gadać z siostrą i postanowiłam uratować Ci tyłek.

Patrzyłam na nią przez cały czas, gdy udzielała mi odpowiedzi. Pomyślałam też, że to miłe ze strony Daniela, iż pomyślał o tym, by sprawić mi kogoś do towarzystwa, gdy sam nie mógł mi go dotrzymać. Nawet jeśli tym kimś była Adeline. Po chwili niezręcznej ciszy między nami zajęłyśmy się rozmową, która, muszę przyznać, była przyjemna. Dowiedziałyśmy się czegoś o sobie nawzajem, poobgadywałyśmy chłopaków, przy czym zauważyłam, iż Adeline przejawia spore zainteresowanie Luke'em. Postanowiłam ją więc o to dopytać.

– Muszę o coś zapytać – zaczęłam, Adeline spojrzała na mnie pytająco – czy przypadkiem... Luke nie wpadł Ci  w oko?

Thomson spojrzała na mnie zdrowo zdziwiona. Spodziewałam się, że zaraz rzuci w moją stronę falę obelg, po czym wstanie i pójdzie w swoją stronę, bądź po prostu mnie wyśmieje. Ale nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, zamiast tego zagryzła wargę, spuszczając wzrok. Patrzyłam na nią czekając aż udzieli mi jakiejkolwiek odpowiedzi.

– No... Można tak powiedzieć. – Powiedziała na tyle cicho, iż gdybym nie miała lepszego słuchu nie jestem pewna czy byłabym w stanie ją dosłyszeć.

Jej odpowiedź sprawiła jednak, że miałam ochotę się uśmiechnąć. Po chwili zdecydowałam się to zrobić, na co Adeline podniosła na mnie wzrok i uniosła brew nieco zdziwiona. Popatrzyłam na nią pytająco, chcąc dowiedzieć się o co chodzi.

– Coś nie tak?

– Nie jesteś zła, ani nic? – Zapytała wyraźnie zmieszana.

– Nie, dlaczego bym miała?

– Bo tak często widuje cie z Luke'em... Nie kręcicie ze sobą?

– No co ty. Nie! – roześmiałam się, gdy zobaczyłam jak zagryza wargę speszona. – a nawet jeśli chcesz mogę pomóc Ci się przekonać do rozmowy z nim.

– Naprawdę? – spojrzała na mnie wyczekująco, na co przytaknęłam. – dzięki, to miłe, serio. W sensie... Ty umiesz rozmawiać ze Stilltonem i nie odstrasza cie jego styl bycia, więc chętnie skorzystam z pomocy.

Chciałam już coś powiedzieć, lecz uświadomiłam sobie, iż rozmowa z Luke'em to faktycznie trudna do nabycia umiejętność. Ten chłopak budował wokół siebie gruby i wysoki mur, a ten kto się przez niego przedarł musiał być szczególny. To samo zresztą powiedziałam po chwili Thomson, na co dziewczyna zareagowała śmiechem. I tak na rozmowie minęło nam całe okienko. Przy okazji w trakcie naszej wymiany zdań obiecałam, że postaram się jakoś nakłonić Stilltona do rozmowy z Adeline, przy następnej okazji, czyli gdy tylko Luke pojawi się w szkole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top