Rozdział 𝟙𝟟

Od dobrych dwóch godzin jesteśmy z dziewczynami same w domu. Amber chwilowo poszła do siebie, bo się źle poczuła, Lily jest na dole i coś muli, a ja sobie leże u siebie na dywanie i bawię się nożem. Nagle usłyszałam dziwne odgłosy, ale zignorowałam to. Pewnie Amber coś wynosi z pokoju, albo coś. Kilka minut później usłyszałam głos Lily. Zebrałam się do kupy i wstałam z podłogi. Wyszłam z pokoju, a potem zeszłam po schodach, ale w połowie owych schód zatrzymałam się i przypatrywałam się Lily, która latała w te i z powrotem jak pomylona. Nie będę nic mówić o tym, że na zmianę wołała mnie i Amber.

- Alice! - Krzyknęła w końcu i spojrzała na schody. - o hej Alice. - potem jednak wróciła do poprzedniej czynności - Alice! Alice!

Nie chcecie wiedzieć jaką ja mam w tym momencie minę. Na serio. Strzeliłam facepalm'a i czekałam, aż młoda ogarnie, że od kilku minut stoję i się na nią gapię.

- O Alice tu jesteś! - krzyknęła, gdy w końcu załpała.

- Tja. Stało się coś? - zapytałam.

- Tak. Nie mogę naleźć Amber. - powiedziała.

- Pewnie jest u siebie. - rzuciłam i spojrzałam na dziesięciolatkę z politowaniem.

- Pójdziesz ze mną sprawdzić?

- Jasne, chodź. - powiedziałam i wróciłam na górę, Lily pobiegła zaraz za mną.

Gdy byłyśmy na górze to Lilka podeszła do drzwi od pokoju siostry, i nacisnęła klamkę. Drzwi jednak nie ustąpiły. Lily puściła klamkę i się odsunęła. Ja podeszłam do owych drzwi i chwyciłam za klamkę. Lekko je pchnęłam i nic. Okey. Już nie raz sobie radziłam z drzwiami, pomijając fakt że często wywalało je z zawiasów. Naprałam na drzwi i pchnęła je trzy razy mocniej niż poprzednio. Otworzyły się. Razem z młodą weszłyśmy do pokoju tej starszej, ale to co tam zobaczyłyśmy sprawiło że nas zamurowało. Totalne pobojowisko. Porozwalane meble, potłuczone lustro, porozrywane zasłony, i otwarte szeroko okno, a pod nim rozerwane ubrania. Podeszłam bliżej parapetu i zobaczyłam ślady pazurów. Cholera. Okey, dobra, ustalmy fakty. Pokój jest zdemolowany, Amber w nim nie ma, a na parapecie są ślady pazurów, z kolei pod oknem porozrywane ubrania. W tym wypadku stawiam na kilka opcji. Pierwsza chyba najbardziej prawdopodobna, czyli taka, że wilk który zaatakował dziewczyny wrócił po swoją zdobycz. Druga mniej prawdopodobna, a mianowicie taka że coś tu wparowało zrobiła jubel i zjebało, a Am jest w łazience. I trzecia, najbardziej absurdalna, i najmniej prawdopodobna, Amber się przemieniła. Ale opcje numer 3 mogę na wstępie wykluczyć. Spojrzałam za okno i oceniłam wysokość. Dobra, nie jest tak źle. Mogę skakać. Spojrzałam wymownie na Lily, a ona chyba ogarnęła o co mi chodzi, ponieważ kiwnęła głową w geście potwierdzenia. Nie czekając na nic, wlazłam na parapet, a następnie wyskoczyłam przez okno. W locie zmieniłam się w wilka dzięki czemu wylądowałam bezpiecznie na czterech łapach. Spojrzałam na młodszą z sióstr, która wychyliła się przez okno i patrzyła na mnie z niezwykłym zainteresowaniem. Powęszyłam chwilę, aż w końcu udało mi się złapać trop Amber. Popędziłam za zapachem. Po około ośmiu minutach szaleńczego biegu znalazłam się w lesie. I tutaj trop mi się urwał. Kurwa Amber, gdzie ty do kurwy nędzy jesteś?

Powęszyłam trochę, aż w końcu na nowo udało mi się złapać zapach kuzynki. Tym razem był bardzo wyraźny. Spojrzałam w kierunku, z którego najmocniej było czuć zapach Am. A tam zobaczyłam idącego w moim kierunku jasno brązowego wilka. Zapach mojej kuzynki był od niego wyraźnie wyczuwalny. A co jeśli on zabił Amber? Zaczęłam warczeć. Wilk ku mojemu zdziwieniu nawet nie zawarczał. Wręcz przeciwnie. Zaczął się cofać z podkulonym ogonem. Nie dałam się zwieźć i dalej szłam w stronę zwierzęcia. Wilk cały czas się cofał. A ja dalej na niego napierałam. W końcu mnie to wkurzyło i skoczyłam na wilka. Tamten jedynie padł na ziemię. Leżał pode mną i piszczał, jak pojebany. What the fuck? W końcu potworek przybrał ludzką postać, a mnie aż cofnęło. Dosłownie. Wycofałam się dzięki czemu pode mną nie leżała już Amber. CO DO CHUJA PANA?! ONA JEST WILKOŁAKIEM?! Am spojrzała na mnie przerażona, a mnie, aż złapał lag mózgu. Tak ja go mam. Chyba. Zmieniłam się w człowieka, i patrzyłam na Amber zszokowana. Oczy to ja pewnie miałam jak pięciozłotówki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top