Rozdział 𝟝𝟚

Stałam na pomoście wtulona w mojego partnera, wciąż niewyobrażalnie szczęśliwa. Nagle poczułam, iż mój telefon zaczyna wibrować. Wyswobodziłam się z ramion mojego narzeczonego i wydobyłam telefon z kieszeni spodni. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej mamy. Bez chwili wahania odebrałam.

- Halo? Mamo? Coś się stało? - odezwałam się jako pierwsza

- To ja się kurwa pytam! - krzyknęła. Z wrażenia odsunęłam telefon od ucha - gdzie wy do jasnej Anielki jesteście!? Nie ma was już dobrą godzinę - cały czas krzyczała. Chwila... Godzinę? No nieźle.

- Spokojnie. Jesteśmy nad jeziorem i zaraz wracamy - zapewniłam

- Mam nadzieję - powiedziała ze złością w głosie

Rozłączyłam się i spojrzałam na Jase'a, który teraz stał rozbawiony. Widocznie słyszał tę pseudo rozmowę. Zaśmiałam się i zaczęłam zmierzać w kierunku domu, oczywiście Jason szedł za mną. Po około piętnastu minutach byliśmy już z powrotem w moim domu. Oczywiście kilka sekund po naszym wejściu doleciała do nas moja mama.

- No w końcu! - krzyknęła

- Spokojnie - uniosłam ręce - jesteśmy cali, a poza tym niby co miałoby nam się stać?

- No nie wiem. Mogli was porwać, zgwałcić, zabić, albo wszystko na raz - od kiedy ona się tak martwi?

- Melissa uspokój się - z salonu wyszedł tata. Mężczyzna podszedł do mojej mamy i położył jej dłoń na ramieniu - są dorośli i raczej umieją o siebie zadbać

Mama jedynie westchnęła i spojrzała na nas z uśmiechem na ustach. Również się uśmiechnęłam. Nagle mama zmarszczyła brwi i złapała mnie za rękę, a dokładniej za palec, na którym miałam założony pierścionek. Czarnowłosa kobieta wpatrywałam się w pierścionek z niemym szokiem wymalowanym na twarzy.

- Czy to jest to co myślę, że jest? - rzuciła i spojrzałam mi w oczy z nadzieją

- Tak - odpowiedziałam - prezentem od Jasona było to, że... Mi się oświadczył - powiedziałam

Mama puściła mój palec i zakryła usta rękoma. Nagle jednak wystrzeliła z miejsca i mnie przytuliła. W tej samej chwili usłyszałam, iż ktoś kaszle, a gdy wyjżałam przez ramię przytulającej mnie mamy zobaczyłam, że to tata kaszlał. Zakrztusił się czymś. Melissa po dłuższej chwili mnie puściła i spojrzałam na męża. Ojciec uporał się z kaszlem i spojrzał na nas, a w sumie na Jasona. Chłopak czując na sobie lodowaty wzrok przyszłego teścia przełknął głośno śline. Tata wyminął mnie i mamę, i stanął przed Jasonem.

- Louis? - mama była zaniepokojona tym co planował tata

Wszyscy patrzeliśmy na mojego ojca. Każde z nas było ciekawie, ale równocześnie przestraszone tym co chciał zrobić mój ojciec. Dostrzegłam, iż ojciec zacisnął pięść. Chciałam zareagować, ale mama chwyciła mnie za nadgarstek. Zobaczyłam jak tata wyciąga pięść przed siebie, byłam pewna że Jasonowi się oberwie, ale ku mojemu zdziwieniu wcale nie oberwał. Tata trzymał wyciągniętą przed siebie dłoń. Jase spojrzał na niego. Po chwili nie pewnie chwycił jego rękę. Mężczyzna uśmiechnął się do chłopaka.

- Eh... Nie będę się rozczulać, więc powiem krótko, wiedziałem że kiedyś nastąpi dzień, w którym to ktoś zabierze mi moją córkę. - powiedział tata - ale skoro już mi ją zabierasz to dbaj o nią. Pozwól, jednak że dam ci ostrzeżenie, skrzywdź ją, a cię znajdę i skrzywdze jeszcze bardziej.

- D... Dobrze. Rozumiem i będę pamiętał - wyjąkał Jason

Tata i Jason uścinęli sobie ręce, a potem ten pierwszy wraz z mamą poszedł do kuchni. Podeszłam do Jase'a i uśmiechnęłam się do niego.

- Cóż. Myślałem że będzie gorzej - powiedział mój narzeczony

- Szczerze powiedziawszy ja też - oparłam się o chłopaka - przez chwilę myślałam, że dojdzie do rękoczynów

- Podejrzewam, że oberwałbym, gdyby to nie były twoje urodziny i nie byłoby tu tylu "świadków" - powiedział Jason

Zaśmiałam się cicho. Wtem podeszła do nas Amber. Dziewczyna wyptała mnie o prezent od Jasona, o to co mój tata od niego chciał i tak dalej. Odpowiedziałam jej na wszystkie pytania. Oczywiście po tym jak wspomniałam o zaręczynach dziewczyna zaczęła mi gratulować, piszcząc przy tym nie gorzej od Diany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top